SKOK-i pod lupą

Dyskusja na temat nowelizacji ustawy o SKOK-ach trwa, a w raz z nią narasta plątanina historii. Ostatnio „Gazeta Bankowa” opisała dość kontrowersyjną sytuację w której znaleźli się założyciele i pracownicy Południowo-Zachodni SKOK. Grzegorz Bierecki, prezes Kasy Krajowej SKOK, opowiada w artykule o próbie przejęcia i doprowadzenia do upadłości jednej z najbardziej znanych kas na południu Polski.

„Najwyższy czas” informuje, że „Grupa, której zadaniem było unieruchomienie działalności SKOK, ceduje więc wszystkie swoje wierzytelności na firmę zarejestrowaną w okolicach Słupcy. Tamtejszy sąd nie ma takich wątpliwości jak wrocławski – 21 kwietnia, niezgodnie z właściwością miejscową, nadaje tytuły egzekucyjne. A już 22 kwietnia ustawa o funkcjonowaniu spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych – przygotowana przez posłów PO – jest po raz pierwszy czytana w Sejmie. Tego samego dnia podkomisja sejmowa przygotowuje szybkie sprawozdanie do ustawy, które za kilka dni znów trafi do Sejmu. Dwa dni później na pasku” TVN 24 pojawia się informacja, że komornicy zajmują oddziały SKOK. Nie wiadomo, które, ale to nie jest ważne. Chodzi o wrażenie, jakie informacja wywoła na niepewnych jeszcze posłach spoza koalicji oraz klientach systemu SKOK. Akcją komorniczą objęto 24 oddziały i centralę Południowo-Zachodniej SKOK, gdzie w obstawie policyjnej pojawili się przedstawiciele dziewięciu kancelarii.”

„To była dziwna akcja – wspomina Grzegorz Bierecki. – Raczej medialna i prowadzona w celu wywołania paniki na rynku niż skuteczna. Komornicy i policjanci zaczęli zbierać gotówkę z oddziałów. Przeszukiwali torebki kasjerkom. Kilkakrotnie próbowali odebrać pieniądze klientom, którzy przyszli zakładać lokaty. W tym samym czasie na rachunkach SKOK znajdowało się 90 mln złotych, które można było zatrzymać prostym nakazem komorniczym. Niezależnie od akcji gospodarczej do jednego z tabloidów zgłosiła się kobieta, która miała zeznawać, że prezes Kasy Krajowej molestował ją seksualnie. To również miało osłabić pozycję SKOK w dyskusji nad ustawą. Ale dziennikarze sprawdzili dowód swojej informatorki – był fałszywy. Podobnie jak historia, z którą przyszła” czytamy dalej w „Najwyższy czas”.

Zwolennicy i sympatycy SKOK-ów doszukują się w ujawnionych sytuacjach ataków ze strony swoich przeciwników. Często komentarze, jakich udzielają zdają się być nieobiektywne i wypowiadane w myśl zasady „najlepszą obroną jest atak”. W tej polemice ze strony SKOK-ów często brakuje argumentów, a łatwo dopatrzyć się schematów odwracania sytuacji. SKOK-i skutecznie uniemożliwiają KNF-owi przeprowadzenie audytu. Dodatkowo rękami i nogami zapierają się przed udzieleniem informacji dotyczących wewnętrznie prowadzonych działań. Rodzi się, więc pytanie lub wręcz konkluzja, że zewnętrzne kontrole i nadzór KNF  jest wprowadzany dla dobra klientów.

Więcej na temat afer wokół SKOK w „Najwyższy czas” w artykule pt. „ Kto czyta, nie błądzi”.

Źródło: Najwyższy czas