Słabe dane nie zabiły nadziei

W USA w czwartek, przed dniem publikacji miesięcznych danych z rynku pracy, inwestorzy z założenia powinni być dość ostrożni, szczególnie, że indeksy w tym tygodniu już wzrosły. Dane makro zdecydowanie bykom nie pomagały.

Raport o tygodniowej zmianie na amerykańskim rynku pracy rozczarował. Wzrosła ilość wniosków o zasiłek (479 tys.) – oczekiwano spadku na 454 tys. Poza tym wzrosła średnia 4. tygodniowa. To były bardzo słabe dane. Szczególnie niepokojące tuż przed publikacją danych miesięcznych. Bez poprawy na rynku pracy nie będzie poprawy w popycie wewnętrznym, a to on jest kluczowy dla wzrostu amerykańskiego PKB.

Nic dziwnego, że dane o sprzedaży detalicznej w USA (w sieciach sprzedaży detalicznej) były raczej słabe. International Council of Shopping Centers (ICSC) poinformował, że w lipcu sprzedaż w 31 sieciach sprzedaży wzrosła o 2,8 proc. r/r. Oczekiwano, że wzrośnie o 3-4 procent. Jednak dodać też trzeba, że w raporcie pisze się też, iż lipiec nie jest dobrym prognostykiem i niczego nie mówi o tym, jaki będzie sezon sprzedaży przed rozpoczęciem roku szkolnego. Meldunki z poszczególnych sieci były bardzo zróżnicowane – cześć akcji sektora drożała (Target, Kohl’s) i podobna część taniała (JC Penney).

Od początku sesji przeważał obóz niedźwiedzi. Tyle tylko, że dużo siły to on nie miał. Sesja była w zasadzie bez historii. Indeksy barwiły się na czerwono, ale stały tuż pod poziomem środowego zamknięcia i tak tę sesję skończyły. Rynek czekał na mocniejsze impulsy, a niezwykle mały wolumen czyni ten handel bezwartościowym z prognostycznego punktu widzenia.

GPW rozpoczęła czwartkową sesję neutralnie. Co prawda, po godzinie, kiedy indeksy na innych giełdach już całkiem wyraźnie rosły, rozpoczęło się odrabianie strat, ale szło to bardzo opornie. Owszem, tuż po godzinie 12.00 WIG20 barwił się na zielono, ale nie było widać w tym wzroście wiele przekonania. Jak widać, nasz rynek nie chciał wyprzedzać wydarzeń, czego trochę oczekiwałem. Wolał poczekać.

Publikacja danych z amerykańskich danych makro (z rynku pracy) pogorszyła nastroje. Z początku nie było widać chęci do sprokurowania przeceny, ale im bliżej było do rozpoczęcia sesji w USA, tym mocniejszy stawał się obóz niedźwiedzi. Nadal jednak nie było widać wielkiej chęci do sprzedaży akcji. To znaczy, może i była, bo obrót był duży, ale siły popytu i podaży były równe. Rynek przedłużył okres oczekiwania, który rozpoczął się we wtorek i sesja zakończyła się neutralnie. My też czekamy na mocniejsze impulsy. Być może dostarczy ich dzisiejszy miesięczny raport z rynku pracy w USA.

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi