Słabnący impet na rynku złota i ropy

Zachowanie cen złota i ropy naftowej w zdecydowanym stopniu odzwierciedla sytuację jaka panuje na rynku surowców. 68 USD za baryłkę ropy naftowej WTI i 985 USD za uncję złota wyznaczyły strefę, w której inwestorzy zaczęli się intensywnie zastanawiać, czy dotychczasowy wzrost cen tych surowców ma swoje ekonomiczne uzasadnienie.

Choć 68 USD nie oznacza oczywiście 70 USD, a 985 USD to nie 1.000 USD, które  stanowią silne psychologiczne bariery cenowe, to jednak zachowanie graczy sugeruje jakby znaleźli się tuż przed tą barierą. Nikt nie chce być tym, który jako ostatni kupi na przykład baryłkę ropy po 70 USD, tuż przed tym jak rynek gwałtownie się odbije w drugą stronę. W takiej inwestycyjnej poczekalni gracze będą szukać silnych danych makroekonomicznych uzasadniających dalsze wzrosty. W tej fazie hossy potencjał bazujący jedynie na emocjach uległ już wyczerpaniu. Kwestia wielkości popytu względem podaży na rynku złota nie ma istotnego znaczenia– inwestorzy będą przede wszystkim uważnie obserwować dolara. Na rynku ropy rozwój sytuacji w zakresie  wielkości  zapasów, jako pierwszego sygnału dotyczącego popytu będzie miał większe znaczenie, tak samo jak kondycja amerykańskiej waluty.

Sam dolar jest obecnie wyraźnie słaby, jednak dla uzasadnienia dalszych spadków jego wartości niezbędne jest uzyskanie informacji sugerujących jeszcze większe trudności  w polityce fiskalnej i monetarnej amerykańskich władz. Prawdopodobnie jedynie wyraźny impuls mający swe podstawy w ujęciu makroekonomicznym zdoła wygenerować falę, która przebije odpowiednio 70 USD i 1.000 USD. Ten potencjalny impuls może mieć swe źródło na rynku walutowym.

Michał Poła, analityk New World Alternative Investments 
Źródło: New World Alternative Investments