Słowa prezesa EBC nie wystarczyły, by uspokoić rynki

Na czwartkowej konferencji Jean-Claude’a Trichet, prezes Europejskiego Banku Centralnego, nie wydał się na tyle przekonujący dla inwestorów, aby przynieść uspokojenie nastrojów na rynku finansowym. W odniesieniu do polityki stóp procentowych stwierdził, że bank uważnie monitoruje sytuację, a presja inflacyjna nie jest silna, co najprawdopodobniej wyklucza kolejną podwyżkę za miesiąc.

Ważniejsze jednak były fragmenty dotyczące skupu obligacji państw z południa Europy. Trichet powiedział, że EBC będzie kontynuować program skupu obligacji w obecnej formie, sugerując nawet, że takie działania mają miejsce w momencie konferencji. I rzeczywiście bank skupował wczoraj irlandzkie i portugalskie obligacje rządowe. Jednak ostateczny wydźwięk obu faktów był negatywny. Po pierwsze Trichet nie zapowiedział przeznaczenia dodatkowych środków na skup obligacji, na co część rynku liczyła a co z pewnością pokazałoby większą determinację EBC i mogłoby zniechęcić od ewentualnych spekulacji. Po drugie pominięcie w skupie papierów włoskich i hiszpańskich wzbudziło silne obawy, że oba rynki dłużne są za duże, a środki EBC za małe, aby być w stanie stabilizować ceny. W efekcie strach, iż kryzys zadłużenia nie zostanie opanowany, zaczął ogarniać inwestorów i kapitał ponownie zaczął uciekać od ryzyka. W ciągu kolejnych kilkunastu godzin indeksy giełdowe w Europie, Stanach Zjednoczonych i Azji potraciły od 3 do 5 proc. Frank szwajcarski wobec euro wymazał całe środowe osłabienie, umacniał się też jen japoński, pomimo wcześniejszej interwencji Banku Japonii. Wyprzedaż obligacji Hiszpanii i Włoch podbiła rentowności na dziesięciolatkach odpowiednio do 6,26 proc. i 6,19 proc.

Aby zagwarantować stabilizację sytuacji na europejskim rynku długu, a przez to odbudować zaufanie rynków finansowych, potrzeba czegoś więcej niż zapewnień EBC. Jest to dobry krok, jednak przede wszystkim wymaga wsparcia ze strony Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej. Podczas szczytu przywódców państw strefy euro pod koniec lipca ustalono, że EFSF, posiadający aktywa w wysokości 440 mld euro, będzie uprawniony do skupu obligacji na rynku wtórnym, jednak wpierw rządy państw muszą ratyfikować ten plan, a jak na razie żaden z nich się za to nie zabrał. Również Trichet w czwartek stwierdził, że EFSF powinien być jak najszybciej gotowy do interwencji na rynku obligacji. Europejscy politycy chyba zaczynają sobie zdawać sprawę z powagi sytuacji, gdyż na dziś zostały już zwołane osobne rozmowy prezydenta Sarkozy’ego z premierem Zapatero i kanclerz Merkel. Teraz trzeba działać szybko, jeżeli chce się uniknąć kolejnego załamania.

Popłoch na rynku finansowym uderza również w notowania złotego. Najsolidniej trzyma się eurozłoty, który od wczorajszych minimów wzrósł tylko o 2 grosze do 4,04. Na innych parach wzrosty są silniejsze: 6 gr względem dolara do 2,8650 i 13 gr względem franka do 3,7420. W dalszej części dnia bardzo wiele będzie zależeć od raportu Departamentu Pracy USA. O 14:30 opublikowane zostaną dane o zmianie zatrudnienia w sektorze pozarolniczym w lipcu (prog. 85 tys.). Pozytywne zaskoczenie przyniesie odreagowanie, z kolei słaby odczyt tylko podsyci niepewność na rynku.

Źródło: