S&P 500 stracił w tym roku 10 procent

W USA przed rozpoczęciem sesji bykom musiały szkodzić fatalne dane makro publikowane w Europie. Szkodziło też to, że w nocy opublikowane zostały dwa indeksy PMI dla chińskiego przemysłu. Oba sygnalizowały dalsze spowolnienie gospodarki. Z jednej strony mogło to niepokoić, ale z drugiej dawało nadzieję na pomoc państwa dla gospodarki. Dane amerykańskie też były bardzo złe (o tym niżej). To rodziło poważne obawy, ale i nadzieje na pomoc banków centralnych. Pozostawało postawić pytanie: co weźmie górę? Czy strach przed recesją, czy nadzieja na zdecydowane działanie banków i rządów?

Popatrzmy na raporty makro. Publikowane w piątek dane były w dużej części fatalne. Miesięczny raport z rynku pracy potężnie rozczarował. Zatrudnienia w sektorze pozarolniczym wzrosło w maju jedynie o 69 tys. (oczekiwano 150 tys.). Zatrudnienia w sektorze prywatnym wzrosło o 82 tys. (oczekiwano 160 tys.). Nawet stopa bezrobocia nieznacznie, ale wzrosła (8,2 proc.). Okazało się też, że w kwietniu dochody Amerykanów wzrosły jedynie o 0,2 proc. m/m (oczekiwano 0,3 proc.), a wydatki tak jak prognozowano wzrosły o 0,3 proc. m/m.

Druga partia danych była nieco lepsza, ale nie wspaniała. Majowy indeks ISM dla przemysłu amerykańskiego spadł z poziomu 54,8 pkt. na 53,5 pkt. (oczekiwano 53,9 pkt.). Gospodarka zwalnia, ale pamiętać trzeba, że indeks nad poziomem 50 pkt. sygnalizuje, że nadal się rozwija. Dane o kwietniowych wydatkach na inwestycje budowlane wzrosły o 0,3 proc. m/m (oczekiwano wzrostu o 0,4 proc.). Nie były to złe dane.

Na rynku akcji też mówiło się o kolejnym planie pomocowym Fed. Jasne jest też, że ECB i unijni politycy lada dzień rzucą się na pomoc gospodarce. Chiny też nie będą stały z boku. W piątek jednak gracze na chwile o tym wszystkim zapomnieli i rzucili się do sprzedaży akcji. Na dwie godziny pojawiła się chęć odwrócenia trendu, ale nic z tego nie wyszło. Ponad dwuprocentowe spadki indeksów wyglądają groźnie, ale S&P 500 spadł już od szczytu 10 procent, co uznawane jest za standardową korektę.

GPW rozpoczęła piątkową sesję niewielkim spadkiem indeksów. Jednak, jeśli pamięta się o zawyżeniu o 16 punktów czwartkowego zamknięcia to takie otwarcie należało uznać za zaproszenie do wzrostów. Nie dziwiło więc to, że spokój emanujący z rynków europejskich szybko doprowadził WIG20 do poziomu neutralnego, a po godzinie indeks zabarwił się na zielono wracając do poziomu 2.100 pkt.

Przebywał tam tylko przez chwilę. Potem rozpoczęła się przecena w Europie, na którą nasz rynek zareagował, bo zareagował musiał, ale reakcja była bardzo ograniczona. WIG20 tracił połowę tego, co niemiecki XETRA DAX. Po publikacji fatalnych danych z amerykańskiego rynku pracy nasz rynek też nie wytrzymał ciśnienia. WIG20 wyłamał się dołem ze stabilizacji, ale w dalszej części sesji pokazał znowu swoją siłę. Mimo potężnych spadków na innych giełdach (XETRA DAX stracił 3,42 proc.) indeks odrabiał straty i zakończył dzień zniżką o 1,18 proc. To był sukces byków. Nasz rynek uparł się i czeka na okazję do korekty.

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi