Z zebranych przez nas danych wynika, że w styczniu sprowadzono do kraju ok. 50 tys. samochodów, czyli o ponad 20 tys. mniej niż jeszcze w grudniu ubiegłego roku.
W niektórych Izbach Celnych spadki importu sięgają nawet 50 proc. Przykładowo w Toruniu w grudniu zgłoszono do oclenia 3669 samochodów, zaś w styczniu już tylko 1981. Podobnie jest w Szczecinie, gdzie w grudniu sprowadzono 3469 aut, zaś w styczniu już tylko 1707
– Import załamał się u wszystkich importerów aut zarówno tych z Unii Europejskiej, jak i tych z USA, bo w ostatnich miesiącach wartość złotówki do euro i dolara gwałtownie spadła – mówi dziennikowi „Polska” Tomasz Suchodolski z firmy amerykanskiesamochody.pl.
Za euro trzeba dziś płacić ponad 4,5 zł, podczas gdy jeszcze latem przelicznik ten był znacznie korzystniejszy i wynosił 3,3-3,4 zł. Efekt? Sprowadzenie używanego auta o wartości 10 tys. euro to dzisiaj koszt 45 tys. zł, o 12 tys. zł więcej niż jeszcze pół roku temu. Podobnie jest z autami z USA. Jeszcze w lipcu za dolara płacono nieco ponad 2 zł, dziś już blisko 3,5 zł. Auto o wartości 20 tys. dolarów zdrożało więc w ciągu pół roku z 40 tys. do 70 tys. zł. A na tym nie koniec, bo do ceny trzeba jeszcze doliczyć wynoszącą aż 18,6 proc. akcyzę.
– Rząd robi wszystko, żeby jeszcze dobić importerów, bo od stycznia wzrosła akcyza na silniki o pojemności powyżej 2 litrów, a więc w praktyce na wszystkie sprowadzane ze Stanów – nie kryje rozgoryczenia Suchodolski, który w styczniu nie ściągnął ani jednego auta. To właśnie zapowiedź wzrostu podatków spowodowała, że w grudniu, gdy obowiązywała jeszcze niższa, wynosząca 13,6 proc., stawka akcyzy, importerzy na potęgę zamawiali auta z dużymi silnikami. Teraz komisy z trudem wyprzedają zapasy z poprzednich miesięcy, co też przełożyło się na niższy poziom importu w styczniu.
– Mimo słabej złotówki ceny aut używanych nie powinny wzrosnąć – uspokaja Eliza Kamińska z monitorującej rynek samochodów firmy Eurotax. – Komisy mają jeszcze spore zapasy aut zamawianych przy rekordowo tanim euro i będą starały się je sprzedać, bo samochód stojący na parkingu systematycznie traci na wartości – podkreśla Kamińska.
W zeszłym roku import oraz sprzedaż w salonach łącznie wyniosły ponad 1,4 mln sztuk, tymczasem potencjał naszego rynku, jeśli chodzi o zawarte umowy kupna-sprzedaży, szacuje się na ok. milion aut. Oznacza to, że na nabywcę nadal czeka kilkaset tysięcy samochodów z drugiej ręki. Póki te zapasy nie zostaną wyprzedane, to liczba sprowadzanych samochodów z zagranicy nadal będzie spadać.
Tomasz Dominiak
współpraca Wojciech Taras