W sierpniu Polacy kupowali wyraźnie mniej niż w lipcu, ale w skali roku dane nadal są dobre. Drastycznie natomiast spadła sprzedaż samochodów.
Według statystyk GUS sprzedaż detaliczna w sierpniu wzrosła o 5,2 proc. w skali roku, czyli niewiele mniej niż w lipcu, gdy wzrost wyniósł 5,7 procent. To dobra wiadomość, bo widać, iż konsumenci niezmiennie są podporą naszego wzrostu gospodarczego.
Z drugiej strony sierpniowe dane pokazały, że nawet najlepsze chęci nie wystarczą, gdy w około tyle mówi się o kryzysie. W skali miesiąca zakupy konsumentów wyraźnie wyhamowały. W porównaniu do lipca sprzedaż spadła o 4,2 procent. Niewielkie wzrosty zanotowano jedynie w sektorze paliw oraz mebli i sprzętu RTV.
W skali roku najbardziej wzrosła sprzedaż w niewyspecjalizowanych sklepach – czyli przysłowiowe mydło i powidło, o 20,7 procent. Niewiele gorzej wyglądała konsumpcja kosmetyków oraz odzieży i obuwia – roczny wzrost wyniósł odpowiednio 15,9 i 14,9 procent. Polacy chętnie nabywali także żywność i napoje (wzrost o 11,2 proc.) i książki (9,2 proc.).
Tak jak można było się spodziewać, po zakończeniu dopłat do złomowania samochodów w Niemczech, mocno spadła sprzedaż aut u rodzimych dealerów. W skali miesiąca w sierpniu było to prawie 20 procent.
Cieszą opublikowane także dziś dane o stopie bezrobocia w sierpniu, która nie zmieniła się w odniesieniu do lipca i nadal wynosi 10,8 procent. To sugeruje, że sytuacja na rynku pracy może pogarszać się wolniej niż przewidywano, choć koniec roku możemy spodziewać się nawet 12 proc. bezrobocia. Wpływ na to będą mieli tegoroczni absolwenci, którzy we wrześniu zaczną rejestrować sie w urzędach pracy jako bezrobotni. Wiele firm przesunęło również zwolnienia grupowe właśnie na drugą połowę roku.
Złoty nie zareagował na dobre wieści z naszej gospodarki. Rynek walutowy pozostaje pod wpływem impulsów z giełd zagranicznych oraz kursu EUR/USD.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo