FingoPay to płatności wykorzystujące biometrię układu naczyń krwionośnych finger vein. Już wkrótce technologia ta ma szansę zagościć w Polsce. – Możemy potwierdzić ogromne zainteresowanie ze strony sieci handlowych i firm zajmujących się handlem detalicznym w Polsce – mówi Simon Binns, Commercial Director w firmie Sthaler.
O FingoPay pisałem przed kilkoma dniami na łamach PRNews.pl. Pretekstem było uruchomienie pierwszego sklepu w Londynie, w którym można zapłacić za zakupy palcem. W sklepie Costcutter, zlokalizowanym jest na terenie uniwersytetu Brunel, zamontowano specjalne czytniki, które skanują układ naczyń krwionośnych w palcu. W procesie płatności wykorzystywana jest technologia finger vein firmy Hitachi.
Jak to działa? W pierwszej kolejności użytkownik musi zarejestrować swój wzorzec biometryczny – może to zrobić podczas wykonywania transakcji. Wzorzec ten zostaje przypisany do rachunku określonej karty płatniczej. W trakcie zakupów klient przystawia palec do specjalnego czytnika. Jeśli weryfikacja jest pozytywna, następuje obciążenie rachunku danej karty. Ryzyko pomyłki czy fraudów w zasadzie nie istnieje, bo każdy ma inny układ naczyń krwionośnych. Nie da się też zapłacić odciętym palcem, bo nie krąży w nim już krew.
– W ciągu najbliższych kilku tygodni ogłosimy kolejne znaczące wdrożenia w sieciach sklepów spożywczych, sklepach z odzieżą czy też na stadionach – mówi w rozmowie z PRNews.pl Simon Binns, Commercial Director w firmie Sthaler, która opracowała system płatności FingoPay. – W wyniku zaprezentowania naszego rozwiązania na największych targach fintech na świecie – Money 20/20, rozpoczęliśmy współpracę z Nets w celu wprowadzenia naszego rozwiązania na rynek duński.
Dodaje też, że Polska będzie kluczowym rynkiem dla płatności FingoPay, ze względu na wcześniejsze wdrożenia biometrii finger vein w polskiej bankowości. – Nasza firma będzie współpracować blisko z firmą Hitachi w Polsce we wprowadzaniu tego rozwiązania do Polski od 4 kwartału tego roku. Już teraz możemy potwierdzić ogromne zainteresowanie ze strony sieci handlowych i firm zajmujących się handlem detalicznym w Polsce – mówi Binns.