Świąteczne prezenty będą droższe

Przynajmniej dla tych, którzy chcą je kupić za granicą. Za dolara płacono wczoraj ponad 2,9 zł, za euro – powyżej 4,2 złotych.

Nasza waluta traci na wartości wraz z taniejącym euro. Kurs EUR/USD przebił wczoraj wsparcie przy 1,46 i doszedł na koniec sesji do poziomu 1,4508. Obecna korekta eurodolara trwa już przeszło 10 dni, a dolar przełamujący kolejne wsparcia może napędzić strachu czy to inwestorom giełdowym finansujących się ostatnio tanią amerykańską walutą, czy chociażby tamtejszym eksporterom.

Nie wydaje się, aby kursem sterowały informacje makro, jest raczej odwrotnie – rynek obrał taki kierunek w ostatnim czasie, dolar ma zyskiwać, a interpretacje danych są podporządkowywane temu zamysłowi.

Na przykład wczoraj gdy podane lepsze od oczekiwań informacje o produkcji przemysłowej, która w listopadzie wzrosła o 0,8 proc., podczas gdy w poprzednim miesiącu było to zaledwie 0,1 procent. Lepiej od szacunków wypadł niemiecki indeks ZEW mierzący nastroje tamtejszego biznesu (50,4 pkt. wobec 50 pkt.). Tymczasem rynek kupował bezpiecznego dolara i sprzedawał euro, wycofując się przy tym z rynków wschodzących, w tym m.in. z Polski.

Mogłoby to być usprawiedliwione przez wysoki odczyt bazowej inflacji producentów, która wzrosła o 0,5 proc., podczas gdy w październiku spadała o 0,6 proc., ale przyglądając się dokładnie danym widać, że wpływ na odczyt mógł być tylko jednorazowy i spowodowany wahaniami cen lekkich ciężarówek.

Wydaje się, że przewodnią myślą inwestorów jest obecnie Fed, który dziś poda komunikat w sprawie stóp procentowych. Coraz większa liczba graczy sądzi, że w gospodarce jest tak dobrze (a inflacje może rosnąć), że Fed będzie musiał podnieść stopy szybciej niż dotąd przewidywał.

Na tym nastawieniu traci wyraźnie złoty. Wczoraj nasza waluta przebiła ważne opory: 2,9 zł za dolara oraz 4,2 zł za euro. To niekorzystna informacja dla naszych konsumentów, którzy chcieli wkrótce kupić prezenty za granicą – 20 gr. na kursie dolara czy 15 gr. na euro w ciągu niecałych dwóch tygodni może już robić wymierną różnicę.

Początek dzisiejszej sesji powinien stać pod znakiem odrobienia strat przez euro, poziom 1,45 na głównej parze walutowej jest bowiem dosyć mocnym wsparciem i nie powinien zostać przełamany za pierwszym podejściem. Reszta będzie zależała od komunikatu Fed.

Paweł Satalecki

Źródło: Finamo