Sztabka złota zamiast batonika

W 2010 roku niemiecka firma Ex Oriente Lux zainstalowała kilka maszyn „Gold To Go”. Wyglądają jak rozbudowane bankomaty lub samoobsługowe lodówki z napojami, lecz zamiast gotówki, napojów i batonów można w nich uzyskać… sztabki złota.

Oprócz klasycznych mini-sztabek (ważących 1 gram lub 1 uncję), można w nich kupić kolekcjonerskie złote monety. Każda sztabka lub moneta jest umieszczona w estetycznym, szlachetnym etui. Dotychczas „złotomaty” stanęły w słynnym hotelu Emirates Palace w Abu Zabi, a także w kilku krajach europejskich (Niemcy, Hiszpania i Włochy). Niedawno uruchomiono również maszynę w ekskluzywnej galerii handlowej w Boca Raton – sielskim kurorcie dla bogatych emerytów na Florydzie.

Na jakich klientów liczy firma? Oczywiście na bogatych, którzy łatwo mogą ulec impulsowi i kupić komuś w prezencie małą sztabkę złota lub złotą monetę. Jednak Thomas Geissler, prezes Ex Oriente Lux, wspomina, że liczy również na poważnych inwestorów, którzy nie chcą kupować złota na aukcjach lub w Internecie. W przypadku „złotomatów” to drugie oczekiwanie wydaje się nieco naciągane.

Mimo to, pomysł ma spore szanse powodzenia. Maszyna w Abu Zabi cieszy się taką popularnością, że musi być uzupełniana co dwa dni. Idąc za ciosem, spółka koncentruje się właśnie na lokalizacjach, w których przebywa sporo zamożnych osób w dojrzałym wieku – stąd inwestycje w takich miejscach, jak Floryda czy Las Vegas.

Jakie są mocne strony tego przedsięwzięcia?

Po pierwsze, maszyna pozwala na pozyskanie niebanalnego prezentu. W dodatku nieświadomy, przypadkowy klient może łatwo ulec impulsowi, bo nie zdaje sobie sprawy, co w praktyce oznacza „dwugramowa sztabka złota”, która de facto przypomina płatek złota o wielkości małego paznokcia.
Po drugie, monety i sztabki są we względnie przystępnych cenach (dwa gramy złota kosztują równowartość około 400 złotych).

Po trzecie, pomysł jest bardzo medialny – można przewidywać, że w pierwszym okresie część Klientów zostanie zwabiona doniesieniami prasowymi.

Po czwarte, koncepcja ma charakter antyrecesyjny. Klientów korzystających z tego rodzaju „wodotrysku” stać na takie prezenty, poza tym w ciągu ostatnich dwóch lat złoto się ponownie bardzo popularną, bezpieczną inwestycją.

Po piąte, ceny złota w „Złotomacie” są aktualizowane przez połączenie Internetowe co 5 minut, co sprawia, że przy wahaniach kursu złota można próbować „ustrzelić okazję”.

Jakie są najważniejsze zagrożenia?

Przede wszystkim, poza takimi miejscami, jak prestiżowe hotele i kurorty, pomysł ma dość ograniczony potencjał. Z definicji jest to forma impulsowa, zastosowana w handlu bardzo „poważnym” produktem. A więc trudno się spodziewać, aby nagle – w wyniku doniesień medialnych – wszyscy Amerykanie z Florydy ruszyli do Boca Raton, aby oglądać i testować maszynę sprzedającą złoto. Iluzją wydaje się również oczekiwanie, że złoto będą nabywać poważni inwestorzy.

No i wreszcie okazało się, że w niektórych lokalizacjach, w celu zabezpieczenia „Złotomatu” trzeba było zatrudnić… specjalnego, dedykowanego ochroniarza.

Źródło: Wymiatacze.pl