Użytkownicy takich portali pożyczają pieniądze na naprawę samochodu, ślub czy na rozkręcenie małego biznesu. – To bardzo dobre rozwiązanie dla tych, którzy chcą pożyczyć niewielką sumę na okres krótszy niż rok – mówi Michał Macierzyński, analityk z portalu Bankier.pl.
Pożyczając od innych internautów, zaoszczędzimy, i to sporo. Takie kredyty mogą być nawet kilkukrotnie tańsze niż zaciągane w banku, bo górną granicą oprocentowania pożyczki społecznościowej określoną w prawie jest 20 proc. w skali roku i nie ma praktycznie żadnych opłat. Tymczasem banki doliczają prowizję za samo jej udzielenie, a do tego dokładają ubezpieczenie, np. od utraty pracy. Efekt?
Pożyczając 10 tys. zł na rok w serwisie społecznościowym, zapłacimy do 2 tys. zł odsetek, a w banku koszt pożyczki może wynieść nawet 4-4,5 tys. zł.
Kredyty społecznościowe są udzielane w kilku serwisach. Najmłodszym na rynku jest Smava, która ma już około 30 tys. użytkowników. Poza nią działają jeszcze dwa serwisy internetowe Kokos.pl i Finansowo.pl. Pierwszy tego typu portal – Monetto.pl – poniósł jednak porażkę, bo miał za mało użytkowników. – W ciągu ostatnich 18 miesięcy serwisy te udzieliły pożyczek łącznie na 21,5 mln zł – podsumowuje Grzegorz Wach, analityk Finamo.
Eksperci z Finamo przygotowali krótką instrukcję, jak pożyczać pieniądze w serwisach social lending. Zaczynamy od rejestracji użytkownika i wpłaty 5 zł na konto serwisu. Warto założyć takie konto, nawet jeśli nie chcemy w tej chwili zaciągać pożyczki. Powód? Weryfikacja naszych danych może zająć kilka dni.
Od długości jej trwania zależy w głównej mierze to, jak szybko dostaniemy potem pieniądze. Dane, które zapisaliśmy na naszym koncie, muszą zostać dokładnie sprawdzone przez system, m.in. w Krajowym Rejestrze Długów. Na podstawie takiej oceny wiarygodności przyszłego pożyczkobiorcy przyznawany jest rating. Jeśli dostaniemy w nim jedną zieloną gwiazdkę, oznacza to brak problemów ze spłatą kredytów w przeszłości. Jedna czerwona to ślad po wpisie do historii kredytowej.
Pożyczkobiorca ma również obowiązek podać inne konto, gdzie aktywnie uczestniczy, np. Allegro czy Nasza-klasa. Pożyczkobiorca z czerwoną gwiazdką ma obowiązek dokonania weryfikacji za pomocą numeru telefonu komórkowego.
Takie kredyty można ubezpieczać, np. na wypadek choroby czy utraty pracy. Ponadto serwisy zapewniają opcjonalną możliwość dokładniejszej weryfikacji użytkowników, którzy chcą dostać taki kredyt. Wszystko po to, żeby pożyczający swoje pieniądze uzyskał zapewnienie, że ma do czynienia z kimś wiarygodnym. Polega ono na weryfikacji miejsca zamieszkania, zatrudnienia, dowodu osobistego. Bezpieczeństwo takich serwisów zapewnia także procedura monitów i windykacji w przypadku opóźnień w spłacie.
Kwota, którą chcemy pozyskać w serwisie, dzielona jest na kilku czy nawet kilkunastu inwestorów. – W ten sposób dywersyfikowane jest ryzyko takiej pożyczki – podkreśla Wach. W ramach serwisu Kokos.pl minimalna kwota jednorazowej inwestycji od jednego pożyczkodawcy to 50 zł, a maksymalna 500 zł. Przykładowo: klient pożyczający 1000 zł otrzyma ją maksymalnie od 20 osób po 50 zł lub minimalnie od 2 osób po 500 zł.
Jeśli nie spłacamy takiego długu, możemy się spodziewać, że do naszych drzwi zapuka windykator. Chociaż, jak wynika z raportu Finamo, serwisy dbają o to, aby dłużnicy nie zalegali ze spłatą rat. Poziom spłacalności zaciągniętych pożyczek w ramach istniejących serwisów wynosi: Smava 95 proc., Kokos.pl 91-92 proc., Finansowo.pl 82-85 proc. Nie odbiega to znacząco od kredytów bankowych.
Magdalena A. Olczak