Łupem Polaków pada wszelkiego typu ziemia. Szukamy działek budowlanych, rekreacyjnych, siedliskowych, a nawet gruntów rolnych czy leśnych. Niestety dla kupujących – rosnące zainteresowanie przekłada się na coraz wyższe ceny.
Nie tylko tuż przed majówką chętnych na działki nie brakuje. Łupem padają parcele na Mazurach, w górach czy nad morzem, ale też w okolicach dużych miast czy mniejszych lub większych atrakcji turystycznych, jezior, rzek czy lasów. Największy ruch widać na rynku działek pozwalających na budowę. W pierwszym kwartale br. zainteresowanie nimi było nie tylko o 2/3 wyższe niż przed rokiem, ale też w ogóle najwyższe w historii.
Tajemnica planów Polaków
Dużo czasu jeszcze minie zanim dowiemy się czy i jakie domy właściwie rodacy będą na tych parcelach budować. Bez wątpienia lepiej będzie jeśli okaże się, że jesteśmy dziś świadkami mody na budowę wakacyjnych i weekendowych dacz. Tak jak i w wielu innych sferach związanych z mieszkalnictwem, także i w kwestii posiadania drugich domów, mamy w Polsce wciąż ogromne zaszłości.
Gorzej jeśli okaże się, że obserwowany boom na działki wynika z tego, że tłumnie ruszyliśmy z budowami domów, aby wyprowadzić się z dużych miast. Jest to o tyle niepokojące, że są to bardzo poważne decyzje – nie powinno się ich podejmować pod wpływem chwilowych zawirowań (np. potencjalnie przemijającej epidemii). Może to bowiem powodować, że wybór będzie podejmowany w pośpiechu i nie będzie do końca przemyślany. Do tego zakup nieruchomości w tracie boomu oznacza wyższą cenę. I choć wiele osób może być z takiej życiowej zmiany zadowolonych, to dla wielu innych jest to idealny przepis na kosztowny błąd.
Jest jeszcze co najmniej jedno rozwiązanie – popyt na działki może być po części popytem inwestycyjnym. Chodzi tu zarówno o chęć „zaparkowania” kapitału i ochronę go przed inflacją, ale też o popyt spekulacyjny. Jego przejawem może być np. zakup większej działki z założeniem jej podziału i sprzedaży mniejszych parceli z zyskiem. Niestety rynek gruntów jest na tyle słabo w Polsce zbadany, że jeszcze długo nie będziemy w stanie odpowiedzieć na pytanie – który motyw i w jakim stopniu przyświeca rodakom przy zakupach działek.
Szukamy miejsca do rekreacji
Mniej takich znaków zapytania mamy w przypadku działek rekreacyjnych czy ROD (Rodzinnych Ogródków Działkowych). Zainteresowanie nimi wzrosło w ciągu roku odpowiednio o połowę i jedną czwartą. Najpewniej padają one łupem przede wszystkim Polaków spragnionych posiadania własnego miejsca do odpoczynku i nieskrępowanego kontaktu z naturą.
Większym zainteresowaniem niż przed rokiem (wzrost o 38%) cieszyły się też w pierwszym kwartale 2021 roku działki rolne. Przemawia za nimi przeważnie wielokrotnie niższa cena za metr niż w przypadku działek rekreacyjnych czy ROD. Problem w tym, że możliwość zakupu parceli o powierzchni ponad 1 ha jest w Polsce ograniczony. Poza tym, budowa czegokolwiek na gruncie ornym czy łące może się okazać niemożliwa.
Podobnie jest z działkami leśnymi. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to też typ działki którym zainteresowanie najszybciej w ostatnim roku rosło (aż o 70%). Może to wynikać z potrzeby Polaków do obcowania z przyrodą, ale też z potrzeby „zaparkowania” kapitału czy chęci podjęcia produkcji leśnej. Trzeba mieć przy tym świadomość, że choć zainteresowanie działkami leśnymi wyraźnie wzrosło, to wciąż jest ono śladowe w porównaniu do wspomnianych na wstępie działek budowlanych.
Ceny w górę, ale o ile?
Naturalną konsekwencją boomu na działki powinny być rosnące ceny. Problem w tym, że dane na ten temat nie są idealne. Możemy na przykład znaleźć informacje o średniej cenie ofertowej na terenie całego województwa. I tak na przykład portal bankier.pl na podstawie danych portalu otodom informował, że w lutym 2021 roku ceny działek w województwach: świętokrzyskim, kujawsko-pomorskim czy podkarpackim były niemal takie same jak rok wcześniej, ale za to w pomorskim, dolnośląskim, lubelskim i lubuskim średnia cena poszła w górę o 20-30% w ciągu roku.
Te dane tylko w ograniczonym stopniu pokazują co na terenie województw faktycznie się stało. Zmiany cen mogą bowiem wynikać nie tylko z tego, że za podobne działki trzeba płacić więcej. Równie dobrze dynamika średnich cen może być zaburzona faktem wystawiania na sprzedaż większej liczby uzbrojonych działek bliżej dużych miast. Ruch w drugą stronę może być za to pokłosiem tego, że np. do sprzedaży trafia więcej działek o wątpliwej możliwości zabudowy z dala od porządnych dróg i mediów.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments