Targi motoryzacyjne w Genewie dla niektórych firm mogą być ostatnimi

Chociaż producenci liczą, że nowe modele, a zwłaszcza tanie auta, pozwolą im przetrwać kryzys, to bez wsparcia europejskich podatników może być to trudne do zrealizowania. – Spadki sprzedaży są praktycznie we wszystkich segmentach, wliczając w to najtańsze modele – mówi François Bancon, szef działu planowania nowych aut w Nissanie.

W lutym sprzedaż nowych samochodów spadła niemal w większości krajów Europy, najbardziej w Hiszpanii – aż o 48,8 proc., we Włoszech – o 24 proc., we Francji – o 13 proc. Nadzieję daje producentom sytuacja na największym rynku niemieckim – w lutym sprzedaż była aż o 22 proc. wyższa niż przed rokiem. Mało tego: 277 tys. sprzedanych samochodów to wynik najlepszy od dziesięciu lat. Przyczyniły się do tego dopłaty, które wprowadził rząd, do nowo kupowanych aut.

Niemcy nie są jednak w stanie uratować branży przed katastrofą w Unii. Eksperci prognozują, że w tym roku w Europie sprzedaż nowych aut spadnie aż o 6 mln sztuk, do poziomu 15 mln. Prestiżowy tygodnik „Automotive News Europe” szacuje, że w samej tylko Unii do 2012 r. trzeba będzie zamknąć aż 16 fabryk, m.in. w Hiszpanii.

Na szczęście na tej liście nie ma ani jednego polskiego zakładu. Przedstawiciel największego producenta samochodów w Polsce – Fiata zapewnia, że nie ma mowy o likwidacji polskich fabryk. Podobne deklaracje składa Opel. – Polska fabryka w Gliwicach należy do najefektywniejszych w Europie – mówi Przemysław Byszewski, rzecznik prasowy GM.

Jednak sytuacja w polskich zakładach, które uzależnione są od poziomu sprzedaży w Europie Zachodniej -ponad 90 proc. produkcji kierują na eksport, – jest nie najlepsza. W styczniu polskie fabryki opuściło o 33,6 proc. samochodów mniej niż przed rokiem.

Najbardziej straciły firmy produkujące samochody droższe, np. gliwicka fabryka Opla, w której sztandarowym modelem jest Zafira, lokowana w średniej półce cenowej, w lutym wyprodukowała niespełna 8,2 tys. samochodów, podczas gdy w tym samym miesiącu przed rokiem – 20 tys. Pracę straciło na razie 250 pracowników, którzy mieli umowy na czas określony (czyli około 10 proc. załogi). Od początku roku fabryka zamiast na trzy zmiany pracuje tylko na dwie, co pewien czas ogłasza też przestoje w produkcji (np. w lutym stała przez tydzień).

Tygodniowy przestój miał też pod koniec lutego Volkswagen – drugi po Fiacie producent samochodów w Polsce. Również warszawskie FSO rozstanie się z blisko tysiącem pracowników.

Pewną nadzieję daje koncernom lutowe ożywienie na rynku niemieckim. Polskie fabryki właśnie do Niemiec kierują większość produkcji. – Z programu dopłat korzystają tam głównie osoby, które kupują małe auta. Każdy klient, który odda na złom stare auto, otrzymuje przy zakupie nowego 2,5 tys. euro z budżetu. To stwarza szansę dla tych polskich fabryk, które produkują tanie modele – mówi Wojciech Drzewiecki, ekspert firmy Samar. Podobne programy wprowadziła Francja, choć tam państwo dopłaca do złomowanego auta 1000 euro, i Włochy – dopłata wynosi od 1,5 do 5 tys. euro.

Polskie fabryki czekają na podobne kroki ze strony naszego rządu. Tym bardziej że, jak wynika z szacunków, w lutym sprzedaż samochodów w Polsce spadła o kilka procent. Na taki program wsparcia nie ma jednak co liczyć. Niewątpliwie sytuację mogłoby poprawić wprowadzenie pełnego odliczenia VAT przez firmy.

Joanna Pieńczykowska, Tomasz Dominiak