Te „straszne” struktury

Podstawowym zarzutem stawianym produktom strukturyzowanym jest to, że są zbyt skomplikowane. Rzeczywiście możliwości tworzenia tych lokat jest tak wiele, że ich twórcy potrafią przekroczyć granice matematycznej percepcji przeciętnego klienta. Pół biedy jeśli produkt jest złożony, gorzej jeśli nie daje zarobić. Sęk w tym, że dla instytucji finansowych bardzo rzadko zysk klienta stanowi priorytet. Punktem wyjścia jest poziom prowizji jaki należy zainkasować. To determinuje konstrukcję produktu. Inną sprawa, że same prowizje są w Polsce zbyt wysokie.

Maksymalizacja prowizji to także dążenie do obniżenia ceny instrumentów pochodnych na których oparta jest lokata strukturyzowana -najczęściej są to opcje (rodzaj zakładu o to jak zachowa się dany instrument finansowy w przyszłości). Im tańsza opcja tym generalnie mniejsza szansa na zysk. Efektem takich zabiegów są lokaty strukturyzowane które zamiast przynosić zyski oddają inwestorom tylko zainwestowany kapitał. Oczywiście to i tak znacznie lepiej niż w funduszach inwestycyjnych gdzie żadnych gwarancji nie mamy. Mimo to inwestorzy w których rozbudzono apetyt na zysk są potem rozczarowani.

Sporym problemem jest także tzw. "serwis posprzedażowy". Chodzi o to, by inwestor wiedział na jakich warunkach i według jakich zasad będzie mógł wcześniej wycofać swoje środki. Im bardziej złożone produkty tym trudniej jest wytłumaczyć inwestorowi dlaczego jego 1000 zł po 3 miesiącach warte jest 950 lub 1050. Dystrybutorzy struktur nie mają odpowiedniej wiedzy, by wyjaśnić zasady wyceny opcji, na których opiera się produkt. Tłumaczenie zasad wyceny opcji w czasie trwania lokaty może być rzucaniem grochem o ścianę. Dystrybutor struktur ma jednak taki obowiązek, zaniechanie go może być negatywnie odbierane przez klientów.

"Struktury" – o ile wykorzystane w nieodpowiedni sposób, przez nieodpowiednie instytucje finansowe – mają więc spory potencjał był skupić na sobie krytykę. I tak się często dzieje. Tego typu produktom przygląda się także Komisja Europejska. W listopadzie tego roku w życie wchodzi dyrektywa MiFID (Markets in Financial Instruments Directive). Są jeszcze wątpliwości co do interpretacji jej przepisów. Wygląda jednak na to, że już niedługo nie każdy będzie mógł sprzedawać „struktury”. Tym bardziej, że w niektórych krajach zajmują się tym supermarkety i poczta.

Z cegieł można także zbudować dom. Lokaty strukturyzowane – po przejściu "trudnych chwil" – na rozwiniętych rynkach stają się oddzielną, znaczącą klasą aktywów. I nic dziwnego, bo zalet mają wiele. Lokata strukturyzowana może być alternatywą np. dla funduszu akcji. Zachowując gwarancję kapitału na koniec inwestycji możemy "podłączyć" się pod dowolny indeks giełdowy. Zwykłe fundusze akcji, obciążone sporymi kosztami zarządzania rzadko są w stanie pokonać czyste giełdowe indeksy. W efekcie lokata strukturyzowana jest lepszym sposobem zarabiania na giełdzie.

Oczywiście lokaty strukturyzowane to nie tylko giełda. Ich wyniki mogą być uzależnione od cen surowców przemysłowych, towarów rolnych, kursów walut, notowań wybranych funduszy inwestycyjnych, kursów poszczególnych spółek czy tak egzotycznych instrumentów finansowych jak prawa do emisji CO2 lub.. pogoda. Inwestycję można oprzeć na niedostępnych dla indywidualnego inwestora fundusze hedge czy private equity. Możliwości są nieograniczone.

Po wybraniu instrumentu bazowego (czyli np. indeksu czy indeksów giełdowych) możemy grać na jego wzrost (zarobimy jeśli wzrośnie, jeśli spadnie odzyskamy na koniec zainwestowany kapitał). Możemy jednak obstawiać spadki lub np. zapewnić sobie wypłatę najwyższej stopy zwrotu osiągniętej przez dany indeks w całym okresie trwania lokaty. Lokata może wypłacać co roku określony zysk lub tylko na koniec. Na rynku jest ponad 1000 rodzajów opcji, które można dowolnie ze sobą łączyć. Efekt: ogromna liczba możliwości.

Co ważne, lokatę strukturyzowaną można przygotować w kilka tygodni. Jeśli instytucja finansowa widzi okazję rynkową na stworzenie ciekawego rozwiązania nie musi czekać kilku miesięcy na zgodę nadzoru finansowego tak jak w przypadku funduszy inwestycyjnych.

Oczywiście "struktury" nie są jedynym idealnym rozwiązaniem inwestycyjnym mają jednak wiele zalet, które sprawiają że świadomy inwestor powinien włączyć je do swojego portfela. Najważniejsze jest jednak to, by tworzące produkty instytucje stawiały zysk klienta na pierwszy miejscu i dbały o jego satysfakcję także po zrealizowaniu sprzedaży. Nie znaczy to że każdy produkt musi być hitem. Chodzi o to, by klient wiedział co kupił.

Maciej Kossowski, Prezes firmy Wealth Solutions

Źródło: Przegląd Finansowy Bankier.pl nr 1(1) 25 listopada 2007


Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru Przeglądu Finansowego Bankier.pl.


Chcesz otrzymywać aktualne informacje, nowe wywiady oraz podsumowanie najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia ze świata finansów?


Zapisz się na bezpłatną subskrypcję Przeglądu Finansowego Bankier.pl, by w każdy poniedziałek otrzymywać najnowszy numer naszego tygodnika.

Zapraszamy na http://www.bankier.pl/przeglad/!