To był burzliwy rok w bankowości

Rok 2015 branża bankowa zapamięta na długo. Rollercoaster zmian ruszył już w pierwszych dniach stycznia, kiedy to Szwajcarski Bank Narodowy podjął decyzję o uwolnieniu kursu franka względem europejskiej waluty.


Decyzja ta wywołała szok na rynkach i spore zamieszanie w branży bankowej. Oczywiście ze względu na zaangażowanie banków w kredyty mieszkaniowe udzielane w CHF – zobowiązania w tej walucie spłaca 700 tys. Polaków. Frankowicze wyciągnęli ręce po pomoc, uruchamiając publiczną debatę na temat kredytów w CHF. Sprawa ciągnie się do dziś, bo ustawa zaproponowana przez PO trafiła do kosza. Nowy rząd ma bardziej radykalne podejście, więc być może w przyszłym roku sprawa znajdzie w końcu swój finał.

Rok 2015 upłynął w bankowości pod znakiem niskich stóp procentowych. Marcowa obniżka sprowadziła stopę podstawową NBP do najniższego poziomu w historii – 1,5 proc. Niskie stopy odbiły się negatywnie na ofercie depozytowej banków – oprocentowanie spadło do nienotowanych od lat poziomów. Lokata na 3 proc. stała się rarytasem. Ponieważ banki nie mogą pobierać od kredytów wyższych odsetek niż czterokrotność stopy lombardowej, rok 2015 miał też być rokiem taniego kredytu. Bankowcy obeszli jednak zapisy ustawy antylichwiarskiej, wprowadzając rekordowo wysokie prowizje za udzielenie kredytów. Pojawiły się na przykład kredyty na 0 proc., których prowizja sięgała 30 proc. kwoty pożyczki.

Kartowy biznes po nowemu

Z początkiem 2015 roku weszły w życie nowe stawki opłat interchange. Jeszcze trzy lata temu stawki pobierane przez banki od punktów akceptujących płatności kartami wynosiły około 1,6 proc. od pojedynczej transakcji. Była to jedna z najwyższych prowizji w Unii Europejskiej. Rozmowy na temat obniżki opłat ciągnęły się od 2012 roku, ale bankom i organizacjom płatniczym nie udało się wypracować wspólnego stanowiska. W 2014 roku stawka interchange została administracyjnie obcięta do 0,5 proc., a od lutego 2015 r. stawki spadły do 0,2 proc. w przypadku transakcji kartami debetowymi i do 0,3 proc. dla kart kredytowych. Dla banków była to utrata przychodu sięgającego setki milionów złotych.

Obniżka opłat interchange wywołała spore zamieszanie na rynku kart płatniczych. Do banków popłynął mniejszy strumień pieniędzy, więc przestały się dzielić prowizją z klientami – z rynku poznikały programy premiowe moneyback. Większość banków przykręciła też śrubę klientom, podnosząc opłaty za korzystanie z kart i kont. Jeszcze do niedawna niemal każdy bank oferował klientom bezwarunkowo bezpłatne konto osobiste. Dziś takie produkty są już białymi krukami. Żeby nie płacić za kartę, trzeba spełnić warunki postawione przez bank. Taki jest właśnie bezpośredni skutek obniżek opłat interchange dla kieszeni klientów detalicznych.

Ruszyły prace nad lokalnymi płatnościami

Jednocześnie odżyły plany reaktywowania lokalnej karty płatniczej. Zaawansowane prace na ten temat prowadził BZ WBK – inicjator projektu. Lokalna karta pozwoliłaby bankom zaoszczędzić na opłatach ponoszonych na rzecz organizacji płatniczych. Kilka banków podpisało listy intencyjne, więc możemy oczekiwać, że sprawa znajdzie swój finał w przyszłym roku. Równocześnie banki zaczęły myśleć o dochodowości biznesu bankomatowego. By ograniczyć koszty, BZ WBK wprowadził do oferty kartę bankomatową, którą można jedynie pobierać gotówkę z maszyn. Rozpoczęły się naciski na organizacje płatnicze, by podniosły tzw. opłatę bankomatową. Banki zaczęły limitować swoim klientom możliwość bezpłatnego korzystania z wszystkich bankomatów w kraju.

W lutym ruszył oficjalnie lokalny system płatności mobilnych – Blik. Usługę udostępniły klientom banki: Millennium, Alior Bank, ING Bank Śląski, mBank, BZ WBK i PKO Bank Polski. System został zbudowany na bazie płatności mobilnych IKO opracowanych przez PKO BP. Równocześnie w bankach ruszyły prace nad wdrożeniem płatności mobilnych wykorzystujących chmurę (HCE). Dziś takie płatności dostępne są w Banku Pekao, BZ WBK i Getin Banku.

Banki zrzuciły się na ratowanie SKOK-ów

W roku 2015 banki musiały się zrzucić na upadające SKOK-i i ratowanie depozytów spółdzielczego SK Banku. Już pod koniec ubiegłego roku było wiadomo, że składka na Bankowy Fundusz Gwarancyjny będzie znacznie wyższa niż w minionych latach. Banki musiały jednak wyłożyć dodatkowe, nieplanowane wcześniej, 2,2 mld zł na fundusz pomocowy. Jak policzył Związek Banków Polskich, w ciągu ostatnich 18 miesięcy ze środków zgromadzonych w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym wypłacono ponad 3,4 mld złotych klientom upadających SKOK-ów.

Trzy SKOK-i zostały przejęte przez banki. Alior Bank przejął SKOK im. Świętego Jana z Kęt, Bank Pekao SKOK Kopernik, a PKO BP SKOK Wesoła. Nie udało się uratować SK Banku – nie zgłosił się żaden nabywca i nadzór złożył do sądu wniosek o upadłość. Mijający rok przyniósł kolejne fuzje w bankowości – Alior Bank przejął Meritum Bank, a BGŻ BNP Paribas kupił Sygma Bank. Marka Meritum zniknęła z rynku jesienią, a Sygma Bank zostanie zlikwidowana w ciągu najbliższego półrocza. Ważnym wydarzeniem na rynku przejęć był zakup akcji Alior Banku przez Grupę PZU. Znów odżyły plany na zbudowanie banku przy narodowym ubezpieczycielu. Ponadto nabywców zaczęły szukać Raiffeisen Polbank i Bank BPH.

„Optymalizacja zatrudnienia” i przegląd sieci placówek

W 2015 roku banki dalej ograniczały zatrudnienie i liczbę placówek. W okresie wrzesień 2014 – wrzesień 2015 z pracą w bankowości pożegnało się 2,2 tys. osób, a sieć placówek własnych banków skurczyła się o 409 punktów. Liczba etatów zaczęła się zmniejszać nie tylko w sektorze komercyjnym, ale po raz pierwszy w sektorze banków spółdzielczych. W sektorze SKOK zatrudnienie zmniejszyło się aż o 21,6 proc. Wpływ na zachodzące zmiany miały nie tylko fuzje i przejęcia. W przypadku banków jest to także efekt inwestycji w elektroniczne kanały dostępu – bankowość internetową i mobilną. Cyfrowi klienci nie muszą chodzić do placówek i tym samym nie potrzebują wsparcia konsultantów przy realizowaniu podstawowych operacji. W ostatnich dniach grudnia zamiar przeprowadzenia zwolnień grupowych ogłosił PKO Bank Polski.

Rok zaczął się intensywnie, ale jego końcówka nie była wcale spokojniejsza. Po zmianie ekipy rządzącej, bankom zajrzało w oczy widmo podatku bankowego. Padł pomysł, by nałożyć na banki o aktywach powyżej 4 mld zł podatek w wysokości 0,39 proc. ich wartości. Debata nad ostatecznym kształtem daniny jeszcze trwa, ale banki w ostatnich tygodniach roku podjęły decyzje o podniesieniu marż na kredytach hipotecznych. Ich zdaniem za podatek nałożony na aktywa w ostatecznym rozrachunku i tak zapłacą klienci.