Wystartował oficjalnie Toyota Bank. Co ciekawe, kilka godzin wcześniej Fortis Bank zaprezentował – również na żywo, swój system bankowości internetowej. Obie konferencje prasowe wybitnie wyróżniały się na tle tego, do czego mogli przyzwyczaić się dziennikarze. Ale idąc do meritum – co kryje się wewnątrz oferty Toyota Banku?Po pierwsze – bardzo ciekawa oferta – jedna z wyróżniających się na rynku. Od razu musimy publicznie stwierdzić, że nie mieliśmy pojęcia, że na DEFie można takie rzeczy robić. Widać, że banki, które go używają, powinny sprawdzić najnowsze możliwości produktu oferowanego przez Asseco.
Toyota Bank wystartował z pełną paletą podstawowych produktów bankowych. Oprócz rachunku osobistego, oferuje również rachunek oszczędnościowy, wzorowany na OKO, karty kredytowe, kredyt gotówkowy na karcie (coś podobnego do tego, co ma od dawna eurobank), linie kredytową w rachunku, a nawet alarmy SMSowe. Do tego dochodzi oferta dla przedsiębiorców, ale już nie tak atrakcyjna jak w VW Bank direct.
Cenowo Toyota Bank może spokojnie konkurować z konkurencją. Konto i przelewy są bezpłatne. Co więcej, jeśli tylko klient ma średnie saldo powyżej 4 tysięcy i wykona 4 transakcje kartą debetową, bank „doładuje” mu rachunek kwotą 5 zł. Bardzo ciekawa promocja – chociaż chyba Lukas Bank był ze swoim bonusem pierwszy. Wadą w TB jest jednak koszt karty – 30 zł rocznie. Tak jak pisaliśmy wcześniej – trzy pierwsze wypłaty bezpłatne – każda następna 4,5 zł. W przypadku bankomatów zagranicznych już b. drogo – 3%, min. 10 zł. Karty rozliczane są w euro. Wartością dodaną jest to, że są to karty embosowane. Do konta lub karty można dokupić dodatkowe ubezpieczenie.
Dość ciekawie, chociaż bez rewolucji, zapowiada się rachunek oszczędnościowy. Nie powielono tutaj modelu z VW Banku czy Polbanku – i bezpłatna wypłata jest tylko raz w miesiącu. Każda pozostała to koszt 9 zł. Oprocentowanie progowe. Przy 2 tysiącach to 2,5%. Powyżej 20 tysięcy 4,05%. Wada banku – infolinia w dni robocze pracuje do 21, więc nie udało nam się dowiedzieć – w TOiP widnieje zapis: „Oprocentowanie nominalne naliczane od kwoty w danym przedziale”. Na nasze oko wygląda to na oprocentowanie progresywne – jak w Lukas Banku. W tym jednak przypadku mamy kapitalizację miesięczną.
Wadą i to dużą są ceny SMSów. Bank wymaga wykupienia pakietów. Problem w tym, że SMS w takim pakiecie kosztuje 50 groszy! (10 SMSów za 5 zł). Pakiet Moje Finanse to 25 SMSów za 10 zł. Jednym słowem bank chce kosić za wygodę… Każdy SMS ponad pakiet to 30 groszy. Duży minus.
Kolej na karty kredytowe. Oprocentowanie nie zachwyca niską ceną – 18% jest jednak do przeżycia (transakcje gotówkowe 19%). Gorzej wyglądają koszty dodatkowe – rodem z GE Money Banku. Opłata za obsługę karty – gdy klient wykona mniej niż 5 transakcji w miesiącu – to aż 4 zł. Karta wydawana jest bezpłatnie, wznowienie to 60 zł. Można obniżyć koszty dzięki punktom zdobytym w programie lojalnościowym. W TOiP widnieje też zapis, który nas wybitnie niepokoi – „Składka za ubezpieczenie bezpieczny kredyt” – 0,25% od przyznanego limitu kredytowego. Mamy nadzieję, że to fakultatywnie, a nie obowiązkowo jak w Nordea Banku. W informacji z innej części TOiP wychodzi, że raczej składka jest dobrowolna – ale to ostatecznie do ustalenia na infolinii. Do tego dwa ubezpieczenia – takie jak przy kartach debetowych + serwisy – każdy płatny 3 zł miesięczny: podróżny, domowy, asystent, informacyjny, medyczny, prawny. Dla klientów kart złotych – wszystkie są za darmo. Chociaż za jeden pakiet bank pobiera w tej karcie 5 zł + składkę na bezpieczny kredyt. Oprocentowanie Golda wynosi 17% – może być, chociaż czemu nie niżej? Swoją drogą – ING tak długo wydawał swoją platynę, że w ogóle uznał to jako temat taki jak każdy inny – a oprocentowanie 9% i pakiet usług – w końcu ważna informacja – a tak istnieje obawa, że nikt tego nie zauważy.
Znacznie lepiej wygląda oprocentowanie kredytów w rachunku. Od 12% do nawet 9%. Powyżej 5 tysięcy oprocentowanie jak w Aqariusie. Nie jest jednak aż tak tanio, bo płaci się opłatę przygotowawczą w wysokości 50 zł, a do tego prowizję za przyznanie limitu kredytowego 1%. Czyli dla 5000 wyszłoby 100 zł –standard na rynku. Jednak jeśli ktoś chce się na stałe zadłużać, to bardzo dobra oferta i opłaca się brać wyższe kwoty. Co najważniejsze – z zapowiedzi (zobaczymy jak będzie w praktyce), można przenieść zadłużenie z innego banku (6 miesięczna historia) lub otrzymać limit na podstawie historii rachunku! Ciekawostka jak na bank, którzy do tej pory nie parał się detalem.
Warto również wspomnieć, że Toyota od razu startuje z produktem, którego inni funkcjonujący na rynku gracze jeszcze się nie dorobili – czyli kredytem ratalnym w karcie kredytowej. Oprocentowanie 11% i prowizja 1%. Inny produkt – pożyczki – mają niskie oprocentowanie rzeczywiste – ale do tego prowizja – np. 3% i opłata przygotowawcza 50 zł, a na koniec dobrowolne ubezpieczenie – ostatecznie może wyjść tyle samo co np. w PKO BP czy KB. A przecież przez internet trudniej ją dostać.
Potwierdzają się również nasze informacje o stworzeniu specjalnego Planu oszczędzania np. nowe auta tego koncernu. Trwa on od 1 do 5 lat i premiuje systematyczność oszczędzania (Premia 1) oraz kupna auta (Premia 2). W sumie nie ma się co jednak podniecać – przy rocznym planie oszczędzania rentowność wynosi 3,72% (informacje z TOiP). Lepiej zatem wybrać lokatę dynamiczną z Polbanku, gdzie efektywne oprocentowanie będzie nawet chyba wyższe niż na rachunku oszczędnościowym.
Cenowo zatem bardzo ciekawie, zwłaszcza dla aktywnych klientów. Oczywiście poszczególne produkty można znaleźć taniej – ale przecież na ofertę banku patrzy się całościowo. Ta jest ogólnie bardzo atrakcyjna. Ciekawie wygląda też serwis transakcyjny. Tak jak pisaliśmy – aż trudno uwierzyć, że to robota Asseco. Zobaczymy jak się to sprawdza w praktyce – bo kilkaliśmy na aktywnym demie. Ciekawym rozwiązaniem jest sejf z zeskanowanymi umowami i korespondencją, umożliwiającą trzymanie również własnych, prywatnych dokumentów. Całość wygląda bardzo dobrze. Nie trzeba mówić o takich drobiazgach jak aktywacja karty przez internet, nadawanie nazw rachunkom, etc. Szkoda tylko, że nie zauważyliśmy możliwości edytowania warunków, przy których klient otrzymuje SMSa. Ale przy takich cenach, pewnie nie będziemy korzystać. Z innych ciekawostek, o których warto pokrótce wspomnieć to lustrzana serwerownia, mogąca przejąć obsługę praktycznie natychmiast plus to, że nie ma przestojów na przetwarzanie. Jak jakość, to jakość.
Teraz trzeba czekać już tylko na start programu rabatowego i lojalnościowego (w międzyczasie zaś otworzyć konto). Przedstawiciele Toyoty zapowiadali, że ma być bardzo rozbudowany i atrakcyjny dla klienta. Przy zakupie samochodu, klient ma dostawać 0,5% wartości netto auta. Oczywiście bank chce wykorzystać salony dealerów do sprzedaży produktów. Przy kupnie Toyoty, klient dostanie za darmo kartę i/lub konto, a do tego bank wpłaci na taką kartę nawet kilkaset złotych – w ramach zachęty. Pierwsza sprzedaż odbędzie się już w najbliższym czasie – w ramach dni otwartych, kiedy będzie prezentowany nowy model. W każdym salonie ma być wybrany pracownik (ale nie banku, tylko dealera), specjalnie przeszkolony przez bank, który będzie mógł zaprezentować ofertę. Sami ciekawi jesteśmy, jak sprawdzi się taki model akwizycji. W każdym razie na kilka tysięcy klientów rocznie zdobytych tą drogą bank może chyba liczyć. Docelowo, za 3-4 lata, Toyota Bank chce obsługiwać ok. 100 tysięcy klientów. Najprawdopodobniej w przyszłości cały model zostanie wykorzystany w innych krajach – mowa tu o 5 najważniejszych rynkach – Niemcy, Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania i Francja. Byłoby ciekawe, gdyby całość rozpoczęła się właśnie w Polsce (a do tego z Asseco w tle).