Pierwszy dzień miesiąca Amerykanie rozpoczęli od wyraźnego zaakcentowania, że tego dnia na parkietach dominować będą byki. Początkowe wzrosty z jednego procenta zamieniły się w niemal trzy procentową zwyżkę. W żadnym wypadku wzrostów nie można utożsamiać z dobrymi danymi makro, ponieważ takich nie było.
Co prawda przychody Amerykanów wzrosły o 0,5 proc., co było największym skokiem od niemal roku, a wydatki spadły o 0,1 proc., to obie wartości były prognozowane na spadek o 0,2 proc., wiec dane można interpretować jedynie jako umiarkowanie pozytywnie. Martwił jednak fakt, że wydatki spadły drugi miesiąc z rzędu, a jednocześnie stopa oszczędności skoczyła z 4,5 proc. w ubiegłym miesiącu do poziomu 5,7 proc., czyli 14 letniego maksimum. Dane są prostą konsekwencją obaw o rosnące bezrobocie i chęć odkładania gotówki na gorsze czasy. Gospodarka amerykańska, która w 70 procentach jest oparta na amerykańskiej konsumpcji wewnętrznej (czyli wydatkach) więc dopóki one nie zaczną wzrastać nie ma co marzyć o trwalszej poprawie.
Trzyprocentowy wzrost w konsekwencji spowodował wyjście S&P500 powyżej majowych maksimów. Oznacza to, że rynek znalazł się na najwyższym poziomie od 7 miesięcy oraz po raz pierwszy od grudnia 2007 roku przekroczył 200-sesyjną średnią. To bardzo ważny wskaźnik do którego istotną wagę przywiązują analitycy techniczni. Do pełni szczęścia potrzeba jeszcze tylko utrzymania wypracowanego wzrostu, a więc dziś sesja powinna skończyć się co najmniej neutralnie. Jest na to duża szansa, ponieważ kalendarium jest praktycznie puste i jeżeli nastroje nagle nie ulegną zmianie to byki nie powinny oddać tak istotnego poziomu.
Zdecydowanie lepiej poniedziałkowa sesja przebiegła na GPW. WIG20 rozpoczął od 3,5 procentowej zwyżki, a po euforycznym otwarciu przez 6 godzin kreślił płaską linię. Zmiany indeksu były kosmetyczne. Liderem wzrostów przez cały czas był TVN, który ostatecznie zakończył na 14 proc. zwyżce.
Zmiany pojawiły się dopiero w końcówce kiedy po stronie kupujących wyraźnie wzrósł zaangażowany kapitał. Dodatkowo optymizm powiększał fakt, że WIG20 atakował psychologiczny opór 1900 pkt. oraz informacja, że w kwietniu zwiększyły się również amerykańskie wydatki na konstrukcje budowlane. Gracze wręcz euforycznie reagują na najmniejsze symptomy poprawy rynku nieruchomości, więc przy panujących dobrych nastrojach takie dane stały się doskonały pretekstem do kontynuacji zwyżki.
Ostatecznie udało się popytowi jeszcze wypchnąć WIG20 powyżej 1900 pkt. dzięki czemu w ciągu jednego dnia indeks zaliczył przejście od dolnego do górnego ograniczenia strefy ostatniej konsolidacji. Konsekwencje takiego zachowania muszą być poważne. Czwarty raz w ciągu miesiąca indeks znalazł się przy styczniowych maksimach i jeżeli nie uda się go pokonać trudno będzie nawet największym optymistom uwierzyć, że uda się to za chwilę w kolejnej próbie. Oznaczałoby to ostateczne realizowanie korekty w kolejnych tygodniach. Można jednak zakładać, że wszystkie skumulowane sygnały techniczne z USA inwestorzy będą chcieli powtórzyć na WIG20. Dla byków oznaczałoby to wyznaczenie nowego rocznego maksimum, co będzie już silnym sygnałem kupna. Wtedy pozostanie jedynie utrzymać się powyżej 1920 pkt. do końca dnia, a czerwiec będzie wyjątkowo dobrym miesiącem dla akcji.
Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse