Tydzień zaczyna się od wtorku

Poniedziałkowa sesja musiała wyglądać tak jak wyglądała, czyli być synonimem nudy i marazmu. Wynikało to z faktu, że w kalendarium brak było danych makro, a wolny dzień w Stanach i Wielkiej Brytanii oznaczał, że dwa najważniejsze ośrodki finansowe świata nie pracują.

Dlatego też rynek i gracze zostali pozostawieni sami sobie i postanowili przeczekać dzień przy niewielkich zmianach. Mizerne zmiany podkreślał minimalny obrót. Zaledwie 536 mln złotych w handlu przez cały dzień to jeden z najgorszych wyników w tym roku.

Najbardziej pozytywnym elementem wczorajszego dnia było otwarcie, które przebiegło wyjątkowo udanie. WIG20 rósł, ale już pierwszy większy nacisk podaży spowodował, że na liczniku pojawił się poziom 1800 pkt. Jednoprocentowy spadek ustawił cały dzienny handel, ponieważ popyt przez większą część sesji nie był w stanie podnieść rynku powyżej tej okrągłej bariery, ale ostatecznie w końcówce mu się to udało.

Technicznie rzecz biorąc WIG20 wczoraj indeks trzykrotnie „pukał” w minima z 14 maja, które są najniższym poziomem w obecnym miesiącu, i za każdym razem popyt spokojnie oddalał zagrożenie. Byłby to byczy sygnał, jeżeli sesja byłaby normalną, a nie taką z zaledwie namiastką obrotu. Mimo to wiadomo o jaki poziom toczy się gra i do czego byki nie mogą dopuścić.

Pomocne dla popytu jest również koniec miesiąca. Marzec udało się zamknąć 13 proc. plusem, a w kwietniu WIG20 wzrósł o 18 proc.  Jeżeli udałoby się popytowi w piątek zakończyć maj powyżej 1830 pkt. to rynek notowałby trzeci z rzędu miesiąc wzrostu, co nie zdarzyło się od czerwca 2007 roku, czyli przez 23 miesiące. Szanse na taki scenariusz są, ale w zwyżce przeszkadzać będzie opuszczenie przez indeks trzymiesięcznego trendu wzrostowego i utrzymująca się od 3 tygodni konsolidacja. Popytowi zostały już tylko 4 dni na wykreowanie przekonującego wzrostu.

Dziś co prawda rynki światowe rozpoczynają tydzień, ale gracze nie będą mieli wielu impulsów. Zamówienia przemysłowe w Europie mogą mieć znaczenie tylko przez chwilę dla europejskich graczy, a głównie uwaga skupi się na raporcie Case-Shiller opisującym zmiany ceny domów w USA. Pod tym względem ciekawiej może być na krajowym rynku, gdzie publikacja sprzedaży detalicznej i stopy bezrobocia uchyli kolejnego rąbka tajemnicy o wielkości doświadczanego kryzysu.

Dodatkowym plusem dzisiejszego dnia, i zapewne wszystkich następnych z obecnego tygodnia, jest to że nie będą równie nudne co poniedziałek. Po prostu gorzej już być nie może…

Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse