Rynek walutowy czeka na rozstrzygnięcia rynków akcji. Patrząc na notowania ropy naftowej możliwe, że wkrótce je ujrzymy.
Poniedziałkowa sesja na rynku walutowym nie przyniosła większych zmian. Złoty zakończył sesję przy bardo podobnych poziomach jak w piątek, czyli 4,09 zł za euro i 2,85 zł za dolara. Po silnych spadkach giełdy w Chinach można było oczekiwać słabszego dnia naszej waluty – tak też zresztą było, ale druga połowa dnia przyniosła już lepsze nastroje. Uściślijmy – tylko w odniesieniu do walut, WIG20 bowiem stracił wczoraj nieco ponad 1 procent.
Tyle danych – czas na interpretację. Sytuacja niewiele się zmieniła w porównaniu do końcówki zeszłego tygodnia. Wczoraj nie opublikowano żadnych ważnych danych makro, a dodatkowo inwestorzy z Wysp mieli święto i nie handlowali.
Rynek walutowy czeka na sygnały płynące od akcji. Tu mimo słabszych chwil wciąż nie można powiedzieć o zakończeniu średnioterminowego trendu wzrostowego, z drugiej jednak strony – nie jest on także kontynuowany. Ta gra trwa już zresztą od kilku dobrych dni.
Więcej ruchu niż na akcjach widać na kontraktach na ropę naftową. Wczoraj cena baryłki czarnego złota spadła aż o 4 proc. i kosztowała poniżej 70 dolarów. Ropa może być tym czynnikiem, który rozpocznie korektę pozostały aktywów – jej ceny zbliżają się właśnie do testowania linii wsparcia, która przebiega przez kolejne dołki poczynając od lutego tego roku. Jej przebicie byłoby wyraźnym sygnałem rynku niedźwiedzia, a co za tym idzie – pojawiłyby się wątpliwości co do przyszłego – zawartego już w akcjach – wzrostu gospodarczego.
Co ciekawe – mimo złej sytuacji na rynku ropy wciąż stabilnie zachowuje się kurs EUR/USD. To tym bardziej świadczy o niepewności i wyczekiwaniu inwestorów na iskrę. Czyżby czarne złoto miało właśnie zaognić sytuację?
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo