Tym razem kluczowe będą dane?

Wydawało się, że wtorek może przynieść większe odreagowanie ostatniej przeceny polskiej waluty, gdyż w pierwszej części dnia klimat do tego był całkiem dobry. Eurodolar wzrósł znacznie powyżej poziomu 1,35, natomiast wiceprezes NBP Witold Koziński zapewnił o gotowości NBP do przeciwdziałania nadmiernej deprecjacji złotego.

Zapału kupującym starczyło jednak tylko na kilka godzin, już przed godziną 14:00 złoty powrócił w pobliże dołków z poniedziałków. Nie pomogły dane o październikowej inflacji bazowej w Polsce, która wzrosła o 2,8 proc. r/r (prog. 2,6 proc. r/r), co w zestawieniu z ostatnim wzrostem inflacji CPI do 4,3 proc. ogranicza szanse na rychłe obniżki stóp procentowych w Polsce. Dane te zostały zrównoważone słabszą od prognoz rewizją danych o amerykańskim PKB w III kw., który wzrósł tylko o 2 proc. w ujęciu annualizowanym, a nie o przewidywane 2 proc. Skutecznie popsuło to nastroje na rynkach, przypominając, że gospodarka USA też nie jest jeszcze całkowicie zdrowa. Z drugiej jednak strony słabsze dane, w połączeniu z opublikowanym wieczorem protokołem z ostatniego posiedzenia FOMC, na którym dyskutowano możliwości implementacji dalszych programów luzowania ilościowego, zwiększają nieco szanse na QE3. Pozytyw ten równoważy to, że tamtejsi politycy wciąż nie mogą porozumieć się w ramach Superkomitetu co do cięć budżetowych na kwotę 1,2 bln USD w ciągu 10 lat. Na szczęście jest jeszcze mechanizm automatyczny cyngla, który spowoduje automatyczne uruchomienie oszczędności. Co prawda rozważano nawet sposoby ominięcia tego mechanizmu, jednak biorąc pod uwagę potencjalne reakcje agencji ratingowych (od pogorszenia perspektywy ratingu do jego ścięcia) i pamięć o tym, co działo się w sierpniu po obniżeniu ratingu USA przez S&P, należy liczyć na opamiętanie i większą rozwagę polityków. Także prezydent Barack Obama zastrzegł, że ewentualne decyzje dotyczące likwidacji mechanizmu cyngla zostałyby przez niego zawetowane.

Nie można także zapominać o wciąż nierozwiązanych problemach Europy. Względna stabilność eurodolara przy poziomie 1,35 odzwierciedla jedynie zastopowanie wzrostu rentowności obligacji hiszpańskich i włoskich, w dużej mierze za sprawą programu SMP realizowanego przez ECB. Trwale zahamować wzrost rentowności obligacji włoskich i hiszpańskich w dłuższym terminie zapewnić mogą tylko restrykcyjne reformy finansów publicznych tych państw. Szanse na to wzrosły po ostatnich roszadach w rządach, jednak ryzyko polityczne i społeczne ich przeprowadzenia wciąż jest spore. Krótkoterminowo natomiast rolę stabilizatora mógłby przejąć EBC, pod warunkiem jednak, że znacznie rozszerzy obecny program skupu obligacji. O ile nie można wykluczyć, że europejscy politycy, przyparci do muru przez warunki rynkowe, w końcu osiągną konsensus w tej sprawie, to jednak na chwilę obecną opór Niemiec jest silny. Wczoraj prezes Bundesbanku, a jednocześnie członek Rady Prezesów EBC powiedział, że EBC nie ma mandatu do bycia pożyczkodawcą ostatniej szansy. Koresponduje to ze stanowiskiem niemieckiego rządu, który nie widzi w tym momencie szans na wyjście Europy z kryzysu niż przeprowadzenie szerokich reform. Dziś KE ma opublikować propozycję dotyczącą emisji wspólnych euroobligacji przez kraje Strefy Euro, jednak co do tej kwestii też nie ma zgody wśród europejskich decydentów i ciężki liczyć na zmianę stanowiska przez Niemcy (emisja euroobligacji wiązałaby się z wyższą rentownością niemieckiego długu), dlatego na rynku wciąż dominować powinna niepewność i awersja do ryzyka.
 
W porównaniu z poprzednimi dniami, środa będzie wyjątkowo bogata jeśli chodzi o odczyty danych makroekonomicznych, gdyż ze względu na czwartkowe święto w USA skumulują się odczyty z dwóch dni. Najpierw uwagę przykuwać będzie seria publikacji indeksów PMI dla przemysłu z Europy. W nocy poznaliśmy już wartość tego indeksu dla Chin – w listopadzie nastąpił spadek do 48 pkt (najniższa wartość od marca 2009) z 51 pkt miesiąc wcześniej. Wartość poniżej bariery 50 pkt oddzielając aktywność od spowolnienia psuje nastroje na rynku, przyczyniając się do przeceny euro do dolara do 1,3460. O godz. 14:30 pojawi się natomiast seria danych z USA, z których najistotniejsze powinny być październikowe zamówienia na dobra trwałego użytku (prog. -1,0% m/m) oraz tygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (prog. 385 tys.). Na koniec warto też zwrócić uwagę na publikację Indeksu Uniwersytetu Michigan – tutaj rynek oczekuje wzrostu z 60,9 do 64,5 pkt w listopadzie. Ze względu na ilość i kaliber danych istnieje szansa, że wreszcie przebiją się one do świadomości inwestorów i będą miały zauważalny wpływ na rynek.

Źródło: Dom Maklerski AFS