Udany rok na rynku funduszy

Rok 2010 był dobry dla rynku funduszy inwestycyjnych. Inwestorzy są jednak bardziej ostrożni niż dwa lata temu. W większości wybierają inwestycje najbardziej bezpieczne – fundusze rynku pieniężnego czy obligacji – mówi w rozmowie z Bankier.pl Krzysztof Lewandowski, prezes zarządu Pioneer Pekao TFI.

Michał Kryński, PRNews.pl: Panie Prezesie, pierwszy rok zarządzania Pioneer Pekao TFI – jak ocenia Pan ten rok, z punktu widzenia firmy, jak i z punktu widzenia rynku?


Krzysztof Lewandowski, prezes zarządu Pioneer Pekao TFI: To był dobry rok. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy klienci okazali nam zaufanie, wpłacali więcej środków niż wypłacali. Również wyniki inwestycyjne funduszy w tym okresie powinny być satysfakcjonujące. Także z perspektywy samego rynku wydaje się, że był to udany rok, a co za tym idzie – dobrze działo się w firmie, którą zarządzam. Jest to bowiem poniekąd wypadkowa zachowania się całego rynku, choć oczywiście stoi przed nami szereg wyzwań, z którymi należy się zmierzyć. Wzrosła wartość zarządzanych przez Pioneer Pekao TFI aktywów, a także dochodowość, która jest tak ważna dla akcjonariuszy i właścicieli – mniej więcej o 35 proc. w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku.

Wedle ostatnich wyników, znowu więcej pieniędzy napływa do funduszy. Czy możemy powiedzieć, że skończył się już lęk przed kryzysem?


– Z pewnością inwestorzy są obecnie bardziej ostrożni niż było to np. dwa lata temu, gdy inwestowano zdecydowanie bardziej odważnie, na przykład w fundusze akcji. Klienci odwrócili się na chwilę od funduszy gdy na jaw wyszły kłopoty greckiej gospodarki, które potem szeroko przelały się na rynki finansowe. To odbiło się na wycenach na przykład obligacji, także polskich, zupełnie nie zasłużenie zresztą. Wakacje były dwoma krytycznymi miesiącami, jednak obecnie znów więcej środków płynie niż ubywa z TFI. Choć warto zwrócić uwagę, że klienci w większości wybierają inwestycje najbardziej bezpieczne – fundusze rynku pieniężnego czy obligacji.

Słyszeliśmy z początkiem października o nowym produkcie Pioneera- jeśli spojrzymy na progi wejścia i comiesięczne wpłaty – praktycznie dla każdego Polaka. Czego można się po nim spodziewać?


– „Moja Perspektywa”, bo o nim właśnie mowa będzie wprowadzony do sprzedaży za kilkanaście dni. Tworząc go bazowaliśmy na naszych badaniach klientów, poprzez które próbowaliśmy się dowiedzieć, co powstrzymuje ich przed dalszym zainteresowaniem się funduszami inwestycyjnymi. Zaskoczyła nas np. opinia, że fundusze są tylko dla tych, którzy mają dużo gotówki – z czym nie można się zgodzić. Postanowiliśmy stworzyć ofertę skierowaną do takich właśnie osób, prostą, przejrzystą i co najważniejsze – tanią, bo próg wejścia wynosi 600 zł, a kolejne wpłaty min. 150 złotych. To niskie wartości, można się więc spodziewać, że klienci będą zainteresowani „Moją Perspektywą”.

Mamy tutaj jeszcze kwestię płynnego zarządzania ryzykiem, to ryzyko ma być zmniejszane razem z biegiem życia tego produktu inwestycyjnego.


Nie jest to gwarancja, raczej wyraźne ograniczanie ryzyka – w myśl zasady inwestycyjnej, udowodnionej na różnych rynkach finansowych: inwestycje związane z rynkiem akcyjnym charakteryzują się dużą zmiennością, natomiast w perspektywie długoterminowej – są bardziej dochodowe od innych klas aktywów. Natomiast inwestycje na rynku obligacji, w tym instrumentów pieniężnych, charakteryzują się niższą zmiennością, ale także niższymi oczekiwanymi stopami zwrotu. Przełożyliśmy te zasady wprost na klienta – jeśli założy on odpowiednio długi horyzont inwestycyjny, będzie można zaoferować mu odpowiednio bardziej ryzykowne instrumenty. Gdy ten czas będzie się skracał wraz z upływem terminu inwestycji – wpłacane środki będą trafiać do bezpiecznych instrumentów – mam na myśli zmienność notowań.

Same obligacje przestały już być bezpiecznym gwarantem kapitału, a jeśli spojrzymy na zagranicę, widzimy pompowanie pieniędzy w gospodarkę i kreowanie tych pieniędzy przez banki centralne. Jak w tym świetle postrzegać nasz polski rynek i czego spodziewać się w najbliższym czasie?


– W świetle gospodarek, w które pompuje się ogromne sumy pieniędzy, Polska jest niejako beneficjentem tej sytuacji. Na przykład setki miliardów dolarów dodrukowywanych w gospodarce amerykańskiej znajdują ujście w krajach zaliczanych generalnie do emerging markets, do których w pewnym stopniu zalicza się także Polska. Także jest to dla nas nieco korzystny efekt. Nie zmienia to faktu, że z punktu widzenia inwestycji długoterminowych jesteśmy świadkami dużej niepewności. Należy pamiętać, że ryzyko zmienności istnieje zawsze w przypadku inwestowania, jednak o ile np. w roku 2007 trend wydawał się jednoznaczny, o tyle w ubiegłym roku mieliśmy takie sytuacje jak np. nagły problem Grecji. Innymi słowy możemy przewidywać, że coś wybuchnie na rynkach, ale trudno powiedzieć kiedy to nastąpi. To powoduje, że inwestowania staje się obecnie trudną sztuką.

Czyli w takiej sytuacji lepiej jest, zamiast zarządzać finansami samemu i obawiać się ryzyka, oddać pieniądze po prostu w dobre ręce.


– Oczywiście inwestować można samemu, jednak tak jak większość z nas nie szyje sobie samemu ubrań, czy nie robie sobie butów – tak samo zarządzanie finansami lepiej powierzyć w ręce specjalistów. Warto również pamiętać o dywersyfikacji: poruszamy się w otoczeniu, gdzie ryzyko jest jego integralną częścią i jednym z najprostszych sposobów radzenia sobie z tym ryzykiem jest właśnie rozkładanie swojej inwestycji na różne klasy aktywów, na różne rynkach, w różne instrumenty. To w pewien sposób zabezpiecza nas przed nieprzewidywalnymi sytuacjami.  

Źródło: Przegląd Finansowy Bankier.pl