Unia pisze, ministerstwo milczy

Ostry list, który Komisja Europejska w piątek przesłała do wiceministra skarbu Pawła Szałamachy, jest podpisany przez Philipa Lowe’a, szefa dyrekcji generalnej ds. konkurencji.

Łączenie włoskich i niemieckich aktywów w prawie całej Europie idzie pełną parą. Tylko w Polsce fuzji sprzeciwił się rząd. Zdaniem Komisji Europejskiej, połączenie Pekao i BPH nie wywoła negatywnych konkurencji na polskim rynku. – Działa na nim szereg innych podmiotów, należących do międzynarodowych inwestorów – przypomniał w poniedziałek Jonathan Todd, rzecznik unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes.

Komisja Europejska dała polskim władzom tylko tydzień na wyjaśnienia. Unijni urzędnicy chcą wiedzieć jakie interesy polski rząd chce chronić, zatrzymując fuzję. Ministerstwo skarbu potwierdza, że otrzymało pismo, ale nie chce go komentować. – Pracujemy nad odpowiedzią, ale nie umiem powiedzieć kiedy ją przedstawimy – oświadczyła „Gazecie” rzeczniczka resortu Barbara Kasprzycka.

Jonathan Todd zasugerował też w rozmowie z „Gazetą”, że Bruksela może zakwestionować drugi główny argument polskiego rządu przeciwko fuzji. Rząd twierdzi, że włoskie UniCredito, kupując przed laty bank Pekao, zobowiązało się do tego, że nie zainwestuje w konkurencyjny bank w Polsce. Przejmując od HVB udziały w BPH złamało tę obietnicę.

– Chcemy wyjaśnić, czy zapis z umowy prywatyzacyjnej z 1999 r. [zobowiązujący Pekao do nie nabywania w przyszłości innych instytucji bankowych – red.] nie stoi w konflikcie z unijnym prawem – powiedział „Gazecie” Todd.

Część pytanych przez „Gazetę” prawników nie wyklucza, że tego typu zapisy kłócą się z europejskimi zasadami konkurencji. Oficjalnie jednak nikt takiego zarzutu pod adresem polskiego rządu sformułować nie chce.