UniCredito ofiarą protekcjonizmu?

Według informacji ” Financial Times” zarząd włoskiego UniCredito w ogóle nie bierze pod uwagę rezygnacji z fuzji w Polsce. Gazeta przypomina, że Włosi są gotowi negocjować z polskim rządem na temat zachowania miejsc pracy oraz wyłączenia Pekao i BPH do oddzielnego holdingu.

Grudniowe rozmowy z eksministrem skarbu Andrzejem Mikoszem zakończyły się fiaskiem. Zażądał on, by Włosi w ciągu miesiąca pozbyli się akcji BPH. Teraz UniCredito dąży do negocjacji na najwyższym szczeblu. We wtorek zaproponowali spotkanie prezesa Allessandra Profuma z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem. Ale ten powiedział wczoraj, że nie planuje takiego spotkania.

Jak podaje „Gazeta”, to kolejny dowód na eskalację konfliktu na linii UniCredito – polski rząd. Sprawę pogorszyły jeszcze zakulisowe działania Włochów, które zaowocowały włączeniem się do gry Komisji Europejskiej. W poniedziałek na biurko wiceministra skarbu Pawła Szałamachy trafiło ostre pismo Philipa Lowe’a, szefa dyrekcji generalnej ds. konkurencji. Lowe przypomniał, że to Komisja Europejska ma decydujący głos w sprawie transgranicznych fuzji. I pytał o to, „jakież to interesy publiczne lub prywatne” chce chronić rząd, wetując fuzję.

Szałamacha natychmiast odpisał, że jest „zdziwiony” takimi pytaniami, bo rząd żadnych prywatnych interesów chronić nie zamierza. A prominentny poseł PiS Wojciech Jasiński (typowany na nowego ministra skarbu) oświadczył, że „naciski” ze strony Komisji Europejskiej nie powinny mieć żadnego wpływu na postawę rządu. – To, że Komisja uważa, że na terenie Unii nie powinno być konkurencji, wcale nie oznacza, że w Polsce też ma jej nie być – dodał Jasiński.

Ten warszawsko-brukselski słowny ping-pong nie pozostał bez echa w Europie. „FT” pisze, że rosną obawy przed „protekcjonistycznymi” zachowaniami polskiego rządu, którego pomysłem na gospodarkę jest tworzenie „narodowych liderów”. Zdaniem brytyjskiego dziennika gabinetowi Kazimierza Marcinkiewicza nie podoba się, że połączone Pekao-BPH byłyby większe od obecnego lidera PKO BP, w którym państwo wciąż ma 51 proc. akcji.

Dziennik informuje, że polski rząd ma czas na odpowiedź tylko do 23 stycznia. Wtedy może dojść do czołowego starcia Brukseli i Warszawy. Ministerstwo Skarbu zapewne znów oskarży Włochów o złamanie umowy prywatyzacyjnej, w której zobowiązali się, że po kupieniu Pekao nie będą inwestować na naszym rynku w konkurujące z nim instytucje. A taką jest BPH.