Upadł MotoBank?

Firma Link4 ma prostą strategię. Od dłuższego czasu w swoich reklamach bije w agentów ubezpieczeniowych, dzięki czemu wskazuje na zalety modelu direct. Drogą wskazaną przez tę instytucję poszli inni konkurenci – coraz więcej ubezpieczycieli ma lub niedługo będzie mieć ofertę sprzedaży prostych polis przez internet lub telefon. Tracą na tym przede wszystkim brokerzy i wspomniani agenci.Problem rynku ubezpieczeń teoretycznie jest dość złożony. Praktycznie można go jednak wytłumaczyć bardzo prosto. Ubezpieczenia się sprzedaje, a nie kupuje. I to jest podstawowa różnica porównując je do usług bankowych. Swoje robi też to, że z usług bankowych korzystamy bardzo często – nawet codziennie, chociażby płacąc kartą płatniczą, robiąc przelewy, etc. I na ostatek – zmiana ubezpieczyciela w przypadku ubezpieczeń obowiązkowych jest często jeszcze trudniejsze niż konta bankowego – zwłaszcza, że w tym ostatnim przypadku chodzi o znacznie mniejsze miesięczne zobowiązania.

Wszystkie te przyczyny sprawiają, że ubezpieczenia mimo wszystko są trudnym biznesem. Brokerzy jeszcze jakoś się trzymają, ale przykład MotoBanku stawia pod znakiem zapytania pewne modele biznesowe. To też jest być może odpowiedź na pytanie dlaczego tak ciężko w Polsce idzie Xelionowi czy AWD. Niskie marże i kosztowna akwizycja sprawia, że o potknięcie bardzo łatwo. I to chyba właśnie przytrafiło się MotoBankowi.

Motobank jest (był?) firmą sprzedającą różnego rodzaju ubezpieczenia, przede wszystkim komunikacyjne i turystyczne. Sprzedaż odbywa się za pośrednictwem stoisk rozmieszczonych w największych centrach handlowych w Polsce, a także poprzez agentów i call-center. Stoiska – wyspy umieszczone były w najlepszych i największych centrach handlowych w całym kraju. To miało zapewnić odpowiednią liczbę potencjalnych klientów. Wydaje się jednak, że ten model biznesowy się nie sprawdził. Z kilku niezależnych źródeł dowiedzieliśmy się, że firma ogłosiła upadłość. Na przysłowiowym lodzie z dnia na dzień zostawieni zostali zatrudnieni pracownicy, którzy twierdzą, że nie zostały zaspokojone ich roszczenia. Wszystkie te informacje potwierdza fakt, że od kilku dni nie działa już strona MotoBanku. Opuszczone są też punkty w supermarketach… Czy to oznacza cichy koniec tej formuły biznesu w Polsce? I czy na przykład takie oferty jak Supermerket Ubezpieczeń w mBanku czy MultiBanku mają szansę na przyniesienie dużych zysków? I w końcu co z internetowymi porównywarkami – skoro w wielu przypadkach nie ma nawet dobrze działającej sprzedaży on-line ubezpieczeń? To otwarte pytania i można powiedzieć, że odpowiedzi na przynajmniej część z nich mogą być warte miliony złotych zysków i duże udziały w rynku. Zainteresowanie powinni być właściwie wszyscy – nie tylko firmy ubezpieczeniowe – również banki, czy pośrednicy – ci tradycyjni i internetowi.