Uważajcie na takie serwisy. Wykorzystują loga znanych marek i szukają testerów do pracy

Jeśli pracodawca chce od ciebie przelewu na 1 zł, lepiej zachowaj ostrożność. Nawet jeśli aplikujesz do polskiej filii znanej międzynarodowej korporacji. Może się bowiem okazać, że owa korporacja nic nie wie o swoim „polskim przedstawicielstwie”. A przelew na 1 zł może posłużyć do kradzieży tożsamości.


W bankach za pomocą przelewu można otworzyć rachunek osobisty. To nowa procedura, która skraca i upraszcza cały proces zakładania konta. Wystarczy jedynie, że na stronie banku złożymy wniosek o otwarcie nowego ROR, a swoje dane z wniosku potwierdzimy przelewem na 1 zł. W przelewie przychodzącym z innego banku znajdują się bowiem podstawowe informacje o nadawcy. Jest tam nasze imię i nazwisko oraz dokładny adres. To wystarczy, żeby potwierdzić tożsamość klienta.

Tak się kradnie tożsamość ofiary


Procedura ta jest niestety nagminnie wykorzystywana przez oszustów. Z reguły można ją spotkać w fałszywych ogłoszeniach o pracę. Szczegółowo cały proceder opisywałem w cyklu poprzednich artykułów na ten temat (na przykład TU, TU lub TU), więc przybliżę go jedynie ogólnie. Oszust podaje się za pracodawcę, który szuka pracownika. Na lokalnych portalach z ogłoszeniami zamieszcza anons, w którym proponuje pracę testerom różnych produktów. Kiedy zgłosi się potencjalny pracownik, prosi go o podanie wszelkich danych osobistych i przesłanie skanu dowodu. Informacje te wykorzystuje, żeby złożyć wniosek o konto w banku (oczywiście bez wiedzy potencjalnego pracownika).

Żeby potwierdzić wniosek, musi wykonać przelew na 1 zł na wskazany przez bank rachunek. „Pracodawca” podaje ten numer rachunku swojej ofierze i prosi o wykonanie przelewu na złotówkę. Uzasadnia prośbę jako proces weryfikacji tożsamości lub jako kaucję za sprzęt do testów. Kandydat wysyła przelew i aktywuje konto osobiste w banku. Bank przesyła wszelkie niezbędne dane do logowania oszustowi. Od tego momentu oszust dysponuje kontem założonym na słupa. Może dzięki temu zakładać kolejne konta i odsprzedawać je na rynku wtórnym (nielegalnie), wyłudzać kredyty czy przyjmować należność za nieistniejące towary wystawione na aukcje.

Szukamy testerów aplikacji mobilnych. Damy iPhonea za 1 zł


Pracodawcy żądający przelewu na 1 zł najczęściej szukają testerów do aplikacji mobilnych lub telefonów komórkowych. Niedawno podobną ofertę pracy zamieszczono na stronie www.digitaslbi.pl (strona została już wyłączona, ale kopia dostępna jest w Google). Firma poszukiwała testerów aplikacji mobilnych, a testy miały być wykonywane na kilku topowych modelach telefonów. Na stronie mogliśmy przeczytać, że jest to polskie przedstawicielstwo firmy DigitasLBI – międzynarodowej korporacji, która zajmuje się marketingiem i nowymi technologiami.

Strona www.digitaslbi.pl została profesjonalnie przygotowana, włącznie z jej mobilną odsłoną przygotowaną w technologii RWD. Zamieszczono tam informacje na temat tego czym zajmuje się firma (testami) oraz przedstawiono zespół pracowników. Wykorzystano logo firmy DigitasLBI opatrzone dodatkowym dopiskiem „Polska”. Część witryny dostępna była tylko dla zarejestrowanych użytkowników – testerów. Zabrakło tam jednak kilku istotnych szczegółów: stacjonarnego numeru telefonu, danych KRS i prawidłowego adresu stacjonarnego. Podany na stronie kierował do „wirtualnego biura”, które mieściło się na ul. Chłodniej 31 w Warszawie. Podano tylko jeden kontakt – adres e-mail.

Firma poszukiwała testerów aplikacji mobilnych. Do złożenia aplikacji należało załączyć skany dowodu osobistego, wybrać telefon do testów (topowe modele z iPhone 5 na czele) i wpłacić za ten telefon 1 zł kaucji. Zadaniem testera miało być:

Ponieważ czytelnicy donieśli mi o swoich wątpliwościach dotyczących tej firmy, spróbowałem wyjaśnić sprawę. – Na Ulicy Chłodnej mieści się nasze wirtualne biuro, fizyczne biuro znajduje się na ulicy Okaryny, lecz adres z końcem maja ulega zmianie i filia spółki będzie się fizycznie znajdować na 30 piętrze ulicy Chłodnej – wyjaśnił w e-mailu przedstawiciel firmy. Niestety nie chciał ujawnić swojego nazwiska i podać numeru telefonu. Poprosiłem o podanie danych z KRS, ale podano mi informacje na temat innej firmy o podobnie brzmiącej nazwie.

 

Poprosiłem przedstawicieli polskiego oddziału DigitasLBI o szczegóły na temat ich działalności i wyjaśnienie do czego służy przelew na złotówkę. Zapytałem też dlaczego zdjęcia pracowników, które zamieścili na stronie można znaleźć na innych portalach podpisane innymi nazwiskami. I dlaczego notki biograficzne pracowników zostały skopiowane ze strony jednej z polskich agencji reklamowych. Poprosiłem też o wyjaśnienie dlaczego firma DigitasLBI nie informuje na swojej stronie internetowej o polskim przedstawicielstwie. Otrzymałem odpowiedź jak niżej.

Kanalizację robią, to i telefon nie działa”


Mieliśmy dość dużo zapytań w tym zakresie od osób, które są zainteresowane testowaniem aplikacji lub urządzeń typu AGD. DigitasLBI.com jest spółką główną, która obsługuje klientów z całego świata i w jej preferencjach jest sprzedaż usług polegających na wdrażaniu kampanii reklamowych lub też projektowaniu, następnie wdrażanie aplikacji mobilnych, stron www, itp, w głównej mierze obsługuje firmy.Odział w Polsce obsługuje tylko i wyłącznie testerów, jak również informuje potencjalnych klientów o możliwości przeprowadzenia takiej kampanii ale na zlecenie macierzystej spółki, stąd też adres polskiej siedziby nie widnieje w głównej informacji strony firmy DigitasLBI.com.


Procedura zakładania konta testera jest zbliżona do tej, która jest stosowana w bankach,nasza firma współpracuje z firmą Orange, która dostarcza nam usługi telefoniczne i weryfikuje testera przy współpracy z Blue Media sp z o.o.W przeszłości nie korzystaliśmy z podobnych usług co skutkowało wykradaniem urządzeń na fałszywe dane, a w ostateczności narażaniem na znacznie wyższe koszta. Odpisujemy zawsze na pytania każdej osoby, prosimy o przesłanie konkretnych dowodów na potwierdzenie swojej tezy. Kwota 1 PLN nie jest stałą opłatą i werfikacji można dokonać również na wyższych kwotach.


 

Telefon stacjonarny ma być wkrótce uruchomiony ze względu na remont drogi i wymianę kanalizacji w miejscu siedziby spółki. Na ulicy Chłodnej mieści się wirtualne biuro.Odnośnie linku, który Pan podał: http://firephp.net/index.php/bonus-pages/about nasza firma ściśle współpracuje z firmą joomlart.com, której udostępniamy szablony, pomagamy usprawniać bezpieczeństwo, itp Joomlart ma prawo sprzedawać swoje szablony na różnych platformach typu firephp.net itp.Nasi pracownicy zgodzili się na przetwarzanie swoich podobizn w tego typu przedsięwzięciach mających na celu promocje środowisk Opensource typu Joomla.


Jeśli ma Pan więcej pytań lub chciałby się Pan spotkać osobiście, prosimy o kontakt.”

Mail nie został podpisany nazwiskiem. Zabrakło też telefonu do kontaktu.

Żadna szanująca się firma nie prosi o przelew!


Sprawdziłem powyższe informacje u źródła. W Londynie w siedzibie DigitasLBI nic nie wiedzieli o polskiej filii spółki. Rzecznik sieci Orange Wojciech Jabczyński powiedział mi, że telekom ani Orange Finanse nie współpracują z tą firmą i nie dostarczają telefonów do testów. Kiedy podzieliłem się swoją wiedzą z autorami strony www.digitaslbi.pl, witryna została zdjęta z sieci („prace konserwacyjne”). Niestety nie udało mi się też doprosić o telefon kontaktowy i spotkanie. Od tego momentu kontakt się urwał.

Ile może być takich „firm”? Nie sposób odpowiedzieć na to pytanie. Być może to incydentalny przypadek, ale nie można wykluczyć że podobnych „przedstawicielstw” zagranicznych korporacji jest więcej. W odróżnieniu zwykłych ogłoszeń na lokalnych portalach, założenie takiej „filii” wymaga już pewnej inwestycji. Konieczne jest znalezienie korporacji, która nie działa w na naszym rynku, wykupienie domeny, przygotowanie strony, profesjonalnego opisu. Jak widać techniki oszustów stają się coraz bardziej wyrafinowane. Ostatecznie jednak każda próba wyłudzenia informacji sprowadza się do tego samego – potrzebny jest przelew na 1 zł. Oczywiście kaucji w tej kwocie nie można nigdy wpłacić w gotówce.

Kiedy pracodawca prosi nas o przelew, powinna zapalić nam się w głowie czerwona lampka. Złotówki nie stracimy, bo i tak wróci na nasz rachunek, ale możemy stracić tożsamość – zostać słupem i popaść w poważne tarapaty finansowe. Zanim złożymy aplikację, sprawdźmy dokładnie dane firmy. Jeśli nie ma podanej siedziby i numeru telefonu stacjonarnego, zachowajmy szczególną ostrożność. Znane międzynarodowe korporacje szukają pracowników przez agencje zatrudnienia lub head hunterów. Jeśli przelew ma służyć jako kaucja, zaproponujmy wpłatę w gotówce. A jeśli już zdecydujemy się wysłać przelew (co stanowczo odradzam!), czytajmy dokładnie tytuł zlecenia. Banki mają obowiązek wymagać od klienta, by wpisał frazę świadczącą o tym, że zakłada rachunek. Sprawdźmy też, czy informacje na stronie napisane są staranną polszczyzną. Jeśli mamy wątpliwości, warto też sprawdzić czy domena została zarejestrowana na firmę, czy na osobę fizyczną.

Pamiętajmy, że żadna szanująca się korporacja nie wymaga od kandydata do pracy przelewu na 1 zł. I nie łudźmy się też, że za złotówkę kaucji dostaniemy iPhonea do testów.

w.boczon@bankier.pl