W bankach lepiej… bez porównania

– Wyniki były generalnie lepsze niż się spodziewano. Przyczyniły się do tego głównie niższe rezerwy – zauważył Marcin Matema, analityk DM Millennium. Najbardziej jaskrawym przykładem jest ING BSK, którego zysk w I kw. był o 83 mln zł większy niż przed rokiem. Niemal dokładnie o taką samą kwotę poprawiło się saldo rezerw na złe należności. Lista banków, które zawdzięczają wzrost zysku lepszej kontroli ryzyka, jest jednak dłuższa: są na niej takie spółki, jak Pekao, Handlowy czy BRE.

– Dochody były niższe od prognozowanych, ale to może wynikać z zastosowania międzynarodowych standardów rachunkowości – powiedział Materna. Tak właśnie wyjaśniał 20-proc. spadek wyniku z prowizji Andrzej Podsiadło, prezes PKO BP. Według niego, wcześniej wszystkie zapłacone przez klientów prowizje i opłaty były natychmiast zaliczane do przychodów. Teraz rozkłada się je na cały czas trwania umowy. Analitycy uznają to jednak również za sygnał, że „małe banki ostro podgryzają największych”.

Są jednak i inne powody mniejszych dochodów. W kilku bankach (w największym stopniu w PKO BP) zmniejszył się wynik odsetkowy, czyli różnica między odsetkami pobranymi od kredytobiorców i zapłaconymi przez deponentów. – Widać, że jest presja na marżę odsetkową – podsumował Robert Sobieraj z Erste Securities. – Struktura wyników nie zachwyca. Nadal w bankach jest problem ze sprzedażą podstawowego produktu, czyli kredytów.

Analitycy podkreślają, że „dosyć kłopotliwe są próby porównywania wyników poszczególnych banków”. Sprawozdania finansowe były przygotowane po raz pierwszy według międzynarodowych standardów rachunkowości. Problem w tym, że jednego wzoru na przedstawienie rachunku wyników nie ma. Dlatego specjaliści decydują się na wyodrębnianie trzech kategorii dochodów: z odsetek, prowizji i „innych” – podaje „Parkiet”.