Choć z lokat pieniądze wyjmujemy, to wciąż wielu rodaków zbiera „na czarną godzinę”. Dlatego puchną konta zwykłe i oszczędnościowe i to pomimo tego, że mamy niemal gwarancję, że za pieniądze tam zgromadzone z czasem będziemy mogli kupić coraz mniej.
W lutym br. po raz pierwszy w historii Polacy zgromadzili w bankach ponad bilion złotych (oczywiście po denominacji). Dane NBP na temat depozytów gospodarstw domowych mówią o tym, że na kontach zwykłych, oszczędnościowych i lokatach zgromadziliśmy zawrotną sumę około 1 006 102 730 000 złotych.
To o prawie 95 miliardów więcej niż przed rokiem. Co ciekawe, w międzyczasie z lokat odpłynęło ponad 100 miliardów (co trzecia złotówka), ale na rachunkach zwykłych i oszczędnościowych zgromadziliśmy w ciągu roku dodatkowe 195 miliardów.
Nasze oszczędności zasilałyby całą Polskę przez 2 lata
Wspomniany na wstępie bilion jest to tak ogromna kwota, że żeby uzmysłowić sobie o jakich pieniądzach rozmawiamy niezbędny jest punkt odniesienia. I tak na przykład z szacunków Ministerstwa Finansów wynika, że w 2020 roku z budżetu państwa wydanych zostało prawie 505 miliardów złotych. Były to pieniądze, które wydano m.in. na działanie sądów, parlamentu, administrację państwową, policję, wojsko, dofinansowanie rent i emerytur, ale też wypłaty świadczeń 500+, politykę mieszkaniową, wsparcie kultury, szkolnictwo wyższe, służbę zdrowia, budowę dróg czy kolei, no i oczywiście walkę z epidemią i jej skutkami. To w sumie znaczy, że zgromadzone w bankach oszczędności Polaków są aż tak duże, że potrafiłyby sfinansować wszystkie wydatki budżetowe przez dwa lata.
Depozyty warte tyle co mieszkania z 15 miast wojewódzkich
Ogrom naszych oszczędności ukazuje jednak dopiero przeliczenie biliona złotych na mieszkania. Okazuje się bowiem, że za pieniądze, które trzymamy w bankach (jako gospodarstwa domowe) moglibyśmy kupić wszystkie mieszkania w 15 miastach wojewódzkich. Mówimy tu o wszystkich nieruchomościach mieszkalnych, które istnieją w Zielonej Górze, Opolu, Kielcach, Olsztynie, Rzeszowie, Katowicach, Białymstoku, Bydgoszczy, Gdyni, Lublinie, Szczecinie, Łodzi, Poznaniu, Gdańsku i Krakowie.
Wartość mieszkań w wybranych miastach | |||
Lokalizacja | Łączna powierzchnia mieszkań (w mln m kw.) |
Przeciętna cena transakcyjna (za m kw.) |
Szacunkowa wartość mieszkań (w mld zł) |
Warszawa | 58,8 | 10 072 zł | 592,1 |
Wrocław | 23,4 | 7 973 zł | 186,7 |
Kraków | 23,2 | 8 118 zł | 188,2 |
Gdańsk | 14,0 | 8 874 zł | 123,9 |
Poznań | 17,2 | 6 778 zł | 116,5 |
Łódź | 19,8 | 5 522 zł | 109,2 |
Szczecin | 11,7 | 6 126 zł | 71,6 |
Lublin | 9,5 | 6 359 zł | 60,1 |
Gdynia | 7,2 | 7 906 zł | 56,8 |
Bydgoszcz | 8,8 | 5 698 zł | 50,4 |
Białystok | 8,3 | 5 866 zł | 48,4 |
Katowice | 8,8 | 5 376 zł | 47,4 |
Rzeszów | 5,7 | 6 713 zł | 38,4 |
Olsztyn | 4,6 | 5 724 zł | 26,5 |
Kielce | 5,1 | 4 867 zł | 24,8 |
Opole | 4,0 | 5 497 zł | 21,9 |
Zielona Góra | 4,4 | 4 767 zł | 20,9 |
Szacunki HRE Investments na podstawie danych GUS (2019 r.) i NBP (IV kw. 2020 r.) |
To jest ponad 2,5 miliona mieszkań, w których mieszka około 5,2 miliona obywateli. A tak dokładnie, to chodzi o 2,5 mln nie tylko mieszkań, ale mieszkań i domów, bo takie właśnie dane udostępnia nam GUS w swoich statystykach. W sumie więc nie wykluczone, że i tak zawyżyliśmy w naszych szacunkach wartość nieruchomości z poszczególnych miast z prostej przyczyny – metr kwadratowy domu jest przeważnie tańszy niż metr kwadratowy mieszkania w bloku. W naszych szacunkach uwzględniliśmy natomiast ceny transakcyjne mieszkań używanych z końcówki 2020 roku, których dostarczył NBP.
Doceniamy bankowe gwarancje
Pojawia się więc pytanie dlaczego Polacy trzymają tak duże kwoty w bankach, skoro lokaty czy rachunki oszczędnościowe są niemal nieoprocentowane? Dane NBP sugerują na przykład, że przeciętna nowa roczna lokata pozwala zarobić około 0,16% w skali roku i to jeszcze przed opodatkowaniem (dane za styczeń 2021 r.).
Koronnym powodem wydaje się to, że rodzime banki nie zawiodły deponentów tak jak np. w Grecji w 2015 roku czy na Cyprze w roku 2013. Dlatego większość z nas docenia bezpieczeństwo, gwarancje i łatwy dostęp do oszczędności trzymanych w bankach. To też dlatego większość obywateli jest skłonna połknąć gorzką pigułkę niemal zerowego oprocentowania oszczędności trzymanych w bankach. Co więcej, jesteśmy nawet często gotowi ponosić koszt posiadania bankowego depozytu – w sytuacji gdy opłaty i prowizje pochłaniają więcej niż instytucja nalicza odsetek od powierzonych kwot.
Siła nabywcza oszczędności topnieje z czasem
Z drugiej strony szczególnie w ostatnich miesiącach widać, że wiele osób szuka alternatywy dla swoich pieniędzy. To dlatego do funduszy inwestycyjnych napływa najwięcej pieniędzy od lat. Podobnie jest w przypadku detalicznych obligacji skarbowych, które cieszą się rekordową popularnością. Sporo osób inwestuje też w mieszkania lub po prostu kupuje złoto. Powodem takich ruchów jest jeszcze jeden problem, czyli inflacja. To ona powoduje, że niemal nieoprocentowane oszczędności trzymane w bankach tracą na wartości. To znaczy, że zakładając dziś depozyt mamy niemal gwarancję, że za rok za oszczędności nawet ze skromnymi odsetkami będziemy mogli kupić mniej niż dziś. Z szacunków HRE Investments opartych o najnowsze dane i prognozy wynika, że na przeciętnej rocznej lokacie oszczędzający traciliby w najbliższych latach po około 2-3% kapitału rocznie– oczywiście po uwzględnieniu inflacji i opodatkowania.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments