W dzień wyborów w USA giełdy zejdą na dalszy plan

Spadły również wydatki na konstrukcje budowlane, chociaż o mniej niż oczekiwano (0,3 proc.). Dane te jeszcze dwa miesiące temu przeraziłyby inwestorów. Tym razem przyjęto je bardzo spokojnie. Dlaczego? Otóż dlatego, że gracze zakładają, iż gorzej być nie może. Ja z kolei zakładam, że jak najbardziej może. Jak długo mogą rynki lekceważyć dane makro? Do czasu, kiedy (zazwyczaj nagle) nie zareagują na pierwszy zły ich zestaw. Z całą pewnością niedługo powinniśmy taką zmianę nastrojów zobaczyć.

Gracze na rynku akcji cieszyli się z tego, że znowu spadły stawki na rynku międzybankowym. Libor 3. miesięczny na dolara znowu spadł – do poziomu najniższego od czasu upadku Lehman Brothers. Pomoc rządów i banków podziałała – zaufanie w systemie finansowym rośnie. Inwestorzy starali się zapomnieć o danych makro i szukali każdego pretekstu dla podniesienia indeksów giełdowych. Wachovia zaleciła kupno akcji Verizon i AT&T. Deutsche Bank z kolei zachęcał do kupna akcji Biogen, a Citigroup podniósł rating dla Nvidii.

Wszystko to były spółki z sektora technologicznego, więc nic dziwnego, że indeks NASDAQ zachowywał się najlepiej. Szkodził indeksom spadek cen akcji sektora paliwowego. Poza tym General Motors i Ford poinformowały o dużym spadku sprzedaży. Indeks S&P 500 przez 2,5 godziny oscylował wokół poziomu piątkowego zamknięcia poczym zaczął spadać. Ostatnia godzina przyniosła znowu atak byków, ale końcówka była znowu słaba. Zakończenie sesji (mały spadek S&P 500 i mały wzrost NASDAQ) należy określić mianem neutralnego. Po takich informacjach z gospodarki należy uznać to zakończenie za duże zwycięstwo byków.

Dzisiaj jest dzień wyborów prezydenckich w USA i mam wrażenie, że wszyscy będą tylko o tym mówili, a giełdy będą czekały. Jeśli wygra John McCain to spora część inwestorów się ucieszy, bo ma on niezłomnie neoliberalne przekonania. Gdyby wygrał Barack Obama to nic istotnego się nie wydarzy, bo przecież wszystkie sondaże dawały mu zwycięstwo, więc rynki się z tym oswoiły. Tak czy inaczej reakcję zobaczymy dopiero w środę, bo wstępne wyniki będą ogłoszone w nocy z wtorku na środę.

GPW rozpoczęła poniedziałkową sesję od niewielkiego wzrostu WIG20, ale prawie natychmiast byki opanowały sytuację i rynek zaczął kopiować zachowanie innych europejskich indeksów. Po dwóch godzinach sesji WIG20 rósł już około 2 procent, a MWIG40 był jeszcze silniejszy. Lekkie, przedpołudniowe schłodzenie nastrojów na europejskich giełdach również u nas cofnęło WIG20 do poziomu piątkowego zamknięcia. Najsłabiej zachowywały się akcje KGHM i TPSA. Segment mniejszych spółek nadal jednak był bardzo silny. Dopiero na 1,5 godziny przed rozpoczęciem sesji w USA podaż, reagując na bardziej wyraźne pogorszenie nastrojów na innych giełdach, mocniej nacisnęła i WIG20 zabarwił się na czerwono. Szczególnie mocno traciły akcje PKN i KGHM (taniała ropa i miedź). Indeks spadał już ponad 1,5 procent, ale fixing wyprowadził go na poziom o jeden punkt procentowo wyższy. Spadek WIG20 o 0,4 procent z indeksem WIG rosnącym o 0,2 procent należy uznać za neutralny. Cała sesja sygnalizowała jednak, że rynek chciałby się już skorygować i skorzysta z każdej okazji, żeby to zrobić.

Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi