O 4,8 mld zł skurczył się rynek produktów sprzedawanych przez towarzystwa ubezpieczeń na życie. Nie bez wpływu na ostateczny efekt były wyniki największych graczy na rynku: PZU Życie i Aviva. Obydwaj ubezpieczyciele odeszli od sprzedaży polis inwestycyjnych, ciszących się w trakcie bessy mała popularnością wśród klientów. Co dalej z polisolokatami, zastanawia się „Gazeta Prawna”. Wszak PZU Życie podjęło ostatnio współpracę z bankiem PKO BP.
„Małe jest zainteresowanie klientów polisami z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym(unit-linked).[…] To efekt bessy: klienci tracili na takich polisach i albo je zrywali, albo nie kupowali nowych. Teraz gdy koniunktura jest nieco lepsza, widać już pewne oznaki większego zainteresowania„, czytamy w „Gazecie Prawnej”.
„Nie jest to jednak sygnał, że banki i towarzystwa znowu masowo zaczną sprzedawać takie polisy. Przy niskich stopach i większych wymogach kapitałowych wprowadzonych przez nadzór, tylko towarzystwa mające duże nadwyżki kapitałów będą mogły oferować takie polisy, a reszta wycofa się z nich z powodu niskiej rentowności i braku kapitałów”, informuje „Gazeta Prawna”.
Nowe zasady regulujące sprzedaż polisolokat to wynik nadmiernego ryzyka, jakie wiąże się z dystrybucją tego typu produktów. Polisolokaty, produkty na poły ochronne, na poły inwestycyjne, są sprzedawane poprzez bliską współpracę banków i towarzystw ubezpieczeniowych. Komisja Nadzoru Finansowego zarzuca towarzystwom ubezpieczeniowym, że zbyt mocno wiążą się z wybranym do współpracy bankiem, podczas gdy ustawa o działalności ubezpieczeniowej wymaga od nich dywersyfikacji ryzyka na odpowiednim poziomie.
Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu „Gazety Prawnej”, w artykule Marcina Jaworskiego pt. „Na polisy na życie wydaliśmy prawie 5 mld zł mniej niż rok temu”, forsal.pl, s. A6.