W miastach jeździmy za szybko

Chociaż nie podoba nam się prędkość, jaką inni kierowcy rozwijają na miejskich ulicach, zazwyczaj dodajemy gazu, by dotrzymać im tempa.

Paradoksalnie to osoby bez prawa jazdy mają większą świadomość niebezpieczeństw, z jakimi wiąże się nieprzepisowa jazda. Zmotoryzowani raczej nie odczuwają strachu, chyba że przed mandatem. To dlatego, że mają wygórowane wyobrażenie o własnych umiejętnościach – wynika z badania „Polska za kierownicą”, przeprowadzonego przez Liberty Ubezpieczenia przy współpracy z ARC Rynek i Opinia.


Jeździmy zdecydowanie za szybko

W większości uważamy, że kierowcy w mieście poruszają się za szybko – takie zdanie wyraziło
w badaniu aż 65 proc. respondentów. Jedynie 25 proc. ankietowanych uznało, że prędkość jest odpowiednia, a 11% że wręcz za mała(!). Co ciekawe pędzące auta w miastach częściej przeszkadzają pieszym niż kierowcom. Aż 81 proc. pieszych uważa, że jeździmy za szybko, 15 proc. że z odpowiednią prędkością, a 4 proc., że za wolno. Tymczasem tylko 54 proc. kierowców uważa, że gaz do dechy wciskamy za często, 31 proc. stoi na stanowisku, że mieści się w widełkach odpowiedniej prędkości, a aż 15 proc. uznaje, że jazda jest zbyt wolna. Problem nadmiernej prędkości znacznie wyraźniej dostrzegają ponadto kobiety (75 proc.), wśród mężczyzn jest to tylko (56 proc.).

Stosunek niezmotoryzowanych do kwestii prędkości znacznie odbiega od opinii kierowców na ten temat. Paradoksalnie to właśnie piesi wydają się mieć większą świadomość konsekwencji nieodpowiedzialnego zachowania na drodze. Kierowcom fakt prowadzenia auta wydaje się dawać złudne poczucie kontroli nad rozwojem sytuacji na drodze, co wpływa ujemnie na ich zdolność do oceny ryzyka. W większości mamy tendencję do przeceniania własnych kompetencji, co jasno pokazują wyniki niniejszego badania – podsumowuje Tomasz Suski koordynator akcji „Prędkość w mieście to obciach” Liberty Ubezpieczenia.

Prędkość pod presją otoczenia

Za najczęstsze przyczyny przekraczania prędkości w terenie zabudowanym uważamy kolejno: bezmyślność (68 proc. kierowców i 71 proc. pieszych), zbyt dużą wiarę we własne umiejętności (odpowiednio 60 i 56 proc.). Wiele osób jako przyczynę wskazuje też zwyczajną brawurę (59 i 56 proc.). Prawie 70 proc. badanych przyznaje przy tym, że zdarza im się przyspieszać tylko po to, żeby dotrzymać tempa innym kierowcom poruszającym się po drodze. Nieposiadający prawa jazdy częściej niż inni przypisują piratom drogowym poczucie bezkarności (49 w stosunku do 47 proc. kierowców) i chęć popisania się (47 i 44 proc.). Kierowcy natomiast chętniej szukają źródła nieodpowiedzialnego zachowania w przyczynach natury zewnętrznej: pośpiechu (49 w stosunku do 48 proc. pieszych), zbyt dużej wierze w możliwości własnego auta (odpowiednio 32 i 30 proc.) i zachowaniu innych użytkowników dróg (23 i 17 proc.).

Prędkość nie przystoi?

Uczestników badania poproszono o wskazanie tych zachowań, które świadczą o tym, że kierowca nie potrafi się „zachować” na drodze. Za najbardziej „obciachową” uważana jest jazda pod wpływem alkoholu lub środków odurzających, którą postrzega negatywnie aż 95 proc. respondentów. Niemal tyle samo badanych, bo odpowiednio 94 i 93 proc., krzywo patrzy na kierowców, którzy wyprzedzają „na trzeciego” lub wymuszają pierwszeństwo. Zdaniem ankietowanych kierowcom nie przystoi także niedostosowywanie prędkości jazdy do warunków na drodze, które za niepożądane uznało 87 proc. uczestników badania, a także niezapinanie pasów bezpieczeństwa (78 proc.).

Pewne kontrowersje budzi wśród polskich kierowców kwestia łamania ograniczeń prędkości – aż 81 proc. z nas uważa, że takie zachowanie jest naganne tylko wówczas, gdy prędkość, z jaką jedzie auto, jest o wiele większa niż ta narzucana przez znaki. Natomiast, jeśli dany kierowca jedzie tylko „trochę” szybciej, niż to dozwolone, może liczyć na pełną akceptację ze strony większości użytkowników dróg (61 proc.). Największą tolerancję dla takich zachowań mają młodzi respondenci (do 35. roku życia), najmniejszą – badani w wieku 50-65 lat. Jeżeli chodzi o niezmotoryzowanych, to chociaż w ocenie większości wykroczeń nie odstają oni od kierowców, są znacznie bardziej surowi wobec przekraczających dozwoloną prędkość.

Postawa młodych kierowców, wśród których akceptacja dla wysokich prędkości przekracza próg 70 proc. jest zdecydowanie nie do przyjęcia i pokazuje spory problem społeczny. Jednocześnie to właśnie osoby przed 35. rokiem życia gorzej niż inni postrzegają kierowców nietrzeźwych i „nieuprzejmych”, na przykład wymuszających pierwszeństwo. Nasuwa się wniosek, że młodzi cenią wysoką kulturę jazdy, jednak przeceniają możliwości współczesnych aut – dodaje Tomasz Suski, koordynator akcji „Prędkość w mieście to obciach” Liberty Ubezpieczenia.

Polska: kraj świetnych kierowców

Być może niechęć do przestrzegania ograniczeń prędkości wynika z wysokiej samooceny polskich kierowców, z których prawie 80 proc. uważa, że jeździ „dobrze” i „bardzo dobrze”. Najniższej, skrajnie negatywnej noty nie przyznał sobie żaden z respondentów. Zupełnie inaczej przedstawia się wyobrażenie o kompetencjach innych zmotoryzowanych – te ocenił pozytywnie tylko co czwarty uczestnik badania. Aż 17 proc. uznało za to, że Polacy jeżdżą „źle” i „bardzo źle”.

Podobny dysonans odnajdujemy w ocenie kultury jazdy. Za uprzejmych uważa się ponad 80 proc. kierowców, ale innych postrzega w ten sposób już tylko co piąty. Aż 5 proc. respondentów uznało, że poziom kultury na polskich drogach jest skrajnie niski. Tak złego zdania o własnym zachowaniu za kółkiem nie miał żaden z uczestników badania.

Najlepiej własne umiejętności ocenili respondenci pomiędzy 36. a 49. rokiem życia – „dobre” i „bardzo dobre” zdanie o swojej sprawności ma w tej grupie wiekowej aż 84 proc. kierowców. Natomiast najmniej pewnie czują się za kierownicą badani w wieku od 50 do 65 lat. Jednocześnie to właśnie oni najczęściej uważają się za uprzejmych i bardzo uprzejmych (89 proc.). Stosunkowo złą opinię o własnej kulturze jazdy mają za to kierowcy najmłodsi, przed 35. rokiem życia. Wśród nich „tylko” 77 proc. ocenia swoją uprzejmość na drodze „dobrze” i „bardzo dobrze”.

Metody walki z piratami

Jazda z niedozwoloną prędkością i niedostosowanie stylu jazdy do warunków na drodze to według respondentów najbardziej powszechne grzechy kierowców. Często i bardzo często obserwuje je
w swoim mieście 77 proc. prowadzących auta i aż 85 proc. pieszych. Najrzadziej Polacy spotykają się ze zjawiskiem jazdy po alkoholu i pod wpływem środków odurzających – ma ono charakter nagminny tylko według 16 proc. zmotoryzowanych. Co ciekawe, nieposiadający prawa jazdy znacznie częściej twierdzą, że nietrzeźwi kierowcy stanowią problem w ich miastach. Uważa tak aż 42 proc. z nich.

Jako receptę na uspokojenie ruchu drogowego w miastach badani kierowcy najczęściej podawali edukację (65 proc.), większą skuteczność w egzekwowaniu kar (50 proc.), zmianę organizacji ruchu (37 proc.), surowsze przepisy (32 proc.) i więcej fotoradarów (13 proc.). Piesi znacznie wyżej oceniają wpływ litery prawa na zachowania na drodze. Za lepszą egzekucją sankcji jest aż 65 proc., za surowszymi przepisami 49 proc., a za zwiększeniem liczby fotoradarów – 17 proc. niezmotoryzowanych. Nieposiadający prawa jazdy wydają się też nie doceniać roli edukacji w budowaniu systemu bezpieczeństwa ruchu drogowego. Tylko 59 proc. z nich uważa, że zmiana nastawienia do prędkości i zrozumienie potrzeby wolniejszej jazdy mają jakiekolwiek znaczenie.

Raport przygotowano w oparciu o badanie opinii publicznej przeprowadzone w lipcu 2014 roku przez firmę ARC Rynek i Opinia metodą ankiet internetowych CAWI na próbie 1015 osób. Cytowanie wyników możliwe jest tylko za podaniem źródła: „Polska za kierownicą”, raport z badania ARC Rynek i Opinia na zlecenie Liberty Ubezpieczenia, lipiec 2014.

Liberty Ubezpieczenia