W oczekiwaniu na LTRO

We wtorek w USA walka nadal szła o pokonanie przez indeks S&P 500 oporu na poziomie 1.370 pkt. Przed sesją w Stanach Europa zachowywała się spokojnie czekając na środę, czyli na aukcję LTRO (i nie tylko). Nie tylko czekanie na ważne wydarzenia szkodziło bykom. Szkodziły również niejednoznaczne dane makro.

Pierwszy zestaw był bardzo słaby. W styczniu zamówienia na dobra trwałego użytku zanurkowały aż o 4 proc. m/m (oczekiwano spadku o 0,9 proc.), a najważniejsze, czyli zamówienia bez środków transportu, spadły aż o 3,2 proc. (oczekiwano braku zmiany). Okazało się więc, że spory wzrost w grudniu nie był początkiem trendu. Te dane potrafią się jednak gwałtownie zmieniać, więc bardzo często nie znajdują dużego przełożenia na zachowanie rynków.

Drugi zestaw danych był zdecydowanie lepszy. Raport S&P/Case-Shiller o grudniowych cenach domów przeszedł bez echa, ale był nieco gorszy od oczekiwań – ceny w styczniu spadły o 4 proc. r/r (oczekiwano 3,6 proc.). Z założenia największy wpływ na nastroje powinna była mieć publikacja lutowego indeksu zaufania konsumentów podawanego przez Conference Board. Oczekiwano wzrostu z 61,5 do 63 pkt., a tymczasem wzrósł do 70,8 pkt., czyli do poziomu najwyższego od roku.

Na rynku akcji reakcja na publikacje danych makro była dość słaba. Przed publikację indeksu nastroju S&P 500 nieco tracił, ale potem wzrósł i zatrzymał się tuż nad poziomem oporu. Około godziny 19.00 nastąpił zwrot i powrót do poziomu neutralnego. Ten zwrot miał miejsce dokładnie wtedy, kiedy zaczęła tanieć ropa. Mówiło się, że to koncerny paliwowe zaszkodziły indeksowi. Pewnie tak, ale szeroki rynek by tak nie zareagował, gdyby nie strach przed oporem. Nieco lepiej zachowywał się NASDAQ, któremu pomagał wzrost ceny akcji Apple.

Końcówka sesji należała jednak do nieustępliwych byków. NASDAQ wzrósł o ponad pół procent, S&P 500 o połowę mniej, ale naruszył opór na poziomie 1.370 pkt. Nie należy uznać tego za przebicie oporu, ale jeśli w środę dobrze się wszystko ułoży (LTRO, Ben Bernanke) to indeks ruszy ku 1.410 pkt.

GPW rozpoczęła wtorkową sesję od umiarkowanego wzrostu indeksów. Podobnego do tego, który widzieliśmy na innych giełdach europejskich. Po decyzji Sadu Konstytucyjnego Niemiec nastroje zaczęły się psuć, ale dementi informacji mówiącej o odwołaniu szczytu strefy euro zahamowała proces osuwania.

Po wypowiedziach Nowotnego, kiedy indeksy na innych giełdach zaczęły powoli pełznąc na północ, również u nas dało się zauważyć taki proces. Szybko się zakończył i znowu zapanował marazm, ale przed pobudką w USA indeksy znowu drgnęły posuwając się na północ. Wzrost załamał się po publikacji pierwszej partii amerykańskich danych makro, ale druga partia danych i fixing pozwoliła na kosmetyczny wzrost WIG20. Mały obrót sygnalizował, że rynek nadal jest w fazie wyczekiwania.

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi