W reklamie bezpłatnego konta nie musi być informacji o płatnej karcie

Konto i karta debetowa to dwa odrębne produkty. Reklamując darmowe konto nie trzeba mówić, że krata do konta jest obłożona dodatkowymi opłatami. Taką decyzję wydał Sąd Apelacyjny w sprawie ING Banku Śląskiego.

Sprawa dotyczy wyroku z 2012 roku. UOKiK stwierdził wówczas, że reklamy Konta Direct wprowadzały konsumentów w błąd, bo ING Bank Ślaski nie informował w nich o niektórych opłatach. Zgodnie z informacjami zawartymi w reklamach przelewy przez Internet i telefon miały być bezpłatne. W rzeczywistości trzeba było za nie płacić, jeśli dyspozycja zlecana była w obcej walucie. Urząd zwracał też uwagę, że w reklamie zabrakło informacji o opłacie za kartę debetową powiązaną z kontem.

thinkstock

SOKiK oddalił odwołanie banku i sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego. Ten uznał, że niedozwolony jest jedynie brak informacji o opłatach za przelewy. W ustnym uzasadnieniu uznał natomiast, że karty płatnicze są na tyle powszechne i popularne, że przeciętni konsumenci zdają sobie sprawę, że są to produkty odrębne od konta.  Sąd uznał też, że reklama w Internecie ma skłonić do zapoznania się z ofertą i dlatego też wskazane są w niej tylko korzyści oferowanego produktu. W związku z częściowym uchyleniem decyzji SOKiK, obniżona została też kara finansowa nałożona na bank. Zamiast 1,3 mln zł, Śląski zapłaci 650 tys. zł.

Decyzja Sądu Apelacyjnego jest korzystna dla banków i ważna dla sektora. Gdyby sąd uznał, że karta jest produktem integralnie związanym z kontem, banki miałyby problem. Dziś większość reklamuje darmowe konta, ale nie mówi głośno o opłatach za kartę. Ta z reguły  jest uzależniona od aktywności klienta. Na przykład w ING Banku Śląskim karta do konta kosztuje 7 zł miesięcznie, a opłaty można uniknąć wydając za jej pomocą 300 zł. Jeśli ktoś potrzebuje karty tylko do wypłaty pensji z bankomatu, może mieć problem.

Trudno nie zgodzić się z wyrokiem sądu – karta i konto to rzeczywiście odrębne produkty. Nawet biorąc pod uwagę to, że karta debetowa nie może działać bez konta, a konto bez karty staje się półproduktem. Niestety wyrok nie jest korzystny dla klientów. Zwłaszcza dla osób łatwowiernych, którzy dają się mamić reklamom, wierzą na słowo i nie czytają cenników.