W tydzień S&P500 w górę, WIG20 w dół

Piątkowa sesja w Stanach zakończyła się neutralnie. Bykom nie pomógł indeks Uniwersytetu Michigan (a tak naprawdę jego wstępny odczyt), który przebił oczekiwania i wzrósł do 70 pkt. To najwyższy poziom zaufania konsumentów od czerwca i jednocześnie największe pozytywne odchylenie od prognoz od stycznia.

Rynki zlekceważyły jednak tą jedyną informację makro i utrzymywały stabilizację. Niedźwiedzie co prawda próbowały zepchnąć indeksy, ale straty do końca dnia zostały zredukowane. W sumie dzień zakończył się w najbardziej oczekiwany sposób. Po pięciu dniach wzrostów nie można było oczekiwać, że indeksy dynamicznie wystrzelą w górę, a z kolei wyraźne odbicie się od szczytów i spadek byłby aż nazbyt czytelnym sygnałem dla wszystkich, że rynki rozpoczynają okres konsolidacji. Utrzymanie się pod szczytami nie wyklucza żadnego z tych scenariuszy, ale rozstrzygnięcie odsuwa w czasie. Na razie jednak decydującą rolę odgrywa popyt z czego wynika że należy oczekiwać kolejnych wzrostów.

Nasz parkiet natomiast nie może zaliczyć piątku do udanych. Drugi dzień z rzędu WIG20 był najsłabszym parkietem w Europie. Po zielonej stronie indeks można było oglądać tylko na początku sesji kiedy popyt próbował naśladować czwartkowe amerykańskie wzrosty. Niestety od poziomu 2200 pkt. rynek odbił się i szybkim tempem spadł aż jeden procent na wsparcie 2160 pkt. Tam ponownie aktywowali się kupujący i indeks wrócił do poziomu neutralnego.  Za poranny niepokój odpowiadał głównie mały kapitał, co sprawiało, że oferty kupna i sprzedaży akcji były od siebie oddalone, a przez to zmiany indeksu większe. Najciekawsze było jednak, że cała ta zabawa odbywała się przy całkowitym spokoju zewnętrznym, ponieważ zachodnie parkiety stabilnie czekały na rozwój wydarzeń w Stanach. Po początkowych szaleństwach na naszym rynku również zapanował marazm.

Stabilny złoty, stabilny rynek surowcowy i neutralne rozpoczęcie handlu w USA dawało nadzieję, że dzień zakończymy neutralnie, co oznaczałoby zamknięcie całego tygodnia na plusie. Dodatkowo kolejne wyraźne odbicie od strefy 2150 pkt. byłoby wyśmienitym argumentem dla byków na kolejny tydzień. Zaskakująco jednak popyt po danych z USA nie zwiększył nawet odrobinę, a to już była wyraźna oznaka słabości. Oznaka, którą podaż wykorzystała bez skrupułów i zepchnęła WIG20 kilkanaście punktów niżej. Fiksing dopełnił dzieła zniszczenia i rynek znalazł się na najniższym poziomie od ubiegłego piątku.

Cały tydzień zakończyliśmy spadkiem, podczas gdy S&P500 wzrósł o 2,6 proc. W tym kontekście zaskakuje skuteczność podaży, która cały ruch spadkowy przeprowadziła niemal wyłącznie na naszej giełdzie. Podsumowując tydzień można powiedzieć, że popyt wyraźnie stracił siły, a ostatnie zejście technicznie stwarza zagrożenie powrotu co najmniej do 2040 pkt. Najtrudniej w tym wszystkim wyobrazić sobie jak WIG ma spadać a S&P500 kreślić nowe szczyty. Cóż może wyjaśnieniem jest fakt, że to również nasz rynek zaczął wzrosty dwa tygodnie przed amerykańskim. Zatem dlaczego nie moglibyśmy wyprzedzić o kilka sesji również spadków?

Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse