W USA odpoczynek po wzrostach

W piątek w USA po pięciu sesjach wzrostów rynek musiałby dostać naprawdę niezwykłe informacje, żeby nie pojawiała się chęć do realizacji zysków. Niedźwiedzie miały jednak utrudnione zadanie, bo dane makro były dla byków korzystne. Raport Uniwersytetu Michigan (dane wstępne) pokazał, że nastroje konsumentów we wrześniu znacznie się poprawiły. Indeks (po sierpniowym, nieoczekiwanym spadku do 65,7 pkt.) skoczył do 70,2 pkt.

Indeksy giełdowe od początku sesji wahały się, ale chęć zrealizowania części zysków po pięciu sesjach wzrostów przeważyła. Bardzo pomogła niedźwiedziom przecena na rynku ropy. Indeksy zaczęły spadać, ale spadki były niewielkie. Zakończenie dnia było absolutnie neutralne. Ta, korekcyjna sesja nie ma żadnego znaczenia. Gorzej by było, gdyby napięcie rosło, a korekty ciągle nie było, bo wtedy, kiedy by już do niej doszło, byłaby ona dużo mocniejsza.  

GPW zachowywała się w piątek nadal fatalnie. Owszem, początek sesji był pozytywny, ale natychmiast pojawiał się podaż, która przez 1,5 godziny spychała indeksy. Na tle optymistycznie wyglądających innych giełd wyglądało to bardzo źle. Co prawda po tej przecenia włączył się popyt i doprowadził indeksy do neutralnego poziomu, ale rynek nadal wyglądał bardzo źle. Po bardzo długim okresie marazmu, w samej końcówce sesji i na fixingu WIG20 nagle stracił 1,6 procent. Gdyby nie ten atak to sesja zakończyłaby się bez zmiany indeksu.  

Skąd takie aberracyjne zachowanie naszego rynku? Nic graczy w końcówce przerazić nie mogło. Dane w USA były znakomite, indeksy w Europie rosły, a u nas indeksy wywróciły się. Znowu byliśmy najgorszym rynkiem w Europie. Jest tylko jedno wytłumaczenie tego zachowania. Wpływ deficytu budżetowego i ostatniej słabości złotego wykluczam, bo złoty od dawna giełdzie nie szkodził. Poza tym im słabszy tym lepiej dla eksporterów i dla gospodarki. To jedyne wytłumaczenie to przygotowanie do piątkowego wygasania wrześniowej linii kontraktów.  

Dzisiaj, po korekcie, która nie była korektą w USA, teoretycznie powinniśmy rozpocząć sesję wzrostem, ale nawet jeśli tak będzie, to potem pójdziemy drogą wytyczoną przez rynki europejskie. A tam mogą wpływać nastroje z Azji i ogólny niepokój przed zalewem danych makro w następnych dniach. Inaczej mówiąc: nie wróżę bykom u nas sukcesów.     

Piotr Kuczyński
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi