W USA czwartek był przez długi czas kolejnym dniem, w którym gracze na rynku akcji nie potrafili zdecydowanie pchnąć rynku w jakimś kierunku. Podobno czekają na piątkowe dane z rynku pracy, ale to nigdy ich nie powstrzymywało przed podejmowaniem bardziej istotnych decyzji. Tak powinno być i teraz, kiedy oczekiwania w stosunku do tego raportu są bardzo optymistyczne.
Publikowane w czwartek dane makro były (można powiedzieć, że oczywiście) lepsze od prognoz. Liczba nowych wniosków o zasiłek wzrosła o 434 tys. (oczekiwano 445 tysięcy). Średnia 4. tygodniowa spadła do poziomu najniższego od września 2008 r., a ogólna liczba zasiłków – do poziomu najniższego od roku. Święta i koniec roku mają swoje prawa, więc naprawdę trudno się dziwić, że liczba zasiłków nie wzrosła. Dziwić tylko mogło, że mimo okresu świątecznego była tak duża.
Przed sesją na rynku akcji analitycy robili wszystko co możliwe, żeby poprawić nastroje. Credit Suisse podniósł rekomendację dla Bank of America, a JP Morgan podniósł wyceny dla GE, Honeywell i Tyco. Wyniki grudniowej sprzedaży podawały w czwartek sieci sprzedaży detalicznej. Były bardzo różne. Generalnie sprzedaż wzrosła, ale czy można było w grudniu, przed świętami oczekiwać czegoś innego? Część tych danych była lepsza (Target, Sears), a część nieco gorsza (Gap) od oczekiwań, ale po pierwsze wiadomo jak ustawia się prognozy, a po drugie nawet słabe dane były przyjmowane pozytywnie.
Rynek zachowywał się prawie dokładnie tak jak dzień wcześniej. NASDAQ nieco spadał, a S&P 500 trzymał się blisko poziomu środowego zamknięcia, ale dla odmiany pozostawał po zielonej stronie. Na 1,5 godziny przed końcem sesji byki zaatakowały, czemu trudno się dziwić skoro wszyscy czekają na dobre dane w piątek. Wynik tego ataku był co najwyżej umiarkowany. Indeks S&P 500 wzrósł około 0,4 procent, a NASDAQ zamknął dzień neutralnie. Ta sesja oczywiście niczego w obrazie rynku nie zmieniła, ale jeśli czeka się na wspaniałe dane makro to chyba zachowanie rynku powinno być bardziej bycze…
GPW rozpoczęła w czwartek sesję od przesadnego, półtoraprocentowego spadku WIG20. Przesadnego, bo na innych giełdach spadki indeksów były nieduże. Najmocniej wpływały na indeksy spadki cen akcji niedawnych liderów, czyli KGHM i BRE. Ministerstwo skarbu ma sprzedać część posiadanych akcji KGHM (10 proc.) i podobno, jak twierdzą źródła, zbiera do piątku oferty. Cena będzie z pewnością niższa od rynkowej (źródła twierdzą, że około 103 zł) i stąd te spadki. Kosmetycznie jedynie taniał niezwykle silny PKN. Po godzinie skala spadków została zredukowana, ale słabe dane makro ze strefy euro zahamowały zapędy byków.
Nawet to, że indeksy na innych giełdach naprawdę nieznacznie spadały przed rozpoczęciem sesji w USA nie poprawiało u nas nastrojów. Widać było stałe dążenie do obniżenia indeksów. Im wyżej wędrowały indeksy we Francji i w Niemczech tym niżej spadał WIG20 – oczywiście najmocniej ważył na indeksie spadek ceny akcji KGHM. Tylko MWIG40 trzymał się blisko poziomu środowego zamknięcia. Trudno jest wyjaśnić tak słabe zachowanie naszego rynku. Pewnie część funduszy postanowiła opuścić boisko, ale chyba najbardziej prawdopodobne jest to, że przecena KGHM wymusiła działania arbitrażystów obniżające WIG20. Nie przywiązywałbym do tej sesji zbyt wielkiego znaczenia.
Piotr Kuczyński
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi