Kłopoty z Warsetem uniemożliwiły planowy start notowań na warszawskiej giełdzie, ale można przypuszczać, że wzorem europejskich rynków dzisiejszy dzień będzie stał pod znakiem zwyżek. Korzystnie na atmosferę oddziałują odczyty PKB w Niemczech i Francji za II kwartał, które nieoczekiwanie przyniosły kwartalny wzrost, choć oczekiwano symbolicznego spadku.
Kluczowe dla klimatu na rynkach jest jednak odebranie przez amerykańskich inwestorów komunikatu po posiedzeniu Rezerwy Federalnej, która zapowiedziała podtrzymanie działań na rzecz przyspieszenia akcji kredytowej. Co prawda, można mieć wciąż wątpliwości co do ostatecznej skuteczności działań Fed, bo jak na razie ani na polu obniżania kosztów obsługi długów, ani wielkości zaciąganych nowych zobowiązań przełomu nie widać. Natomiast na dane o PKB w II kwartale trzeba raczej spoglądać z jednej strony tak, że powinny wykazywać poprawę względem I kwartału, bo przecież większość wskaźników makroekonomicznych za okres kwiecień-czerwiec wykazywała poprawę (więc można tu raczej mówić o nadmiernym pesymizmie ekonomistów), a z drugiej strony, dziś pytaniem nie jest to, czy gospodarki będą symbolicznie rosnąć, ale czy w niedługim czasie zdołają osiągnąć szybkie tempo rozwoju. W tym drugim względzie wciąż można mieć wiele wątpliwości. Władze wciąż nie mają odwagi wycofywać się z programów pomocowych i wciąż nie wiemy, jak gospodarki będą zachowywać się bez nich. Jednocześnie skutkiem kryzysu jest zmniejszenie skali „zalewarowania” gospodarek, a to również będzie odbijać się na tempie rozwoju. Nawet ostateczne uzdrowienie banków nie spowoduje zapewne szybkiego powrotu zadłużania się na taką skalę, jak to miało miejsce w poprzednich latach.
Wczorajsze notowania, ani dzisiejsze nie przynoszą żadnych nowych sygnałów. W dalszym ciągu mamy wyraźną zależność między naszym rynkiem akcji i rynkiem złotego. Jednocześnie widać ogromny wpływ wydarzeń w USA na koniunkturę na wszystkich rynkach światowych. S&P 500 tkwi w rejonie bariery 1 tys. pkt i trudno przesądzić, czy sierpniowa konsolidacja jest wstępem do głębszej korekty, czy jedynie przerwą po forsownych zwyżkach z lipca. Wiele elementów wskazuje na tę pierwszą możliwość, ale ostatnie miesiące uczą, że z samego zachowania rynków można wyciągnąć bardziej trafne wnioski, niż z analizy wydarzeń gospodarczych i okołorynkowych. Jesteśmy w okresie kiedy decyduje się to, czy doszło do zmiany trendu, a w takich sytuacjach dodatkowo rośnie znaczenie oczekiwań przy podejmowaniu decyzji. Kiedy trend jest już ukształtowany inwestorzy w większym stopniu „żyją” bieżącymi zdarzeniami.
A zachowanie rynków wciąż nie daje podstawy do mówienia o sygnałach sprzedaży. Nasz WIG obronił się wczoraj przed zniżką poniżej 34,7 tys. pkt, a co więcej ten poziom zadziałał jak wsparcie i zachęcił do kupowania. To pozytywny objaw. Równocześnie jednak rynek jest mocno wykupiony, co w krótkim czasie ogranicza szanse na wyraźne wzrosty. W takiej sytuacji dzisiejszy dzień będzie kolejnym, gdzie dominować będzie atmosfera wyczekiwania. Notowania ruszą o 11.45.
Źródło: Expander