Wątpliwy zysk

Banki chętnie podpisują umowy z firmami ubezpieczeniowymi o sprzedaży polis, bo ogranicza to ich ryzyko i daje możliwość dodatkowych przychodów w formie prowizji wypłacanych przez ubezpieczycieli – mówi Adrian Kurowski, konsultant z KPMG. – Składki za polisy ochronne są zazwyczaj niewysokie, więc klienci decydują się na ich zakup. Korzyści są obustronne. Statystycznie jednak niewielka grupa klientów banków umiera lub jest niezdolna do pracy, a co za tym idzie, korzysta z wypłaty świadczeń, np. w ubezpieczeniu spłaty karty kredytowej. Polisy są więc bardzo dochodowe dla ubezpieczycieli.

Biuro Rzecznika Ubezpieczonych obserwuje tę sprzedaż tylko od strony napływających skarg. Ich liczba rośnie, ale wzrasta też sprzedaż polis poprzez polskie banki.

– Z naszych obserwacji wynika, że sposób sprzedaży ubezpieczeń przez banki nie jest zbyt staranny i nietrudno o pomyłkę – mówi Krystyna Krawczyk, dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych. – Pracownik banku bardziej nastawiony jest na zaprezentowanie oferty bankowej niż szczegółowe wyjaśnienie zawiłości warunków umowy ubezpieczenia. Potem jednak z całą surowością firmy ubezpieczeniowe egzekwują warunki takiej umowy, co często równa się odmowie wypłaty świadczenia.

Jeden z czytelników „Rzeczpospolitej” żali się na Pekao SA. Bank przy podpisaniu umowy nie poinformował go, że dodatkowe ubezpieczenie zabezpieczające operacje kartą kredytową jest dobrowolne. – O tym, że w ogóle je zawarłem, dowiedziałem się dopiero z wyciągu – mówi. W tym przypadku, aby zrezygnować z polisy, klient musi osobiście pojawić się w oddziale i złożyć pisemne oświadczenie o rezygnacji.

W Polsce brak danych, jaki procent klientów banki skusiły kupnem polisy. Około jednej czwartej Brytyjczyków mających karty kredytowe oraz połowa zaciągających kredyty kupuje ubezpieczenie na spłatę zobowiązań. Jednak tylko 4 proc. kupujących takie polisy występuje o odszkodowania. Z tej grupy odrzucana jest jedna czwarta roszczeń. Według Stowarzyszenia Brytyjskich Konsumentów klienci kupują polisy często niepotrzebnie, zwiększając tylko zyski banków – pisze dziennik.