WGI – Dolar wciąż tanieje – raport tgodniowy

Polską walutę wspierały przepływy środków na zakup akcji PKO BP, a także nadzieje na nie, ponieważ więksi inwestorzy mogą zagwarantować sobie wystarczające środki w inny sposób. Nawet ograniczenie transzy dla inwestorów zagranicznych nie zmieniło nastawienia do złotego.

We wtorek dolar kosztował nawet 3,40 zł, by 4 dni później tylko 3,3275 zł. Kurs EUR/PLN na początku tygodnia wynosił 4,3350, a w piątek po południu 4,2850. Mierząc wartość naszej waluty odchyleniem od koszyka walut składającego się w 45 proc. z dolara i 55 proc. z euro, złoty był najsilniejszy od maja 2002 r.

Ograniczenie ilości akcji PKO BP sprzedawanych inwestorom zagranicznym oznacza, że teoretycznie przez rynek walutowy przepłynie 410 mln zł mniej środków. Instytucje międzynarodowe mogą jednak wykazać zainteresowanie zwiększeniem swojego stanu posiadania poprzez zakupy na giełdzie, co pomogłoby zarówno wycenie akcji jak i notowaniom naszej waluty. Zwiększenie oferty papierów przeznaczonych do sprzedaży może mieć dodatkowo pozytywny wpływ na nasz budżet. Potrzeby pożyczkowe państwa w tym roku będą niższe.

W ciągu ostatnich dni inwestorzy dowiedzieli się co o kształtowaniu się inflacji w najbliższym czasie sądzi Halina Wasilewska-Trenkner z RPP i minister finansów Mirosław Gronicki. Członek RPP obawia się wzrostu inflacji w I kwartale przyszłego roku do nawet 5 proc., ale prawdopodobnie będzie mieć tylko charakter przejściowy i w takim przypadku nie będą konieczne podwyżki stóp procentowych. Jeśli nałożą się na to jednak inne elementy to takie ruchy mogą być potrzebne. Szef resortu finansów uważa natomiast, że spadek inflacji będzie miał charakter nierównomierny, do marca będzie się wahać w granicach 4-4,5 proc., a anstępnie powinien następować jej spadek do 2,5 proc. Dodał także, że pod koniec przyszłego roku euro może kosztować poniżej 4 zł. Oznaczałoby to, że kurs dla większości eksporterów byłby nieopłacalny – zgodnie z badaniami NBP granicznym kursem opłacalności polskiego eksportu obecnie jest poziom 4,10 zł. Rynek natomiast zignorował przegłosowanie przez Senat 50 proc. stawki PIT dla najlepiej zarabiających, wiedząc, że i tak decydujący głos w tej kwestii należy do prezydenta.

Rekomendacje

Powoli chyba zbliża się moment, gdy złoty będzie słabł. Jak bywało już wcześniej taki ruch może mieć gwałtowny charakter. Najbliższe dni powinny być jeszcze spokojne. Kurs EUR/PLN powinien wciąż oscylować przy 4,30.

RYNEK MIĘDZYNARODOWY

EUR/USD

Wyborczy tydzień

Od 1 do 5 października dolar kolejny raz osłabił się zarówno w stosunku do euro jak i jena. Do środy rynki finansowe zostały zdominowane przez jedno wydarzenie. Wtorkowe wybory prezydenckie rozpalały głowy inwestorów, którzy do końca nie byli pewni co stanie się za oceanem. Na rynku dolara wyczuwać można było nerwowość, choć większych ruchów nie było. W środę rano okazało się, że zwycięstwo odniósł G. Bush i to on przez kolejne 4 lata będzie sternikiem największej światowej gospodarki. Rynki uspokoiły się, a amerykańska waluta systematycznie zdobywała zaufanie, co przekładało się na spadek kursu eurodolara w okolice 1,2660 i dolarjena w okolice 106,90. Tych poziomów nie udało się jednak przebić i rozpoczęła się trwająca do końca tygodnia wyprzedaż „zielonego”. Oliwy do ognia dodali przedstawiciele republikanów w Senacie, którzy zapowiedzieli zgodę na dalsze obniżki podatków i prowadzenie polityki dużego deficytu. Dane makroekonomiczne jakie napływały na rynek powinny pomagać dolarowi, jednak silny negatywny sentyment sprawił, że kurs EUR/USD piął się do góry. Przez chwilę sytuację odmienił piątkowy raport o rynku pracy. Rynek po publikacji tradycyjnie wykazuje wysoką zmienność. Kurs EUR/USD na nadzwyczaj dobre doniesienia (liczba nowych miejsc pracy wzrosła o 337 tys. przy prognozach 168 tys.) zareagował 1 proc. rajdem w dółk, sięgając poziomów 1,2760. Okazało się jednak, że negatywny sentyment do amerykańskiej waluty dominuje na rynku. Inwestorzy odbudowali swoje pozycje i eurodolar wrócił w pobliże rekordowych poziomów, przebijając przez chwile 1,29. Inne ważne publikacje z tego tygodnia to przede wszystkim indeks ISM sektora usług (wzrósł do 59,8 proc. przy prognozach 58,8 proc.) oraz rozczarowująca informacja o zamówieniach w przemyśle, które spadły o 0,4 proc (oczekiwania na poziomie +0,3 proc.). Wydajność pracy za oceanem wzrosła w III kw. o 1,9 proc. czyli niewiele, ale i tak więcej niż zapowiadały prognozy. Z danych europejskich mieliśmy decyzje Banku Anglii (główna stopa nadal 4,75 proc.) i ECB (stopa podstawowa to 2 proc.) o pozostawieniu obecnego poziomu stóp procentowych oraz indeks PMI w europejskim sektorze usług, który nieznacznie się zmienił się (wzrósł z 53, 3 do 53, 5 pkt). Tydzień kończył się, po nerwowych reakcjach na raport o rynku pracy, silnie osłabionym dolarem. Kurs EUR/USD wrócił w pobliże 1,29, a USD/JPY zszedł poniżej 105,80.

Rekomendacje

Jeśli nic istotnego się nie wydarzy w czasie weekendu to należy w poniedziałek oczekiwać kontynuacji piątkowych nastrojów choćby z tego powodu, że w poniedziałek nie planuje się publikacji danych makroekonomicznych. Jednak nastawienie do dolara będzie nadal w dłuższym terminie negatywne.

PRZYGOTOWALI:

Piotr Kuczyński

Marek Węgrzanowski

Warszawska Grupa Inwestycyjna S.A.

KOMENTARZ MAKROEKONOMICZNY

Zdaniem ministra finansów Mirosława Gronickiego Polska może spełnić kryteria z Maastricht dotyczące wprowadzenia euro już w 2007r. Uważa on jednak, że NBP chce to zrobić za wszelką cenę we wspomnianym roku, podczas gdy w opinii rządu może ale nie musi to nastąpić w 2007 r. Jednocześnie kilka tygodni temu Komisja Europejska przedstawiła raport, w którym negatywnie oceniła szanse Polski na spełnienie wymaganych warunków przyjęcia euro.

Warto przy tym zwrócić uwagę na fakt, że o ile roku temu Polska nie spełniała tylko jednego kryterium, które dotyczyło deficytu budżetowego, o tyle w tym roku nie spełnia już trzech: deficytu budżetowego, inflacji oraz wysokości stóp procentowych. Wniosek jest jeden: sytuacja uległą w Polsce pogorszeniu. Powodem takiej sytuacji ekonomicznej jest nieaktywna polityka fiskalna, która powoduje, że jedynym narzędziem oddziaływania na gospodarkę jest polityka monetarna. Podstawową przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że ostatnie rządy nie mają odwagi aby wprowadzić Plan Hausnera w całości. Nie są istotne powody, dlaczego tak się dzieje, tym bardziej, że te powody są powszechnie znane, ale problemem są skutki takiego działania. Po pierwsze, przede wszystkim oddala się szansa na szybkie wprowadzenie euro w Polsce. Wprowadzenie europejskiej waluty wprowadziłoby dyscyplinę fiskalną oraz wykluczyłoby możliwość nieodpowiedzialnych działań ze strony polityków różnych opcji. Po drugie, takie działania powodują spadek konkurencyjności Polskich przedsiębiorstw na otwartym unijnym rynku, a to z kolei prowadzi do wzrostu bezrobocia i wzrostu ilości osób uzależnionych od zapomogi ze Skarbu Państwa. Po trzecie, prowadzi to do osłabienia zdolności państwa do absorpcji funduszy z Unii Europejskiej.

Biorąc pod uwagę, że w przyszłym roku odbędą się wybory parlamentarne możliwości dokonania prawdziwych zmian w gospodarce są znikome. Może to doprowadzić do pogorszenia sytuacji gospodarczej państwa. Są już wstępne informacje, które stanowią zwiastun nadchodzących czasów. Wskaźniki wyprzedzające koniunkturę spadają, PKB w trzecim i czwartym kwartale nie będzie aż tak wysokie jak zakładano, podobnie jest w przypadku wzrostu PKB w pierwszych dwóch kwartałach 2005 r. Dodatkowo „efekt unijny” zaczyna osłabiać się, a zapasów w przedsiębiorstwach jest coraz więcej. W związku z tym można powiedzieć, że bez odpowiedniej polityki gospodarczej mającej na celu poprawę konkurencyjności gospodarki Polski, sytuacja ekonomiczna może być zła. Czy to jest początek wcześniej zapowiadanej przez analityków WGI recesji poakcesyjnej?

Dr Richard Mbewe

Główny Ekonomista

Warszawska Grupa Inwestycyjna S.A.