Warszawska giełda nie naśladowała zachowania parkietów Eurolandu, którym nie pomogły nawet dobre dane makro. Czekano na sesję w USA, gdzie w czwartek wieczorem kilka spółek opublikowało wyniki i prognozy, które nie satysfakcjonowały inwestorów. Ponadto atmosfery nie poprawiło zamieszanie wokół jednego z leków amerykańskiego Pfizera.
Raporty GUS o dynamice produkcji przemysłowej i inflacji (PPI) miały korzystny wydźwięk. GUS poinformował, że w listopadzie produkcja przemysłowa wzrosła o 11,3 proc., a inflacja w cenach producentów o 6,7 proc. Średnia rynkowych prognoz wskazywała na wzrost odpowiednio o 10 i 7,3 proc.
O godz. 16.20 jeden dolar wyceniany był na 3,1180 złotego, a jedno euro na 4,14 złotego (odchyl.– 14,00 proc.).
Krótkoterminowa prognoza
W poniedziałek aukcja 52. tygodniowych bonów znowu przyciągnie olbrzymi popyt i może znowu wzmocnić złotego.
WIG-20 ma teraz opór na poziomie 1.994 pkt, a wsparcie na 1.861 pkt. Na rynku walutowym wsparcie na EUR/PLN na 4,14 zł, czyli na linii szyi formacji odwróconej głowy z ramionami z lat 2000 – 2003, a potem na 4,10. Sygnałem sprzedaży złotego byłoby przełamanie w górę 4,20 pln za euro. Dolar ma wsparcie na 3,06 pln. Sygnałem sprzedaży złotego byłoby przełamanie 3,145 pln.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
EUR/USD
Rynki powoli stabilizują się przed świętami
W czwartek dane makro, a szczególnie amerykański deficyt na rachunku bieżącym (rekordowy, ale jednak zdecydowanie lepszy od prognoz) zmusiły graczy do realizacji zysków na rynku walutowym i dolar znacznie się wzmocnił. W piątek rano euro trochę strat odrobiło, ale dalekie było od rekordowych poziomów. Rynek dostał kilka raportów i makroekonomicznych zarówno z Eurolandu jak i z USA. Ich wpływ był zróżnicowany. Indeks klimatu biznesu instytutu Ifo niespodziewanie pokazał znaczną poprawę nastrojów (96,2 pkt). Wpływ miał zapewne spadek cen ropy i ogólnie pozytywne nastroje w końcu roku. Te dane pozwoliły euro odrobić niewielką część czwartkowych strat. Raport o październikowej produkcji w Eurolandzie też był dla rynku niespodzianką. Oczekiwano, że produkcja się nie zmieni, a tymczasem wzrosła o 0,5 proc. m/m. To również początkowo trochę pomagało euro, ale zmiany były nieznaczne. Praktycznie można było już mówić o przedświątecznej stabilizacji.
Rynki czekały przede wszystkim na dane o inflacji w USA. Co prawda Fed w swoim komunikacie stwierdził, że niebezpieczeństwo szybkiego wzrostu dynamiki inflacji jest niewielkie, ale tak się jednak nie stało. Zarówno CPI jak i inflacja bazowa wzrosły w listopadzie o 0,2 procenta (dokładnie tak jak prognozowano). Ponieważ nie było to zaskoczeniem to i reakcji na rynkach finansowych nie było. Dolar nawet lekko się wzmocnił, a kurs EUR/USD zniżkował w okolice 1,3220 jednak szybko powrócił do poziomów sprzed publikacji.
O godz. 16.20 jedno euro kosztowało 1,3275 dolara, a jeden dolar wyceniany był na 104,30 jena.
Krótkoterminowa prognoza
W poniedziałek nie otrzymamy wielu informacji. Najważniejsze będą dane o amerykańskim indeksie wskaźników wyprzedających (LEI). Prognoza mówi o lekkim wzroście i tu jest problem. Gdyby się bowiem okazało, że kolejny, szósty raz z rzędu indeks spadł to trudno byłoby, tak jak dotychczas chować głowę w piasek. Dotychczas już trzy kolejne spadki zapowiadały recesję. Jak widać obowiązuje znowu, klasyczne w końcu hossy, powiedzenie „teraz będzie inaczej”.
Czwartkowe wzmocnienie dolara utrzymało się, a na wykresie rysuje się możliwość utworzenia formacji przypominającej podwójny szczyt (po przełamaniu 1,321 USD). Korekta potrwa dłużej, ale długoterminowy trend na osłabienie dolara jest niezagrożony. W krótkim terminie wsparciem jest 1,305 USD. Oporem jest 1,3467 USD.
Piotr Kuczyński
Marek Węgrzanowski
Warszawska Grupa Inwestycyjna S.A.