Już 81 proc. wzrósł WIG20 od dna bessy ustanowionego w lutym tego roku do wczorajszego zamknięcia przy poziomie 2429 punktów. Hossę sponsoruje Ben Bernanke.
Wszystko się udawało wczoraj rodzimym (i nie tylko) inwestorom. Jeszcze nad ranem zaskoczyła Japonia, której PKB w III kw. wzrósł o 1,2 proc. – dwa razy szybciej w porównaniu do poprzedniego kwartału i lepiej także od przewidywań ekonomistów (0,7 proc.). Jak na kraj trwający w długoletniej stagnacji to świetny wynik, szczególnie, że Japonia w czasie kryzysu nie radziła sobie najlepiej a tamtejszy bank centralny pozbawiony był możliwości obcinania stóp, które od długiego już czasu wynoszą 0,1 procent.
Już sam ten fakt pozytywnie działał na giełdy europejskie. Dla GPW przyszła kolejna dobra wiadomość – PKO BP zarobił w III kw. 638 mln zł – sporo więcej od średniej prognoz analityków. I choć w skali roku zyski wszystkich banków na naszym parkiecie wyglądają słabo (spadek o jedną trzecią, a jak podała KNF zysk całej sektora bankowego spadł o 44 proc. w skali roku w III kw.) to WIG-Banki zyskiwał w czasie sesji prawie ponad 2,5 procent.
Indeksy „czaiły” się wokół tegorocznych rekordów, pytaniem było tylko czy uda się im dowieźć wynik do końca sesja. W kupowaniu akcji upewnili naszych graczy Amerykanie. Sprzedaż detaliczna w październiku w USA wzrosła niespodziewanie o 1,4 proc., podczas gdy jeszcze w wrześniu był to spadek w wysokości 2,3 procent. Wskaźniki za oceanem zaczęły piąć się w górę i duży optymizm na GPW przerodził się w małą euforię na koniec wyprowadzając WIG20 na ponad 3 proc. wzrosty i ustanawiając najwyższy poziom od 22 września, czyli jeszcze przed upadkiem banku Lehman Brothers.
Wszystkim giełdom na świecie pomagał wczoraj taniejący dolar: kurs EUR/USD znów powrócił w okolice poziomu 1,5. Wypowiadający się wczoraj publicznie Ben Bernanke nie zanegował jednoznacznie taniego dolara i co ciekawe stwierdził, że nie da się z całą pewnością stwierdzić, że obecne wyceny aktywów są zbyt wysokie. Brzmi jak zachęta do dalszego kupowania – tak to zresztą zinterpretowali inwestorzy w USA, gdzie S&P500 po wzroście o 1,45 proc. przebił poziom 1100 punktów.
Wydaje się, że po mocnym rozpoczęciu tygodnia wzrosty mogą być jeszcze kontynuowane. Szybkie wskaźniki techniczne takie jak np. RSI nie są jeszcze bardzo przegrzane i pozostawiają miejsce do zakupu akcji. W dużej mierze zachowanie rynków akcji będzie jednak zależne od kursu eurodolara i tego czy zdoła ona osiągnąć nowe szczyty, tak jak zrobiły to rynki akcji.
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo