Własny zysk ważniejszy niż klienci

„Kto ostatnio nie wykorzystał okazji, by ulżyć naszym kieszeniom? Choćby handlowcy na stacjach benzynowych. W piątek cena ropy naftowej na amerykańskiej giełdzie spadła do 115 dol. za baryłkę. To potężna obniżka, bo przecież jeszcze w połowie lipca za baryłkę płacono 147 dol. Nie odczuliśmy jednak tego w portfelach analogicznym spadkiem cen paliwa na stacjach benzynowych. Ceny, owszem, zaczęły pikować, ale tylko w hurcie” – czytamy w „Gazecie”.

„Ubezpieczyciele mówią wprost. – Podatek Religi był dobrym pretekstem do podniesienia cen, i tak mało rentownych, polis OC. Po co mielibyśmy się teraz z tego wycofywać? – mówi anonimowo prezes jednego z większych graczy na rynku. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów rozkłada bezradnie ręce. – Nie jesteśmy regulatorem cen i nic nie możemy zrobić – mówi Maciej Chmielowski z biura prasowego UOKiK. Przyznaje jednak, że jeśli wpłyną skargi od poszkodowanych klientów, Urząd się nimi zajmie” – informuje „Gazeta Wyborcza”.

„Opieszałość w podejmowaniu decyzji korzystnych dla klientów i błyskawiczne reagowanie, gdy trzeba dbać o własny interes jest też domeną banków. Ich głównym źródłem zarobku jest tzw. marża odsetkowa, czyli różnica między oprocentowaniem lokat i kredytów. I oczywiście są zainteresowane, by ta różnica była jak największa” – czytamy w „Gazecie”.

Zmienność sytuacji gospodarczej daje szczególnie duże pole działania właśnie branży finansowej. Główny zysk banków stanowią bowiem lokaty i kredyty, a konkretnie – jak najmniejsze oprocentowanie pierwszych i jak największe drugich. Umowy zawierane z klientami zazwyczaj zastrzegają zależność oprocentowania od sytuacji rynkowej, co daje dużą możliwość manewru. Jednak na dłuższą metę okazać się może, że „kto pod kim dołki kopie…”

Więcej na temat braku spodziewanych obniżek cen towarów i usług w dzisiejszym wydaniu „Gazety Wyborczej”, w artykule Macieja Samcika, Andrzeja Kublika i Marcina Bojanowskiego pt. „Jak wydusić grosz z klienta”.

K.K.