Włoska grupa UniCredito ogłosiła w poniedziałek, że ma już ponad 75 proc. akcji niemieckiego HVB. Teraz UniCredito może zacząć porządki w kilkunastu krajach, w których wspólnie z HVB ma interesy. Najtrudniej będzie w Polsce. Komisja Nadzoru Bankowego (KNB) od kilku miesięcy zastanawia się, czy UniCredito, właściciel Pekao, może rozpocząć przejmowanie kontroli nad BPH (ze „stajni" HVB). W piątek KNB wystosowała komunikat – poinformowała, że czeka na dodatkowe dokumenty od Włochów. Zaprzeczyła, jakoby brak zgody na fuzję miał podłoże polityczne.
Nieoficjalnie mówi się, że nadzór bankowy, utrudniając Włochom życie i żądając od nich coraz to nowych dokumentów, próbuje po prostu coś wytargować. Na przykład to, żeby centrum zarządzania grupy na Europę Środkową zbudowano w Polsce. KNB nie może tego zażądać wprost, przedłuża więc procedury, co uderza Włochów po kieszeni. Dziś, po zmianie przepisów giełdowych, musieliby zapłacić za akcje BPH o 20 proc. więcej, niż pierwotnie zakładali (różnica sięga kilkudziesięciu milionów euro).
Jeśli KNB nadal będzie zwlekał, Włochów czekają poważniejsze komplikacje. UniCredito, mając 75 proc. akcji HVB, pośrednio kontroluje już BPH. Ale Włosi nie będą mieli prawa głosu w banku tak długo, aż uzyskają na to zgodę KNB.
Włosi mają w ręku potężny oręż – zgodę Komisji Europejskiej. Zgodnie z art. 21 unijnego rozporządzenia o kontroli koncentracji to właśnie Komisja Europejska ma wyłączne prawo do oceny wpływu fuzji na sytuację rynkową (gdy transakcja ma charakter europejski). – Władze bankowe danego kraju mogą mieć wątpliwości, ale tylko w ściśle określonych przypadkach naruszenia tzw. reguł ostrożnościowych – powiedział „Gazecie" Jonathan Todd, rzecznik komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. Chodzi na przykład o „zachwianie stabilności nowo powstałej instytucji” albo niejasne pochodzenie pieniędzy, z których finansowana jest transakcja.
Władze bankowe mogą więc np. nie wydać zgody na połączenie banków, jeżeli uznają, że stoją one na krawędzi bankructwa. – Ale wtedy my przeprowadzimy badanie, czy faktycznie tak jest – dodaje Todd. To oznacza, że nasz nadzór bankowy nie ma wielkiego pola manewru w przypadku Pekao i BPH.