Wojciech Bolanowski: Barbara po lodzie … a bankowość?

Obecnie sektor finansowy znajduje się w niepokojącym stanie chwiejnej równowagi. Nic dziwnego, że pytania o rozwój sytuacji w najbliższym czasie emocjonują nas bardziej niż spekulacje dotyczące długoterminowych trendów rozwojowych. Tym niemniej niektóre z pytań o model przyszłej bankowości już od lat budzą emocje, a nadal nie doczekały się rozstrzygających odpowiedzi.

W całkiem poprzednim tekście do PRnews pochopnie wyraziłem przekonanie, że w tym roku (a był to jeszcze rok 2010) czeka nas białe i śnieżne Boże Narodzenie. W tym przekonaniu utwierdzały mnie pryzmy, gdzie tam, wręcz hałdy śniegu widoczne z okien. Tymczasem mądrość ludowa – „Święta Barbara po lodzie, Boże Narodzenie po wodzie” okazała się bardziej przewidująca – odwilż skutecznie odarła z bieli wiele miejsc w kraju (a przynajmniej centrum Warszawy). Schemat prognostyczny utworzony na podstawie kilkusetletnich obserwacji pogody okazał się efektywny. Nie we wszystkich dziedzinach futurolodzy mogą liczyć na tak skuteczne narzędzia.

W bankowości scenariusze wybiegające w przyszłość dalszą niż kilkumiesięczną są obecnie bardzo spekulatywne. Zewsząd słyszymy o chwiejnej równowadze globalnej gospodarki i niepewnej sytuacji w sektorze finansowym. Te bieżące problemy odsuwają na dalszy plan dyskusje o nadchodzących trendach i zmianach, które potencjalnie zmienią bankowy biznes w nadchodzących latach. Zgodnie z podejściem kontrariańskim nie oparłem się więc pokusie, aby z początkiem roku sporządzić własną, prywatnie subiektywną listę potencjalnie najbardziej intrygujących pytań dotyczących przyszłości naszego sektora. Oto jej pięć pierwszych pozycji:

1. Bank w telefonie komórkowym (… a właściwie w urządzeniu przenośnym mniejszym od netbooka – bo kto wie co zastąpi komórki za kilka lat?)

    Temat był gorący i sexy już w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Zmieniły się technologie, telefony, użytkownicy, zasięgi operatorów i nasycenie rynku, a na świecie do tej pory nie pojawiło się masowe, a przez to przełomowe rozwiązanie. Najbliżej celu wydają się rozwiązania przeglądarkowe typu „light” oraz propozycje skierowane do czcicieli gadżetów za stajni Apple’a. Pierwsze, czyli serwisy mobilne, chyba w zbyt małym stopniu eksploatują specyfikę urządzeń mobilnych i są, prawdę mówiąc, po prostu „Internetem w telefonie”. W ten sposób trudno liczyć na dostarczenie rzeczywiście nowej wartości. Przyszły rozwój aplikacji na iPhona (i kolejne wynalazki Apple) zależy od chimerycznie nietrwałej fascynacji marką, której sukces może okazać się równie krótki, co obecnie spektakularny. W każdym bądź razie – bankowość mobilna jest wciąż bardziej gorąca, bardziej sexy i wciąż o niej głośniej. Jest jednak i taka mądrość ludowa, która twierdzi, że „krowa która dużo ryczy, mało mleka daje”.

    2. Pozabankowy transfer pieniężny (a raczej pytanie co zastąpi gotówkę)


      W tym zakresie już wiele zrobiono. De facto organizacje kartowe nie są w precyzyjnym znaczeniu tego słowa częścią systemu bankowego. Firmy „money transferowe” typu Western Union czy MoneyGram, obecne w świecie realnym, i PayPal, w rzeczywistości wirtualnej, to poważne alternatywy dla międzybankowych przelewów, głównie międzynarodowych. Pytanie o przyszłość transferów pieniężnych ma jednak poważniejszy sens: czy cokolwiek (a jeśli tak, to co?) jest w stanie w przewidywalnej przyszłości zepchnąć gotówkę do sfery wspomnień. Póki co „cash is the king” jak mówią operatorzy sieci bankomatowych, mając na myśli detaliczny obrót pieniężny. Nie należy do końca im wierzyć – w końcu nie są bezstronnymi obserwatorami rynku, lecz beneficjentami naszego przywiązania do papierowych pieniędzy.

      3. Bankowość bez oddziałów, tylko nowoczesne kanały dostępu

        Temat pojawia się (i nie znika) od lat. Co najmniej od czasów pierwszej bańki internetowej. Ostatnio diagnozę „końca ery oddziałów” stawia w najnowszym numerze „Przeglądu finansowego” (zobacz tutaj: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Slawomir-Lachowski-Koniec-ery-oddzialow-2268501.html) „Zapomniany ojciec mBanku” (wg stwierdzenia redaktora Jaroszka) Sławomir Lachowski. Podstawowa obserwacja jest prosta: rosnące znaczenie kanałów samoobsługowych w nabywaniu wszelkiego rodzaju dóbr oraz w serwisie posprzedażnym nie ominął bankowości. Kwestią czasu jest osiągnięcie punktu przełamania, czyli rozpoczęcie zmniejszania się liczby oddziałów. Klienci zaspokajają potrzebę doradztwa (a właściwie dostępu do informacji) znacznie lepiej, taniej i szybciej za pomocą Internetu i innych współczesnych narzędzi niż podczas rozmowy z doradcą w oddziale. Potrzeba bezpośredniego kontaktu w bankowości zanika, czyniąc oddział nieuzasadnionym elementem modelu biznesowego.

        Obserwacja aktualnej sytuacji pokazuje jedno: nowi gracze wchodzący na dojrzałe rynki (a w perspektywie każdy rynek bankowy stanie się dojrzały) korzystają z modelu oddziałowego, budując swoją fizyczna obecność. Gdyby uważali, ze przyszłość jest bezoddziałowa, to dlaczego decydowaliby się na takie koszty? Najbardziej widowiskowy debiut ostatnich lat – Alior – konsekwentnie atakuje media kolejnymi komunikatami podkreślającymi udaną rozbudowę, wzrost liczby oddziałów. Tymczasem to dawne bankowe debiuty przełomu wieków (na naszym rynku mBank, Inteligo, Volkswagenbank direct) stawiały na bezoddziałową obsługę. W konsekwencji ewoluującego modelu dystrybucji najbardziej udany debiutant, mBank, od dobrych paru lat obsługuje swoich klientów w niskokosztowych placówkach – mKioskach. Ale pamiętajmy, że obserwacja obecnych trendów to prosta droga do przegapienia zwiastunów przyszłości. Pozostaje więc przytoczyć kolejną mądrość ludu: „pożyjemy, zobaczymy”.

        4. Płatności telefonem (mobile payment w różnych koncepcjach)


          Owszem, mamy premium SMS, potwierdzane SMSem szybkie przelewy, kartę SIM udający touchless card w technologii NFC, różnego rodzaju rozwiązania hybrydowe oferowane w ograniczonym zakresie (np. opłaty parkingowe), czy bezpośrednie rozliczenia przez stukanie iPhonem o iPhona. Z różnych egzotycznych lub mroźnych (Skandynawia) krajów przychodzą co chwila doniesienia o przełomowym sukcesie mobilnych płatności. Póki jednak karta płatnicza jest bardziej „przenośna” od telefonu (który, nota bene, wraz z kolejnymi generacjami smartphonów ma tendencję do zwiększania masy i rozmiarów) wciąż bezskutecznie czekamy na wskazanie prawdziwej wartości rezygnacji z ochipowanego plastiku na rzecz mądrej słuchawki. W krajach o niskim stopniu ubankowienia taką wartością jest niewątpliwe możliwość płacenia poza systemem bankowym (bez posiadania tradycyjnego konta bankowego). Rzecz w tym, że obserwowaną w świecie tendencją jest wzrost ubankowienia w poszczególnych krajach i dotyczy to także polskiego podwórka. Tak więc … czekamy nadal na przekonujące rozwiązanie płatności mobilnych, pamiętając o tym, że „pierwsza jaskółka wiosny nie czyni”.

          5. Kryteria biznesowe w przyszłości


            To najbardziej abstrakcyjne zagadnienie. Do postawienia pytania: „według jakich kryteriów będzie oceniany sukces projektów bankowych w przyszłości?” skłoniła mnie obserwacja obecnego wyścigu różnych korporacji do sławy w tzw. social media. Można niekiedy odnieśc wrażenie, że liczba fanów na facebook.com stanowi podstawowy wskaźnik biznesowy. Ktoś powie – przejściowa moda i trend, który nigdy nie zagrozi prawdziwemu rachunkowi wyników. Czy na pewno? Obserwujemy obecnie oddalanie się największych banków od świata biznesu, poprzez mniej lub bardziej jawną nacjonalizację tych „zbyt dużych, aby upaść”. Rządy, a nie akcjonariusze – właściciele i rady nadzorcze – decydują o modelach wynagrodzenia zarządów. Tendencja do nadregulacji sektora jest bezdyskusyjna, a kolejne podatkowe wynalazki zagrażają standardowym poziomom wskaźników efektywnościowych osiąganym historycznie przez sektor – automatycznie zmniejszając pozycję zysku netto. Może to ostatnie lata takiego ROE, RORC czy C/I w bankowości? Może sukces banku będziemy mierzyli jednak liczbą klientów, niezależnie od ich dochodowości lub, bo ja wiem, ilością pobrań mobilnych aplikacji? Zresztą, wiele przyszłych scenariuszy gospodarczych, od chińskiej dominacji przez islamistyczną powódź bądź hipertrofię państwa opiekuńczego, implikuje powstanie bankowości, której sens biznesowy będzie zupełnie inny od obecnego. Nie chcę przez to oczywiście stwierdzić, że obecnie ten sens jest jasny i zrozumiały.

            Na zakończenie dodam, że moja prywatnie subiektywna lista ciekawych zagadnień z futurologii bankowej absolutnie nie wyczerpuje się w powyższych punktach. Nie wyszedłem poza „top-five”, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego jak niszowym hobby są spekulacje na temat banku przyszłości. Licząc na Państwa cierpliwość i tolerancję pozwolę sobie z okazji kończącego się pierwszego w tym roku długiego weekendu życzyć wszystkim udanej zimy i jeszcze lepszej wiosny 2011. Do tego czasu bankowość nie powinna się drastycznie zmienić.

            Wojciech Bolanowski, 
            Doradca Prezesa Zarządu 
            PKO Bank Polski SA

            Wojciech Bolanowski, 

            Doradca Prezesa Zarządu 

            PKO Bank Polski SA

            Źródło: PR News