Oderwijmy się na chwilę od powierzchni ziemi i posłuchajmy porad osoby, która od wielu lat zajmuje się zdobywaniem szczytów. W trakcie swojego wystąpienia na TED University 2009, weteran wspinaczki Matthew Childs przekazał swoje dziewięć zasad wspinaczki skałkowej.
Po pierwsze – nie odpuszczaj.
Uważaj na swoje nastawienie. Bo we wspinaczce jest tak, że umysł często chce odpuścić i poddaje się pierwszy, mimo że ciało jest jeszcze w stanie wiele wytrzymać. A więc nie poddawaj się. Wiś, wytrzymaj. A zobaczysz, że będziesz w stanie odkryć nowe rozwiązania.
Po drugie – nie wahaj się.
Przy wspinaniu się na tzw. „tarcie”, gdzie nie ma na pochyłej ścianie żadnych szczególnie wystających krawędzi, największe tarcie i możliwość odepchnięcia się masz, gdy pierwszy raz stawiasz stopę i dłoń na skale. A potem zaczynasz już spadać. Do przodu posuwać Cię może jedynie pierwotny impet. Bo cała reszta (grawitacja) pracuje już przeciwko Tobie. I pokona Cię, jeśli będziesz się wahał. Impet jest bardzo ważny. Nie zatrzymuj się.
Po trzecie – miej plan.
Matthew wspomina swoją wspinaczkę na Naked Edge w kanionie El Dorado, gdy spadł odrywając się od skały na ostatnim odcinku. Wszystkie trudne fragmenty były praktycznie poza nim. Często planujemy właśnie w ten sposób: „Jak przejść najtrudniejszą część?” I dochodzimy do ostatniego etapu, w miarę prostego, ale jesteśmy kompletnie wypaleni, wyczerpani. To prowadzi do zasady kolejnej: Po czwarte – musisz zaplanować, jak dostać się NA SAM SZCZYT.
Po piąte – wiedz, jak odpocząć.
Najlepsi wspinacze, nawet w najtrudniejszych momentach potrafią znaleźć taką pozycję, by nawet na najtrudniejszej ścianie, ochłonąć na chwilę, ponownie się skoncentrować i dopiero wtedy ruszyć dalej.
Po szóste – strach Cię pogrąży. Nie pozwalaj myślom iść w tym kierunku.
Nie możesz sobie pozwolić na to, żeby się bać, bo cała Twoja energia i koncentracja potrzebna jest Ci do zrobienia kolejnego kroku. Na tym się właśnie skup.
Po siódme – przeciwności są dobre.
Przeciwności podpowiadają nam czasem mądrzejszą drogę. Na początku chwytamy się rozwiązań najprostszych, oczywistych, ale to właśnie przeciwności, które uniemożliwiają nam pójście tą zbyt prostą drogą, prowadzą nas do rozwiązań lepszych, skuteczniejszych, nawet jeśli są żmudniejsze i bardziej karkołomne.
Matthew opowiada, czego nauczył go trening z początkującymi wspinaczami na sztucznych ściankach. Najczęstsza obserwacja to to, że „faceci zawsze będą starali się podciągać na rękach”. Będą walczyć, będą podciągali się siłą rąk, wejdą na jakieś 15 stóp i … zaraz odpadną od ściany. A kobiety? Działają bardziej rozważnie. Wiedzą, czują, że przecież nie będą w stanie podciągnąć się kilkadziesiąt razy… Myślą więc, jak przenieść swój ciężar na stopy, skoro to jest naturalne dla ludzkiego ciała (bo to przecież nogi dźwigają nas przez cały dzień). A równowaga i wspieranie się właśnie na nogach a nie na rękach są tu krytyczne.
Po dziewiąte – wiedz, jak mądrze odpaść.
Matthew przywołuje tu swój własny wypadek, który uzmysłowił mu wagę tej zasady, kiedy to nie zaplanował upadku a zleciał z wysokości 40 stóp i złamał żebro. Kiedy znajdziesz się w punkcie, gdy wiesz, że to nastąpi, powinieneś zacząć planować, jak odpaść od skały. Jest to niezbędne, aby zminimalizować uszkodzenia i straty. Jak spaść w takie miejsce, by kontrolować upadek. Więc nie wiś do samego końca!
Źródło: Wymiatacze.pl