Wczoraj po sesji na Wall Street Intel pochwalił się lepszymi wynikami od prognoz, dzisiaj przed sesją zrobił to samo JP Morgan. W takiej atmosferze wzrosty nie mogą dziwić i jedynie potwierdzają, że trend na rynku wciąż ma się dobrze.
Oczywiście o wiele lepiej owy trend ma się za granicą, ale dziś również i na warszawskim parkiecie obserwowaliśmy spektakularne wzrosty. Dobre wyniki amerykańskich spółek były wzmacniane przez niezłe dane z Chin, które wspierały rynki wchodzące. Mowa tutaj o mniejszym od prognoz spadku eksportu we wrześniu. Chociaż spadek wciąż dwucyfrowy to jednak cieszył, ale warto zwrócić uwagę na dane o imporcie, który w stosunku rocznym zanotował spadek jedynie o 3,5 proc. Lepsze dane o eksporcie świadczą o globalnym popycie, natomiast import mówi nam o szybkim zdrowieniu gospodarki chińskiej.
Wiele w obrazie rynku nie zmieniły dane o sprzedaży detalicznej w USA. Przeszkodzić nie przeszkodziły, gdyż również zaskoczyły pozytywnie. Rynek jednak nie był już zdolny do wyznaczenia nowego maksimum trendu. Zrobiły to kontakty, ale rynek kasowy jest przecież ważniejszy. Tym niemniej wzrostu o ponad 3 proc. ignorować nie można, szczególnie wiedząc, że ropa przekroczyła już 75 dolarów za baryłkę, a jest ona silnie skorelowana z rynkami wschodzącymi, do których polska wciąż się zalicza.
Na rynku walutowym złoty się umocnił, ale skala ruchu oszołamiająca nie jest, szczególnie wiedząc, że dolar jest najtańszy od 14 miesięcy, co przecież powinno dodać naszej walucie skrzydeł. Uspokojenie sytuacji na Łotwie zgoła nie przeszkadza, ale złoty do żadnych spektakularnych ruchów widocznie gotowy nie jest.
Łukasz Bugaj
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi