Zacznijmy od podstawowych trendów gospodarczych. Z punktu widzenia przedsiębiorcy, kluczowe w rozmyślaniu o gospodarce są jego koszty pracownicze i koszty nabywanych przez niego środków produkcji oraz popyt na jego produkty. Z dobrych informacji – inflacja w mojej ocenie będzie w przyszłym roku spadała, zaczynając od poziomu około 4,0%, nieznacznie się obniżając w trakcie roku. Ponieważ wierzę w stabilizację na rynku ropy naftowej pomiędzy 60 a 100 USD za baryłkę, wysokie ceny paliw powinny przestać straszyć przedsiębiorców. Niestety nie odczują oni zbytniego spadku cen paliw – drugi komponent cenowy, czyli kurs złotego do dolara amerykańskiego prawdopodobnie będzie równoważył spadki cen ropy naftowej na światowych rynkach – stąd w złotówkach ceny paliw będą obniżać się tylko nieznacznie. Inflacja w 2009 roku nie powinna być więc problemem dla przedsiębiorców, ale niestety źródła niepewności kryją się głównie w cenach surowców, gdzie na trendy rynkowe nakładają się jeszcze aspekty geopolityczne.
Drugą pozytywną informacją jest nadchodzące przesilenie na rynku pracy. Rynek pracy z rynku pracodawcy na początku tego stulecia wpadł rok temu w fazę rynku pracownika. Oczekiwane przeze mnie spowolnienie gospodarcze w przyszłym roku spowoduje ruch rynku pracy w stronę równowagi. Dla pracodawców oznacza to mniejszą rotację pracowników oraz niższe żądania podwyżek płac.
Niestety nienajlepsze wiadomości dotyczą popytu na produkty przedsiębiorców. Szczyt koniunktury gospodarczej w Polsce minął w 2007 roku, rok 2008 to okres wysokiego wzrostu, rok 2009 będzie natomiast okresem spowolnienia. Wzrost gospodarczy z poziomu ponad 5% w 2008 roku spadnie do niewiele ponad 4% w 2009. Będzie za tym stała niższa dynamika wzrostu popytu gospodarstw domowych. Wysoki wzrost płac – wraz ze stabilizacją na rynku pracy – powinien maleć. Zatrudnienie już nie będzie tak dynamicznie przyrastać, więc ilość pieniędzy w portfelach konsumentów nie będzie już rosła równie dynamicznie. Hamowanie gospodarki światowej, również ze względu na kryzys w USA, oznacza słabszy zagraniczny popyt. Stąd, o ile nie będziemy mieli do czynienia z recesją w Polsce, o tyle przedsiębiorcy powinni się liczyć czasem z zauważalnym ograniczeniem popytu na ich wyroby.
W 2009 roku w pełni ujawnią się skutki kryzysu finansowego w USA. Jednym ze skutków będzie droższy kredyt, ze względu na wyższe koszta pozyskania kapitału przez banki. Dla przedsiębiorców powinien być to jasny sygnał – należy przemyśleć swoją ekspansję inwestycyjną, gdyż jej finansowanie może być droższe, a dodatkowo wyższe moce produkcyjne mogą się spotkać ze stagnacją popytu. Oczywiście bardzo wiele będzie zależało od branży, w jakiej działa firma, ale każdy przedsiębiorca, wraz ze zmianą otoczenia makroekonomicznego, powinien jeszcze raz zweryfikować swoje projekty inwestycyjne.
Przechodząc do rynku finansowego, w 2009 roku powinniśmy mieć stabilizację sytuacji na giełdzie. Będzie to więc dobry rok do rozpoczynania prac nad pozyskiwaniem kapitału z giełdy, by być gotowym, kiedy na rynek powróci dobra koniunktura. Głównym jednak wydarzeniem będzie wyklarowanie się daty wejścia do strefy euro. Jeśli data 2011-2012 stanie się konsensusem politycznym, oznacza to wyższe stopy procentowe (RPP musi zagwarantować niższą inflację), usztywnienie kursu złotego w ramach ERM II oraz bardzo prawdopodobną presję na jego umocnienie.
Podsumowując, w 2009 roku koszty pracownicze łatwiej będzie kontrolować a inflacja nie powinna straszyć. Ze względu na hamującą koniunkturę należy dobrze przemyśleć inwestycje swojej firmy, w szczególności finansowane kredytem – ze względu na wzrost marży kredytowych. W 2009 roku powinna się też wyjaśnić kwestia daty wejścia do strefy euro.
Jacek Wiśniewski
Główny Ekonomista.
Raiffeisen Bank Polska
Artykuł pochodzi z Numeru Specjalnego Przeglądu Finansowego Bankier.pl
Partnerem wydania jest Raiffeisen Bank |