Na świecie również mamy do czynienia z wysoką inflacją, spowodowaną między innymi wzrostem cen surowców oraz żywności. Dodatkowym bodźcem, który ma wpływ na wzrost inflacji w naszym kraju są bez wątpienia bardzo szybko rosnące płace i ta tendencja będzie się nadal utrzymywała. Zarabiamy coraz więcej i coraz więcej wydajemy. Wzrost płac jest bardzo dużym zagrożeniem dla stabilności cen i nie pozostaje bez znaczenia na poziom inflacji. Dlatego też, dążąc do utrzymania tzw. celu inflacyjnego, Rada Polityki Pieniężnej decyduje się na podniesienie stóp procentowych. Należy podkreślić, że właśnie dane z rynku pracy są bardzo wnikliwie obserwowane przez członków RPP.
Przeciętne wynagrodzenie w marcu bieżącego roku wyniosło według GUS 3144 PLN i było wyższe o 10,2% (rok do roku). W tym czasie stopy procentowe w Polsce wzrosły siedmiokrotnie – cztery razy w 2007 roku i trzy razy w bieżącym. Łączna podwyżka stóp procentowych od marca 2007 do marca 2008 wyniosła 1,5 punktu procentowego – wzrost stopy referencyjnej z 4,25% do 5,75%.
Czy wzrost stóp procentowych zrekompensowały nam wyższe wynagrodzenia? Dla przeciętnego Polaka teoretycznie nic się nie zmieniło. Wzrost oprocentowania kredytu hipotecznego o 1,5% powoduje, że rata kredytu zaciągniętego w wysokości 182.000 PLN (średnia wartość kredytu w grudniu 2007) na 30 lat wzrasta o 180 PLN. Wzrost przeciętnego wynagrodzenia w ostatnich 12 miesiącach to około 285 PLN, ale pamiętajmy, że to kwota brutto. Tak naprawdę na konto pracodawca przeleje nam 190 PLN. Na tej podstawie można stwierdzić, że wzrost raty został zrekompensowany wyższą pensją.
Zdecydowanie inaczej wygląda sprawa jeżeli chodzi o zdolność kredytową. Banki, oceniając zdolność kredytową klienta, korzystają z wielu różnych wskaźników. Jednym z nich jest TDR (Total Debt Ratio) – wskaźnik, który określa procentowo obciążenie dochodów kredytobiorcy jego całkowitymi zobowiązaniami finansowymi. Wzrost raty, a więc wzrost zobowiązania finansowego kredytobiorcy powoduje, że wymagania banku co do dochodów klienta rosną. Przy uwzględnieniu tego wskaźnika wzrost raty o 180 PLN spowoduje, że bank będzie wymagał dochodów wyższych o 514 PLN. Pomimo wzrostu płac zdolność kredytowa przeciętnego Polaka obniżyła się.
Symulacja kredytowa: jedna osoba, kwota kredytu 182.000 PLN, okres kredytowania 30 lat, nie uwzględniono kosztów utrzymania nieruchomości.
Źródło: Credit House Polska
Jeszcze gorzej przedstawia się sytuacja jeżeli chodzi o kredyty zaciągane w walucie obcej – zauważa Robert Wasilewski, wiceprezes zarządu Credit House Polska. – Pamiętajmy, że od lipca 2006 roku obowiązuje przygotowana przez Komisję Nadzoru Bankowego Rekomendacja S, według której banki, licząc zdolność kredytową osobom ubiegającym się o kredyt w walucie obcej, muszą przyjmować przy kalkulacji taką ratę, jak dla kredytu w PLN powiększonego o 20%.
Bank oceniając zdolność kredytową w przypadku kredytu walutowego dodatkowo zwiększy wymagania dotyczące dochodów o około 20%, czyli zamiast wspomnianych 510 PLN zażąda dochodów wyższych o 610 PLN.
Oprócz innych ważnych czynników z pewnością wzrost wynagrodzeń miał wpływ na podwyżki stóp procentowych – podsumowuje Robert Wasilewski z Credit House Polska. – Obserwując ostatnie 12 miesięcy można przewrotnie powiedzieć, że wzrost wynagrodzeń częściowo przyczynił się do obniżenia zdolności kredytowej Polaków. Uważam jednak, że banki przeanalizują sytuację lub już to zrobiły i z pewnością wprowadzą ułatwienia. Możliwości jest kilka, na przykład wydłużenie okresu kredytowania, co obniży raty i wymaganą zdolność kredytową.