Wzrosty możliwe i prawdopodobne

Wszędzie tam nastroje cały czas się pogarszały a indeksy notowały coraz to nowe minima. Wynik tej zewnętrznej atmosfery był łatwy do przewidzenia – spadki na WIGu były tylko kwestią czasu i to niedługiego. Tak też się stało i tuż po południu nasz rynek zaczął się osuwać. Osłabienie było na tyle wyraźne, że pod koniec sesji obie strony giełdowej przepychanki znalazły się na poziomie zamknięcia z piątku, więc punktowej zmiany nie było żadnej.

Poniedziałek był też niezwykle spokojnym dniem, jeżeli chodzi o dane z największej gospodarki świata, czyli Stanów Zjednoczonych. Opublikowany indeks LEI, który ma za zadanie wyprzedzać koniunkturę i przewidywać recesję z wyprzedzeniem znalazł się tuż powyżej bariery 0 punktów. To teoretycznie oznacza, że gospodarka jest o włos od recesji, ale warto pamiętać, że analitycy określają wskaźnik LEI jako ten, który „przewidział dziewięć z ostatnich sześciu recesji”. A to oznacza, że niewiele osób się nim przejmuje.

Sesja w Stanach przebiegła bardzo dobrze. Można nawet powiedzieć, że wyjątkowo dobrze, bo indeksy wzrosły o 4 procent. Najlepiej wypadł sektor energetyczny, gdzie gigant naftowy Exxon Mobile wzrósł o ponad 10 procent. Jest to bardzo dobry prognostyk dla krajowego rynku, który rozpocznie handel na plusach. Dodatkowo pomagać powinny nam giełdy zachodnie, które również dostały prezent w postaci informacji, że rząd Francji dokapitalizuje sześć krajowych największych banków kwotą 14 miliardów dolarów. Jest to kolejna dobra informacja dla byków, które w przeciągu paru dni muszą potwierdzić swoją dominację na parkietach. W przeciwnym wypadku obecne wzrosty inwestorzy zinterpretują jako niewielką korektę i znów ruszą do sprzedawania akcji.

Krzysztof Barembruch
A-Z Finanse