W USA też, podobnie jak w Eurolandzie, wszystko sprzyjało bykom. W czwartek po sesji lepsze od prognoz wyniki podał Google, a AMD, pokazując stratę większą od prognoz, uratował się (cena akcji rosła), bo zapowiedział restrukturyzację, a poza tym zasygnalizował, że z chęcią stałby się obiektem przejęcia. Przed sesją zadowolił rynek McDonald, który dodatkowo podwyższył prognozę na bieżący rok. Gracze byli też zadowoleni z wyniku Xeroxa, Caterpillara i Honeywella – ostatnie dwie spółki dodatkowo podniosły prognozę. Jedynie Pfizer zawiódł, ale gracze i tak patrzyli tylko na pozytywne informacje.
Brak publikacji danych makroekonomicznych ułatwił zwyżkę indeksów, a dodatkowego paliwa dodał jej duży wzrost ceny ropy (blisko 4 procent). Pretekstem były wybory prezydenckie w Nigerii. Nie muszę dodawać, że pretekstem tak samo poważnym jak podjęcie dostaw z Kanady, które ponoć odpowiadało za czwartkowy spadek. Po prostu rynek surowców, zachęcony osłabieniem jena, nie tylko odrobił czwartkowe straty, ale ceny złota pokonały nawet środowe poziomy. Miedź też nieznacznie zdrożała. Nikt nie patrzył na rynek walutowy, gdzie kontynuowana była korekta wynikająca z odbicia się kursu EUR/USD od rekordu wszech czasów. Taka realizacja zysków już się temu rynkowi należała.
Na giełdach akcji już otwarcie sesji było euforyczne, bo wszystkie indeksy wzrosły o jeden procent. Potem nastąpiła spokojna realizacja zysków połączona z osuwaniem się indeksów, ale koniec sesji znowu należał do byków. DJIA kolejny raz ustanowił rekord wszech czasów, a S&P 500 i NASDAQ też pokonały lokalne opory. Hossa trwa. Poniedziałek może być jednak dniem uspokojenia, bo w kalendarium nie ma istotnych danych makro. Nie dojdzie też do publikacji raportów kwartalnych dużych spółek. Wyjątkiem będzie Novartis. Indeksy są bardzo technicznie wykupione, więc realizacja zysków jest możliwa, ale nie widzę niczego, co mogłoby doprowadzić do większej korekty.
Kolejne rekordy indeksów na GPW
W piątek rynek walutowy podjął nieśmiałą próbę realizacji zysków, ale bardzo szybko pozytywne nastroje przeważyły i kursy walut znowu zaczęły spadać. Nie miało to nic wspólnego z zachowaniem kursu EUR/USD. Podobnie zachowywał się węgierski forint. Takie zachowanie potwierdzało tezę mówiącą o zwiększonym zaangażowaniu kapitału zagranicznego. Niczego nie zmieniły dane makroekonomiczne. Były bardzo dobre, bo dynamika marcowej produkcji wzrosłą o 11,3 procent. (w granicach oczekiwań), a inflacja PPI o 3,2 procent (też prawie tak jak oczekiwano).
W końcu dnia złoty bardzo wzmocnił się do euro i nieznacznie do dolara, co przed weekendem, po tak długim okresie spadku, było ewenementem. Pokazuję to jak duża jest siła naszej waluty. Muszę bardzo zmartwić eksporterów i ucieszyć kredytobiorców z kredytami walutowymi – przed EURO 2012 potrzebny będzie jakiś kataklizm, żeby ten trend zatrzymać. Oczywiście możliwe są nawet kilkutygodniowe korekty (szczególnie przy spadku EUR/USD), ale trend będzie ciągle na umacnianie się złotego. Dzisiejsza publikacja danych o inflacji bazowej nie powinna mieć żadnego znaczenia. Nawet, gdyby była ona wyższa od prognoz to rynki nie zareagują, bo podwyżka stóp jest już zawarta w cenach akcji i w kursie walut.
Na rynku akcji piątek też rozpoczął się optymistycznie. Indeksy rosły w ślad za ich odpowiednikami w Eurolandzie. I tutaj widać było, że wchodzi kapitał zagraniczny, bo bardzo podobnie zachowywał się węgierski BUX, który ustanowił nowy rekord wszech czasów. Podobnie zachował się nasz WIG20, który w okolicach południa zaatakował szczyt. Liderami były KGHM i banki, a w sektorze mniejszych spółek szalały akcje spółek budowlanych. Po otwarciu sesji w USA, kiedy nasz rynek zobaczył euforyczne wzrosty indeksów, skala zwyżki się zwiększyła, a indeksy WIG, WIG20 i MWIG40 ustanowiły nowe rekordy wszech czasów.
Nasz rynek, w odróżnieniu od europejskich i amerykańskich, nie jest jeszcze technicznie wykupiony, więc euforia może trwać, ale gdyby indeksy w Eurolandzie zaczęły się korygować to i u nas zobaczymy podobny ruch. Piątkowy, czteroprocentowy wzrost ceny ropy powinien dzisiaj pomóc naszemu sektorowi paliwowemu, co jest już sporym plusem. Gdyby jednak dzień rozpoczął się dużym wzrostem indeksów to w pierwszej części sesji zobaczymy jeszcze realizację zysków, a koniec będzie zależał od tego, co będziemy widzieć na rynkach Eurolandu i USA. Pamiętać trzeba, że rozpoczynamy tydzień przed „wielką majówką”, co sprzyjać będzie realizacji zysków. Nie rozpocznie się ona w piątek, ale dużo wcześniej.