Xelion: Niedźwiedzie przed szansą na „Czarny Poniedziałek nr 2”

Brak nowych impulsów i oczekiwanie na wynik szczytu G-7 trochę umacniały dolara. Spadek EUR/USD był jednak tak nieznaczny, że niczego w obrazie rynku nie zmieniał. Zresztą pod koniec dnia nic z niego nie zostało. Silniejszy dolar nie przekonał graczy na rynku surowców, którzy najwyraźniej oczekują dalszego osłabienia amerykańskiej waluty. Miedź i złoto kosmetycznie zdrożały. Tylko ropa staniała, ale temu rynkowi naprawdę należała się już korekta.

Uwaga skupiona była na rynku akcji. Raporty kwartalne Caterpillar i Wachovii były gorsze od prognoz. Poza tym Caterpillar obniżył prognozy na ten rok oświadczając również, że kluczowe sektory przemysłowe, które spółka obsługuje są w recesji. Szkodził też raport SanDisk, ale pomagał Google. Nieco lepsze od oczekiwań wyniki opublikowała uważana za amerykańską gospodarkę w pigułce 3M. Co bardziej istotne podniosła prognozy, ale to nie pomogło kursowi – gracze spodziewali się lepszych informacji. Honeywell opublikował raport gorszy od oczekiwań. Na domiar złego związek zawodowy United Auto Workers odrzucił proponowane porozumienie z firmą.

Inwestorzy wytrzymywali w minionym tygodniu ciosy wynikające z bardzo słabych danych i prognoz Citigroup oraz Bank of America, ale jak widać piątkowe raporty były tą słomką, która przełamała grzbiet wielbłąda. Naprawdę nie ma się z czego cieszyć. Bloomberg poinformował, że zysk spółek z indeksu S&P 500, które opublikowały już raporty, spadł o 1,8 proc. Nic dziwnego, że indeksy od początku sesji gwałtownie spadały. Byki próbowały od czasu do czasu ten spadek powstrzymać, ale były bezradne. Rzadko kiedy na rynkach finansowych historia się powtarza, ale niewątpliwie tak olbrzymie spadki w 20 rocznicę krachu nie wyglądały sympatycznie. Byki muszą trzymać kciuki za raporty spółek w tym tygodniu. Jeśli będą złe to spadki będą jeszcze większe, a rynek wejdzie w regularną bessę. Z punktu widzenia techniki doszło do wygenerowania technicznego sygnału sprzedaży, bo indeksy z impetem opuściły kanał dwumiesięcznego kanału trendu wzrostowego.

Bardzo dużo o tym, co może się stać w poniedziałek w USA napisałem na http://kuczynski.blogbank.pl/ i http://stooq.pl/kuczynski/?type=03&id=11440. Warto to przeczytać. Nie będę się tutaj powtarzał, bo komentarz byłby za długi, więc tylko dodam, że rano dolar rzeczywiście tracił. Mocno spadały też indeksy w Azji. Sytuacja jest dosyć trudna. Dzisiaj dane makro nie będą publikowane, ale nadal pojawiać się będą raporty kwartalne amerykańskich spółek. Przed sesją duży wpływ na nastroje będą miały raporty Halliburton, Merck, Schering Plough, a po sesji Apple i Texas Instruments. Jak widać są to wielkie firmy, których wpływ na zachowanie indeksów jest nie do przecenienia. Zobaczymy, czy sesja będzie miała wartość prognostyczną.

Strach z USA i wybory – co ważniejsze?

W piątek złoty po nieudanej próbie korekty, nadal się umacniał. Kursy walut spadały, mimo że na światowym rynku walutowym niewiele się działo. Widać było, że gracze uwierzyli w sondaże i spodziewają się, że wygrana PO na dłuższy czas jeszcze bardziej wzmocni złotego. Szczerze wątpię, żeby tylko czynniki polityczne mogły złotego wzmacniać. Dzisiaj jednak, po tym jak szczyt G-7 dał zielone światło wzrostowi kursu EUR/USD i wybory wygrała PO nasza waluta może nadal zyskiwać.

Dzisiaj dowiemy się też, jaka w Polsce we wrześniu była inflacja bazowa. Należy oczekiwać, że wzrosła, ale skoro wzrost głównej miary inflacji wynikał przede wszystkim z drożejącej żywności to inflacja bazowa nie powinna tak mocno wzrosnąć. RPP zwraca jednak większą uwagę na główną miarę inflacji (słusznie) różniąc się w tym od amerykańskiego Fed. Dlatego też te dane nie powinny mieć większego wpływu na rynek walutowy.

GPW rozpoczęła sesję od spadku indeksów, ale był on niewielki, a poza tym przed południem WIG20 już rósł. Pomagało mu spokojne zachowanie graczy na innych rynkach europejskich. Odgrywała też rolę próba zagrania pod wynik wyborów. Najważniejsze jednak było to, że obrót był bardzo mały, co wiarogodność zwyżki podważało. Zdecydowanym liderem były akcje TVN. Generalnie można powiedzieć, że rynek odrabiał dość irracjonalne czwartkowe straty. Przed 13.00 byki skorzystały z małego obrotu i koszykowymi zakupami zaczęły błyskawicznie podnosić WIG20. Jednak ten atak nie był konsekwentny i indeksy zaczęły się osuwać. W końcu sesji byki, wyraźnie wbrew trendom światowym podniosły indeksy, dzięki czemu ocalone zostały linie trendu.

Wydawałoby się, że wynik wyborów powinien na jedną – dwie – sesje GPW pomagać, ale obawiam się, że to, co stało się w piątek w USA i w nocy w Azji i co zapewne stanie się na giełdach europejskich przeważy szalę. Indeksy powinny rozpocząć sesję od spadków, ale jeśli tylko będzie się zanosiło na odbicie w USA to ruszą do góry. Mało kto według mnie rozważa scenariusz, w którym w USA dojdzie do powtórki „Czarnego Poniedziałku” sprzed 20 lat., więc niektórzy inwestorzy będą starali się zagrać na odbicie. Warto też nadal obserwować oficjalne wyniki wyborów, bo na razie kierunek jest taki, jakiego można było oczekiwać – PO zmniejsza przewagę nad PiS. Po obliczeniu danych z 32 procent obwodów PiS miałoby 173 posłów. Brakuje jeszcze 12, żeby Sejm nie mógł odrzucić weta prezydenta. Jeśli ta tendencja będzie się do końca obliczania wyników utrzymywała to PO z PSL stworzy rząd, ale prezydent będzie mógł skutecznie blokować ustawy sejmowe. Rządy byłyby bardzo trudne, a to by się rynkom nie spodobało.